|
KONKURS |
W maju nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.
|
|
|
REKLAMA |
|
|
|
|
ON-LINE |
Serwis przegląda: 2177
użytkowników.
Gości: 2177
Zalogowanych: 0
|
|
|
|
|
|
|
56457
|
Bogowie grają w kości - rozdział II
|
|
Data 09-08-31
|
Typ P-powieść
|
Kategoria Fantastyka/Psychologia/Przygoda
|
Rozmiar 40 kb
|
Czytane
3107
|
Głosy 4
|
Ocena 4.50
|
|
Zmiany 09-10-15
|
Dostęp W -wszyscy
|
Przeznaczenie P12-powyżej 12 lat
|
|
Autor:
Czapla
|
Podpis: Czapla
|
|
|
Powracam z historią Meyry i Leana. Plany się walą, nic nie idzie po myśli bohaterów, a to dopiero początek kłopotów - jak zwykle. O winogronach, dynamicie, makabrycznej randce i zmorze. Zapraszam ;]
|
Opublikowany w:
|
|
|
KOMENTARZE
|
|
|
|
znalezionych: 5 na 1 stronach
|
|
|
Jak dla mnie tekst świetny. Dopatrzyłam się kilku literówek, ale sama je popełniam przy tak długich tekstach, więc mogę udać, że tego nie zauważyłam ;) Zostawiam piątkę, z nadzieją, że napiszesz coś jeszcze.
|
Odpowiedź autora (09-10-23)
|
Postaram się bestyje poprawić, by nie przeszkadzały w czytaniu ;) Dzięki piękne za odwiedziny i komentarz. Z pisaniem u mnie na razie ciężko, niestety. Na razie pozostaje mi zaprosić Cię do nieco starszych tekstów, jeśli masz ochotę. Pozdrawiam :)
|
|
|
|
|
|
|
Poza kilkoma literówkami i "fioletookim" jest okej. Nie przynudzasz, jest akcja i to nie tak banalna. Może troszkę przykróciłabym wątek o Tiffany, ale ja tu jestem od tego, by czytać a nie radzić :3
|
Odpowiedź autora (09-10-23)
|
Ło, ktoś tu zajrzał. Cuda, cuda :] Dziękuję za zainteresowanie i podzielenie się uwagami. Do Tiffany mam słabość, ot ;) Pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|
|
Fajne xD
|
Odpowiedź autora (09-10-17)
|
to fajnie ;]
|
|
|
|
|
|
|
Pozwól, że skomentuję komentarz na komentarz (mam nadzieję, że się nie pogubiłaś XD). Co do szkół: może i rzeczywiście źle to pojąłem, ale zawsze Rzemieślnik kojarzył mi się z osobą która dobre książki może pisać na poczekaniu, ale nie wnoszące nic do literatury (jak większość polskich fantastów). Ale mniejsza o dysputy, kto kim jest. Szczerze mówiąc, będąc zainspirowany artykułem Dukaja, postanowiłem zrealizować najbardziej szurnięty pomysł jaki wpadł mi do głowy: napisać opowiadanie prowadzone narracją w... czasie przyszłym. Co za tym idzie musi być odpowiednio psychodeliczne. Co do twojej powieści, teraz odbieram już to inaczej. Można by uznać, że specjalnie zaserwowałaś rozdział, przez który czytelnikowi wydaje się, że już wie co dalej będzie "bo to takie schematyczne", a tu nagle zonk. I czytelnik od razu ciekawy co będzie dalej. Wracając do sprawy zerwania: wydaje się ona tym bardziej nierealistyczna, że chwilę wcześniej Kay marzył o małżeństwie. Może zmień to z tej skrajności w skrajność, w taki sposób, że Kay będzie miał jakieś mniej wydumane marzenia, o coś OSTRO, ale to naprawdę OSTRO pokłóci się z Meyrą i wtedy reszty zmieniać nie trzeba :). I co do realiów: ja też zupełnie porzuciłem średniowiecze, czy jakiekolwiek okresy historyczne, przerzucając się na teraźniejszość (znaczy się, ten tekst space fantasy który aktualnie piszę, wydaje sie być osadzony w przyszłości, ale wierz mi, dzieje się w teraźniejszości ;)). Pisząc o porzuceniu okresów, pozostaje sprawa mojego pierwszego dziecka - Gariadrii. Przyznaję, że w młodzieńczym zapale wymyśliłem coś do cna wtórnego i kiepskiego i przyznaję, że chciałem napisać kilka opowiadań w tych realiach osadzonych. Ale na razie ten "projekt pozostaje pod dużym znakiem zapytania. Dukaj mocno połechtał moje ambicje artystyczne i na razie chcę się zająć tekstami zupełnie oryginalnymi (przynajmniej mam taką nadzieję, że będą). A o Gariadrii na razie myślę jako o projekcie który ewentualnie wydam pod pseudonimem (cholera, praktycznie nic w życiu nie napisałem a już tak dalekosiężne plany snuję <lol2>). I to by było na tyle. Pozdrawiam.
