https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
200

GŻODA WLEPASA

Autor płaci:
100

  Wiersz eksperymentalny wykorzystujący nieistniejące słowa wraz z opisem ich znaczenia. Miłej rozrywki:)  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Cujo
Stephen King
Powodzenia.

SPONSOROWANE

GŻODA WLEPASA

Wiersz eksperymentalny wykorzystujący nieistniejące słowa wraz z opisem ich znaczenia. Miłej rozrywki:)

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Nie :-( Święta!

Obok Johna McClane'a, łysawego gościa bez butów, w brudnych spodniach i podartym podkoszulku, usiadł Czerwony Kapturek... Z "życzeniami". ..

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1772
użytkowników.

Gości:
1772
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 36363

36363

Wyrok śmierci

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
07-09-05

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Melodramat/-/-
Rozmiar
13 kb
Czytane
4472
Głosy
3
Ocena
4.33

Zmiany
15-07-07

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Z@BIEL@CZEK Podpis: Z@BIEL@CZEK
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Rozpacz matki po stracie nastoletniego syna.

Opublikowany w:

...

Wyrok śmierci

Wyrok śmierci

Widzę cię jak cierpisz, jak cię torturują, wrzucają do jeziora. Jesteś taki delikatny i bezbronny. Widzę to już po raz sto dwudziesty. Odkąd tylko mi ciebie zabrali. Każdej nocy przeżywam wraz z tobą ten niekończący się koszmar. Tak bardzo się boję, że już nigdy więcej cię nie zobaczę, już nigdy się do mnie nie uśmiechniesz, nie przytulisz i nie powiesz mi: „Kocham cię, mamo”. Tego się boję najbardziej. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, postąpiłabym zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz, że to ja podpisałam na ciebie, synku, wyrok śmierci.
Są dni, kiedy łudzę się nadzieją, że to tylko zły sen, który wciąż trwa i trwa, ale przecież kiedyś się skończy, a gdy się obudzę, ty będziesz na mnie czekał w kuchni, żebym zrobiła ci śniadanie, tak jak kiedyś. Ile bym dała za to, bym już mogła się z niego obudzić.
Wciąż mam przed oczami ten dzień, kiedy przyłapałam cię, jak chowałeś przede mną te listki. Mówiłeś, że to tylko dla szpanu, że to nic groźnego, to tylko do palenia, ty tego nie używasz, a ja głupia ci nie uwierzyłam. Zaprowadziłam cię na badania, tylko po to, żeby przekonać się, że mówiłeś prawdę. W twoim organizmie nie było śladów narkotyków, nie byłeś uzależniony. Ale lekarz powiedział, że jesteś w grupie podwyższonego ryzyka i trzeba na ciebie uważać. A ja nie mogłam dopuścić, by coś ci się stało, byłeś moim oczkiem w głowie, chciałam cię uchronić przed złem tego świata. Miałam tylko ciebie.
Wpadłam w panikę, kiedy się okazało, że to marihuana. To dlatego zaprowadziłam cię na policję. Nie wiedziałam, co robić. Myślałam, że oni szybko złapią tych dealerów, wsadzą ich do więzienia i będziesz bezpieczny. Skąd mogłam wiedzieć, że wystawiam im ciebie na tacy?
Chciałam, żeby cię nastraszyli, żebyś dostał jakąś karę i bał się narkotyków. Myślałam, że policja jest naszym sprzymierzeńcem. Ale ich interesowało tylko to, skąd masz ten narkotyk. Niepotrzebnie tak na ciebie naciskałam, żebyś wydał im te nazwiska. Załamałeś się pod krzyżowym ogniem pytań i powiedziałeś im, co chcieli wiedzieć. Przeze mnie stałeś się jedynym świadkiem oskarżenia.