|
Odpowiedź autora (09-09-09)
|
Ależ skąd ;) Myślę, że podstawowy sens Szkół oboje wychwyciliśmy - więc jest remis ;> Artykułów Dukaja nie czytałam wszystkich jeszcze - jeno te, które mi poleciłeś. I fakt, może to kwestia charakteru, że pojawiają się myśli typu "A ja jednak udowodnię, że da się lepiej." Co do narracji z czasu przyszłego - cóż, powodzenia ;) Co do zaskoczenia, to dobry myk i oby kogoś to faktycznie zaciekawiło. No nic, będę się starać by nie było doszczętnie schematycznie - jak zawsze, zresztą. Czas pokaże. Co do sprzeczki Kaya i Meyry - pomyślę nad tym i może jak mnie najdzie, poprawię, by było bardziej, hm, realistycznie. Jakbyś miał sugestie, jestem otwarta. Co do czasu akcji - jeśli ktoś umie pokazać fantasy a la średniowiecze w ciekawy sposób, proszę bardzo, popieram. Może niektórzy inaczej sobie tego nie wyobrażają...? Dobra, dość smęcenia. Wielkie dzięki za skomentowanie komentarza na komentarz, pozdrawiam, do poczytania :) PS. Ale Ty zawsze jesteś dalekowzroczny, nie martwta się ;D
|
|
|
|
|
|
|
Witam, witam, witam :). Przygotuj się na dłuuuugi komentarz bo wenę mam sporą i chciałbym poruszyć kilka spraw :). Najpierw: TAK! NARESZCIE, WRESZCIE (W ARESZCIE W BUDAPESZCIE) PIERWSZY PISZĘ KOMENTARZ. No to by było na tyle jeśli chodzi o pierwszą sprawę. Teraz analiza porównawcza twoich twoich tekstów z moimi. Zacznijmy od tego, że pierwsze co rzuciło mi się w oczy podczas czytania tego rozdziału to sprawność warsztatowa, która sprawia, że takie "Delikatne uderzenie pioruna" autorstwa Dariusza Domagalskiego, leży i kwiczy na całej linii (nie licząc pomysłu, który, trzeba to przyznać, jest oryginalny). Sugerowałbym napisanie jakiegoś interesującego tekściku i wysłanie go do Nowej Fantastyki czy SFFiH. Jeśli chodzi o NF to wiesz, 30 zł od strony znormalizowanej to niezły biznes (na pewno lepszy niż płacenie za wydanie tekstu w ZWIERZEniach), a czy płacą w SFFiH to nie wiem. Teraz analiza właściwa. Swojego czasu czytałem poradnik, czy jak to tam nazwać Feliksa W. Kresa dla młodocianych pisarzy. W którymś odcinku było o szkołach pisarskich. Istnieją dwie takie: Szkoła Rzemieślników i Szkoła Artystów. Ci pierwsi nie potrafią stworzyć oryginalnej historii przesyconej setką przekazów, ale za to mają genialny styl, a ich fabuły są wciągające. Ci drudzy chcą coś przekazać, ale sklecenie jakiejkolwiek fabuły jest dla nich problemem niemiłosiernym, a styl to koszmar. No i cóż. Jak widzę, ty jesteś rzemieślniczką a ja artystą. Po czym to wiem? Jasne opisy, przyzwoite dialogi, interesująca fabuła (z drobnymi nielogicznościami o których za chwilę). Innymi słowy jakbym czytał papierową książkę :). A u mnie. No cóż, fabułę potrafię sklecić, nawet niezłą mi się zdaje (ale to już wyjątkowo subiektywna opinia), opisy miejscami też takie złe nie są, ale dialogi niemalże leżą. No i oczywiście sławetny przekaz. Ostatnio takie teksty mi do łba przychodzą, czasami nawet oryginalne. Niestety warsztat leży (choć i tak jest lepiej niż na samym początku). Druga sprawa z głowy, teraz przejdźmy do samej historii. Na wstępie chciałem się zapytać, czy po dość mocnym objechaniu poprzedniej części przeze mnie, diametralnie zmieniłaś koncepcję?? Bo jak widzę większość moich domysłów poszło się p... mniejsza. Myślałem że Kay uwięzi Meyrę, a tu okazało się, że był uczciwym chłopakiem, ale nagle mu się znudziła (trochę za szybko to poszło, ale twój wybór), w związku z czym został rozgnieciony na krwawą miazgę. Jednak Meyra została uwięziona ale w inny sposób niż się spodziewałem ;). Ok, pierwsze zaskoczenie, pozytywnie :). Zajmijmy się teraz Feniksem. Że to organizacja terrorystyczna tego jestem pewien. Choć działa nieco inaczej niż można się spodziewać. Powiedzmy że bliżej im o bojowników o wolność działających w nieco kontrowersyjny sposób. Coś jak komanda Scoia'tel (chyba dobrze napisałem) z Wiedźmina. Natomiast fundowanie szkół zupełnie mnie zaskoczyło. Widać, że zamierzają obalić tyrankę i od razu przejąć władzę. Jeśli o Leana chodzi, to motyw z drugą osobowością siedzącą wewnątrz nie jest może oryginalny, ale nawet ciekawy, tym bardziej, że ten drugi może nawet kontrolować ciało. Przywodzi mi to na myśl pewną grę, Prince of Persia Dwa Trony, tam główny bohater też miał takiego hamskiego towarzysza w sobie ;). Tiffany? Znudzona życiem arystokratka, która nie ma co z kasą robić więc wspiera rebeliantów. Od taka chwilowa zabawa. Podejrzewam, że szybko zmienia zainteresowania. Lecimy dalej. Mogłem się spodziewać zdrady w szeregach Feniksa, ale się nie spodziewałem, więc kolejne zaskoczenie. Miałem napisać, że Duna zachowuje sie nieadekwatnie co do twojego opisu ale widzę, że to było zdenerwowanie wynikające ze zdrady. Zbliżamy się do końca. Szczerze mówiąc teraz nie bardzo wiem jak to dalej się rozwinie, podejrzewam, że Lean w jakiś sposób spotka się z Meyrą. Może dołączy do nich Mensua? Ale błagam, jeśli nagle Duna całkowicie zmieni światopogląd i uratuje Leana to cię zamorduję, to byłoby oklepane jak diabli. A teraz parę nielogiczności :). Zdaje się, że dynamit wybuchł ogniem, prawda? O ile wiem z chemii, to wybuch dynamitu światła raczej nie daje, ale pewien nie jestem. Mniejsza. Chciałem się zapytać w jakich realiach właściwie dzieje się twoja powieść. Niby wydaje sie, ze coś koło XIX wieku ale to juz taki misz-masz że nie mam bladego pojęcia. Aha, no i skąd Lean wiedział, że myśli mózgiem ;). W czasach zbliżonych do średniowiecza mózg uważano za organ do chłodzenia krwi. No i byłoby tego dość. Błędów nie wyłapałem, lekturą byłem mocno usatysfakcjonowany, czekam z niecierpliwością na kolejną część. Pozdrawiam :).