Kiedy staliśmy na okazaniu za lustrem weneckim, to ja cię namawiałam, żebyś ich wskazał. Ty tak bardzo się bałeś, nie chciałeś ich wydawać. Ale cię namówiłam. Gdy pokazałeś tych dwóch braci, dealerów, policjant sporządził notatkę, dał ci do podpisania, a później poszedł pokazać ją tym handlarzom, nogi się pode mną ugięły. Myślałam, że zemdleję. Myślałam, że za tym lustrem jesteśmy bezpieczni, ty i ja. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- To po co kryjecie Jacka za tym lustrem, jak wszystko jest jasne? – zapytałam policjanta.
- Taka jest procedura – odpowiedział. – Lustro jest tylko po to, żeby nie uderzyli, nie napluli w twarz donosicielowi.
Zadrżałam. Po raz pierwszy zaczęłam się przeraźliwie bać. O ciebie.
To przeze mnie znalazłeś się w matni, wszyscy się od ciebie odwrócili. Dla blokowej młodzieży stałeś się kapusiem, dla dealerów zdrajcą i wrogiem. Nie miałeś już chyba przyjaciół. Tylko mnie.
I te napisy na drzwiach:
„Ty cwelu, zaganiaczu.”
„Pójdziesz do piachu.”
„Wywiozą cię do lasu.”
„Jesteś już trupem.”
„Twój czas jest policzony.”
Wstawałam zawsze przed tobą, żeby je zmyć, żeby już ich nie było, kiedy się obudzisz. Nie chciałam, żebyś je widział, żebyś się bał jeszcze bardziej. I tak już było z tobą źle.
Nie wiem czy to był dobry pomysł, żeby cię przenieść do innej szkoły. Dałam ci tylko nadzieję, że tam dadzą ci spokój, nie będą ci dokuczać, znajdziesz sobie jakichś przyjaciół. Na pewno bardzo na to liczyłeś. Nie wiedziałam, co robić, kiedy rzuciłeś szkołę, bo tam też nie miałeś spokoju, zamknąłeś się w swoim pokoju przed komputerem i popadłeś w depresję.
Biegałam wciąż na policję, bo tak bardzo się o ciebie bałam.
- To przejdzie, to tylko płotki – uspokajali.
Tak bardzo mnie prosiłeś:
- Mamuś, nie mogę zeznawać w sądzie. Proszę, załatw to jakoś. Nie mogę. Proszę, nie zmuszaj mnie do tego. Oni mnie zabiją.
Ale adwokat powiedział, że musisz zeznawać. Nie mogłeś się już wycofać. Zagnałam cię w uliczkę, z której nie było innego wyjścia. A ja tak bardzo chciałam je dla ciebie znaleźć. Dla nas.
Kiedy stanąłeś taki delikatny, wrażliwy i kruchy naprzeciw tych dwóch wyrośniętych, pewnych siebie przestępców, nie mogłam patrzeć jak cierpisz, jak unikasz ich wzroku, w którym kryła się groźba. Ich adwokat, najlepszy i najdroższy w całej okolicy, ciągle cię tylko poniżał i ośmieszał. Tak mi było ciebie żal, taka byłam na siebie zła, że to ja wplątałam cię w to bagno.
Następna rozprawa miała być za półtora miesiąca, a oni wciąż byli na wolności.
Gdy tamtego dnia wróciłam z pracy, jak zawsze siedziałeś przed komputerem.
- Cześć, mamuśka – przywitałeś się ze mną.
Wtedy zadzwonił domofon. Rozmawiałeś z kolegą o jakimś filmie.
- Wyjdę do niego na chwilkę – powiedziałeś do mnie przed wyjściem. Nie wiedziałam, że to będą ostatnie twoje słowa. Wciąż mam jeszcze nadzieję, że kiedyś usłyszę twój głos.
Obserwowałam cię z balkonu, jak szedłeś z kolegą do sklepiku, kilka klatek dalej. Od razu poczułam, że coś jest nie tak, kiedy wrócił bez ciebie i dziwił się, że cię jeszcze nie ma. Zadzwoniłam na twoją komórkę, ktoś odebrał, ale usłyszałam tylko jakieś męskie szmery. Szybko się rozłączyli, a mnie dopadł strach.
Pobiegłam na policję, ale dyżurny wzruszył tylko ramionami:
- Dopiero ósma, chłopak ma szesnaście lat, niech pani nie histeryzuje…
Z każdą chwilą narastała we mnie panika. Wiedziałam, że dzieje ci się krzywda, że muszę cię ratować, teraz, szybko, natychmiast. Ale co miałam zrobić? Nikt nie chciał mi uwierzyć, że dzieje ci się coś złego.
Po północy ponownie byłam na policji. Nie chcieli mnie słuchać. Przed oczami miałam twoje męki, jak teraz, a oni mówili tylko, że nie ma powodu, żeby się o ciebie niepokoić, że na pewno jesteś u jakiejś dziewczyny, kolegów, schowałeś się gdzieś przede mną, jesteś już duży, dasz sobie radę, sam wrócisz.
- Zorganizujcie poszukiwania – błagałam – weźcie psy, wojsko. Moi koledzy z pracy, rodzina i sąsiedzi chcą pomóc.