|
Odpowiedź autora (09-09-06)
|
Witaj Młodziku kochany! Hm, wybacz taki ton, gdyby był zbyt wylewny dla Ciebie, ale w tej chwili wyjątkowo lubię ludzkość ;) Ucieszył mnie Twój komentarz, ktoś zajrzał, więc mogę na coś odpisać - same plusy. Za sugestie merci, wierz, że ją rozważam - no ale najpierw owy tekścik pasuje stworzyć, a pomysły są na razie w głowie ew. w notesie. Nie posiadam Twojej niezwykłej zdolności trzymania krótko weny i systematyczności (u mnie wygospodarować godzinę na pisanie to cud). Co dalej - czytałam poradnik Kresa, ciekawy zresztą. Pamiętam też, co mówił o Szkołach, ale paradoksalnie uważałam się za Artystę :) Tylko, że ja nie oceniałam ich tak surowo jak Ty. Dla mnie to było coś w stylu: Rzemieślnik = przerost formy nad treścią, a Artysta = przerost treści nad formą. Artyści mieli pomysł, widzieli sens historii, która coś przekazywała, ale nie zwracali uwagi/nie przykładali się do ubrania jej w zdania. A Rzemieślnicy tworzyli dobry, choć może nie górnolotny produkt. No, ale może masz rację i jest coś we mnie z Rzemieślnika - choć zawsze mam cichą nadzieję przemycić jakiś sens do tekstów. Ale nic to. Bronię Ciebie przed Tobą samym i dodam - warsztat jest się w stanie wyrobić pracą, a jak się nie ma nic do powiedzenie, to się mieć nie będzie ;] Idąc do 2 części komentarza. Z satysfakcją odpowiem - nie, nic nie zmieniałam. Twój komentarz mnie zmotywował, ale wydarzenia zostały wymyślone wcześniej. Cieszę się, że coś Cię jednak zaskoczyło. Kay nie wyszedł zbyt dobrze na znajomości z Meyrą. Co do szybkości - też nad tym myślałam, czy aby sprawa "zerwania" nie za szybko się potoczyła. nie jestem zadowolona z tego fragmentu. Mogłabym wołać, że chłopcy jednak dość sprawnie zapominają o dziewczynach (dostałabym po łbie od koleżanki za takie kwestie), ale to pewnie byłoby nie fair. Lub po prostu oni nad emocjami lepiej panują. Co do Feniksa - jest to niezły misz-masz, organizacja "terrorystyczna", fundacja, wolontariat i konspiracja w jednym. Sama nie do końca nad tym tworem panuję i nie wiem, jak wyglądać będzie w przyszłości. Dobrze jednak myślisz, że chce zagarnąć władzę - dla większości ugrupowań jest to główny cel, Feniks nie jest wyjątkiem. Motyw może i nie jest oryginalny, trudno, ale i tak mi się podoba ;) Dursa jest odrębnym bytem, który jakby "dzieli" ciało z Leanem, ma na nie wpływ - ale go nie nadużywa, mimo wszystko, Lean jest głównym "właścicielem" ciała. Tiffany - taka celebrytka, tylko mniej słodka. Groźbę traktuję poważnie, a że życie mi miłe, powiem, że losy Duny i Leana potoczą się inaczej - taka była już fabułą ;) Co do nielogiczności - nie wiem czy dynamit daje światło. Pasowało mi do wizji, więc go użyłam, może trochę za szybko. Tak, z założenia miał to być czas a la XIX wiek, czy raczej czas nieokreślony z mocnymi dziewiętnastowiecznymi akcentami. I powoli staram się to wprowadzać w życie, głównie za pomocą wynalazków i strojów. Bo przyznam, nuży mnie pisanie fantastyki z realiami średniowiecznymi - takich historii jest masa, to oklepane :) Jasne, Alan zakrawał na średniowiecze (chociaż czy wtedy były papierosy i kawiarnie? Nie sądzę), ale starałam się to jakoś przełamać. Dlatego lepiej nie spodziewać się u mnie konkretnej epoki. Szaleć będę w granicach rozsądku i nie wsadzę tu np. helikoptera ;) Chyba tyle. Dziękuję Ci pięknie za wszystkie spostrzeżenia - aż się chce to kontynuować. Pozdrawiam serdecznie, do poczytania :)
|
|
|
|
|
znalezionych: 5 na 1 stronach
|
|
|