- Jak zajdzie taka potrzeba, to zorganizujemy – odpowiedzieli.
Wiedziałam, że liczy się każda minuta, że natychmiast trzeba ci pomóc. Tylko jak? Jak mogłam ci pomóc, skoro nikt mi nie wierzył? Wszyscy zbywali mnie. Wmawiali, że ciebie nie znam, że na pewno nic ci nie grozi, to tylko moja bujna wyobraźnia, że za dużo się filmów naoglądałam i żebym się uspokoiła, bo wszystko będzie dobrze.
Tak bardzo bolała mnie ich obojętność.
Nie myśl, że cię nie szukałam. Jeszcze w nocy pojechałam do lasu. Przedzierałam się przez krzaki. Jeszcze nigdy las nie wydawał mi się tak wrogi, taki straszny.
- Jacuś! Jacuś! Synku, daj znak, że żyjesz! – wołałam w ciemnościach.
Ale ty mi nie odpowiadałeś. Była tylko głucha, złowroga ciemność, w której być może (Boże, nie) znajdywały się gdzieś twoje zwłoki, albo byłeś maltretowany, czekając na ratunek. Czy może już nie czekałeś? Może już nie wierzyłeś, że ktokolwiek jest ci w stanie pomóc? Może cię już nawet wtedy nie było wśród…
- Jacuś! Jacuś! Proszę, odezwij się, synku!
Czułam, że przechodzisz gehennę. Gnał mnie niepokój. Chciałam gdzieś biec, walczyć o ciebie, coś robić, bo gdybym nic nie robiła, to by znaczyło, że już się poddałam, zostawiłam cię samego, że już nie wierzę, że żyjesz.
Są jeszcze takie dni, kiedy wierzę. Ale tych jest coraz mniej. Wiem, że czas jest naszym wrogiem. Musimy z nim walczyć.
Dałam znać prasie. Zaczęli o tobie pisać. To był dobry temat. Taki na czasie. Jeździłam do jasnowidzów, żeby złapać choćby strzęp jakiegoś śladu, żeby mi wskazali, gdzie jesteś. Wszyscy mówili, że nie żyjesz. Wskazywali różne miejsca, ale nigdzie nie znaleziono twojego ciała. Dopóki nie znaleziono dowodu, że cię nie ma. Chciałam wierzyć, że jeszcze jesteś, bo chyba tylko to mi pozostało. Nadzieja - ona zawsze umiera ostatnia. A ja tak bardzo chciałam, żebyś żył. Tylko to mnie trzymało jeszcze przy życiu.
Codziennie chodziłam na policję. Nie chcieli ze mną rozmawiać. Zbywali mnie byle czym. Nikt mnie nie informował, jak toczy się śledztwo. Czy w ogóle jakieś się toczy? Nigdzie nie mogłam znaleźć pomocy ani ukojenia.
Nie mogłam spać. Ciągle myślałam tylko o tobie. Żeby zasnąć musiałam brać tabletki. Był taki wieczór, że chciałam wziąć wszystkie. Ale uświadomiłam sobie, że muszę żyć. Dla ciebie.
Po trzech miesiącach znaleziono w komisie twoją komórkę. Przyniósł ją twój kolega, ten, który wyciągnął cię z domu. Na przesłuchaniu wyznał, że do tej pory kłamał, bo się bał. Widział, jak dwóch mężczyzn wciąga cię do samochodu. Jednym z nich był ten dealer. Twój kolega twierdził, że podniósł komórkę, bo tak sobie po prostu leżała. Ja wiem, że to oni zmusili go do tego, żeby wywabił cię z domu. Sam wiesz najlepiej, jak było. Nie mogłam nic zrobić, żeby policja zmusiła go do powiedzenia prawdy.
- To co, mamy go łamać kołem? – odpowiedział mi bezduszny policjant. – Albo przypalać ogniem jak w średniowieczu, żeby powiedział nam, to, co chcemy usłyszeć?
- A mój syn? – spytałam. – Może wisi gdzieś teraz na drzewie? Może modli się o pomoc? A wy nie chcecie nic zrobić, by dać mu chociaż cień szansy.
Tak po prostu spisali cię na straty.
Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ludzie są tacy bezlitośni. Tak bezmyślnie potrafią zranić i to śmiertelnie. Bo mnie już bardziej zranić nie można było, kiedy wiedziałam, że jesteś pozostawiony sam sobie.
Poszłam do kościoła, żeby zamówić za ciebie mszę. Tylko Bóg mógł cię teraz uratować. Ja już nie byłam w stanie nic więcej zrobić.
- To był narkoman i złodziej – oznajmił mi ksiądz. – Przecież podkradał pani pieniądze, przyprowadzał kolegów chuliganów, znęcał się nad panią.
Nie miałam nawet sił, żeby zaprzeczyć. Mogłam tylko płakać. Jak można wydawać taki osąd o kimś, kogo się nie zna? Czy on cię chociaż kiedyś widział?
Rozwiesiłam ulotki z twoim zdjęciem. Wszędzie, gdzie się tylko da. Z tym, na którym tak ładnie się do mnie uśmiechasz, wyglądasz tak krucho i niewinnie. Chyba właśnie to najbardziej lubiłeś. Chociaż na wszystkich wychodziłeś tak ładnie.
Niedawno policjant powiedział mi coś, po czym po raz pierwszy w życiu zemdlałam.
- Jesteśmy pewni, że pani syn został zabity.
- A ciało? – uczepiłam się ostatniej deski ratunku, kiedy mnie docucili.
- Wie pani, ciała to już można nigdy nie odnaleźć.
Myślałam, że pęknie mi serce. Jak on mógł powiedzieć, że już nie będą ciebie szukać, że dla nich jesteś tylko kolejną liczbą w statystykach.
Ciągle muszę brać leki. Trochę przytępiają ból. Ale nie pamięć. Godzinami przeglądam album ze zdjęciami. Jaki byłeś śliczny, kiedy byłeś mały. Taki ufny, roześmiany. Ile bym teraz dała, żebym znowu mogła zobaczyć ten twój uśmiech. Tak się boję, że już tylko ten album mi pozostał. I wspomnienia. W każdym jest pełno ciebie.
Żyję jak w letargu. Są chwile, że nie wiem, gdzie się znajduję. Wietrzę twój pokój, żebyś miał świeże powietrze, jak do mnie wrócisz. Podrywam się na każdy dzwonek telefonu. Z bijącym sercem podbiegam do słuchawki, zamieram, przeraźliwie się boję, że zaraz ktoś mi powie, że cię znaleźli gdzieś w lesie albo jakiś rybak wyłowił cię w siatce. W mojej głowie widzę tak straszne sceny, że nie jestem w stanie nawet opisać, jaka jestem przerażona.
Co dzień chodzę do lasu. Wciąż mam nikłą nadzieję, że natknę się na coś, na cokolwiek, co mnie do ciebie zaprowadzi. Wołam cię, ale ty nie odpowiadasz.
- Jacuś! Jacuś! Proszę, odezwij się! Jacuś!
Tych braci dealerów aresztowano na rozprawie, na której miałeś zeznawać. Dostali po dwa lata za narkotyki, a jednemu postawiono zarzut uprowadzenia cię. Oczywiście on się nie przyznał. Z pewnością nigdy się nie przyzna. Ale ja wiem, że to on. Albo ten drugi. Oni razem. Tak brzydko na mnie patrzyli. W ich oczach było tylko zło. Ty też je w nich widziałeś? Pewnie tak. To dlatego nie chciałeś zeznawać, a ja głupia cię do tego zmusiłam. Gdybym tylko mogła, wydusiłabym z nich, co z tobą zrobili, gdzie cię ukryli. Ale nie mogę. Nie mogę już nic więcej dla ciebie zrobić. Czuję się taka bezsilna.
Mam nadzieję, że już nie cierpisz. Że już nic więcej nie mogą ci zrobić. Zabija mnie ta ciągła niepewność, nadzieja przeplata się ze zrezygnowaniem, zrezygnowanie z nadzieją, głęboki ból przeszywa mi serce, a wyrzuty sumienia nie dają mi zasnąć. Nawet jak biorę te tabletki.
Tak bardzo się boję, że już nigdy więcej cię nie zobaczę, już nigdy się do mnie nie uśmiechniesz, nie przytulisz i nie powiesz mi: „Kocham cię, mamo”. Tego się boję najbardziej. Chcę, żebyś wiedział, że nigdy cię nie zapomnę. Do końca moich dni, każdego dnia, w każdej czynności, w każdym spojrzeniu i myśli będziesz wciąż przy mnie. Mam też głęboką nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz, że to ja podpisałam na ciebie, synku, wyrok śmierci.
Gdybym tylko mogła cofnąć czas…

Podpis: 

Z@BIEL@CZEK 28 II 2006
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Moc słów Nie :-( Święta!
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). - Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała Obok Johna McClane'a, łysawego gościa bez butów, w brudnych spodniach i podartym podkoszulku, usiadł Czerwony Kapturek... Z "życzeniami"...
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 15

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.