https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
21

Targ - Dzień I - Rozdział I

  Szczur powoli wychylił łysy łebek spod sterty odpadków. Jego wąsy ruszały się szybko, gdy gryzoń czujnie obwąchiwał teren i rzucał na wszystkie strony płochliwe spojrzenia. Po dłuższych oględzinach uznał chyba, że jest bezpieczny...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W kwietniu nagrodą jest książka
Folwark zwierzęcy
George Orwell
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Targ - Dzień I - Rozdział I

Szczur powoli wychylił łysy łebek spod sterty odpadków. Jego wąsy ruszały się szybko, gdy gryzoń czujnie obwąchiwał teren i rzucał na wszystkie strony płochliwe spojrzenia. Po dłuższych oględzinach uznał chyba, że jest bezpieczny...

Chciałem być - Rozdział 1... cisza przed rozpierdo

Kiedy 34 letni, niezbyt rozgarnięty życiowo Janek dowiaduje się że może być synem znanego muzyka rockowego jego życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Janek wie że czar może w końcu prysnąć dlatego stara się dotrzeć do rockmana

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
2401
użytkowników.

Gości:
2401
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 6200

6200

Marzycielka c.d.

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
04-04-17

Typ
P
-powieść
Kategoria
Romans/Przyjaźń/-
Rozmiar
93 kb
Czytane
3212
Głosy
2
Ocena
4.25

Zmiany
04-04-18

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Kate Podpis: Kate
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Czy marzenie się spełniają? Jeśli jesteście ciekawi sprawdźcie... (dalsze losy Ani...)

Opublikowany w:

nigdzie

Marzycielka c.d.

Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Maxa koczującego przy moim łóżku, pogłaskałam go po łebku. Popatrzyłam w okno i przypomniały mi się wszystkie wydarzenia poprzedniej nocy. Nie powiedziałam mamie co zaszło na imprezie, nie byłam w stanie. Mama tuliła mnie przerażona swoją bezsilnością głaskała tylko po głowie. W końcu gdzieś koło 4 nad ranem uspokoiłam się lecz, gdy zamknęłam drzwi mojego pokoju i zgasiłam światło moje oczy zaszkliły się ponownie nawet nie wiem kiedy usnęłam. Wstałam kompletnie załamana i poszłam do kuchni.
- Kochanie jak się czujesz? – zapytała mama z zatroskaną miną
- Lepiej...- skłamałam
- A czemu płakałaś?- spytałam ponownie – Aaa przypomniałam sobie- dzwonił Michał i Agnieszka – dodała.
- Mamuś – poprosiłam – Nie ma mnie dla nikogo! – po czym pocałowałam ją policzek, wzięłam śniadanie i wróciłam do swojego „zacisza”.
Mama nic nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową. Wiedziałam, że się martwi, ale nie mogłam nic na to poradzić. Musiałam sama to sobie najpierw poukładać. Nie chciałam z nikim gadać albo widzieć, dlatego jeszcze wczoraj wyłączyłam komórkę. Postanowiłam wyjść na długi spacer razem z Maxem. Mimo naprawdę potężnego spaceru nic się nie zmieniło. Po wielu staraniach mój nastrój nie uległ większej zmianie, toteż postanowiłam skryć się przed światem w najskrytszym miejscu jakie znałam mojej wyobraźni. Moi staruszkowie widząc mnie postanowili o nic nie pytać, leżałam sobie właśnie rozmyślając o błahostkach, gdy usłyszałam pukanie
- Proszę – powiedziałam i pożałowałam bardzo szybko swoich słów. Przede mną stanął najprawdziwszy Michał
- Co ty tu robisz...?- zapytałam – Wyjdź stąd natychmiast! – rozkazałam
- Wysłuchaj mnie... proszę – powiedział cichym głosem
- Nie! Dotarło nie będę Cię słuchać nie chcę! Dosyć... – prawie krzyczałam
- Rozumiem, że... – mówił
- Nic nie rozumiesz... Co ty w ogóle możesz pojmować!- nie dawałam mu skończyć
Patrzył na mnie po czym chwycił mnie za ręce
- Nie wyjdę stąd dopóki mnie nie wysłuchasz...! - powiedział
- Jak Ty tu wszedłeś... w ogóle! Puść mnie, bo zawołam rodziców – mówiłam a w moim głosie nie było słychać cienia żartu, toteż Michał wypełnił moje polecenie
- Ubłagałem twoją mamę...- wyjaśnił – Wiedziałem, że jesteś w domu, widziałem jak wracasz z Maxem- dodał
- Może mnie jeszcze śledzisz! – powiedziałam – Zrozum, iż Ja nie chce Cię wysłuchać, natomiast żądam byś, natychmiast stąd wyszedł i zapomniał o moim istnieniu – dodałam i otworzyłam drzwi, żeby ulotnił się...
- Widzę, że dziś nie uda mi się z Tobą porozumieć dobrze wyjdę, ale zapewniam Cię nie poddam się tak łatwo... – stwierdził po czym wyszedł
- Ani dziś ani nigdy – powiedziałam jeszcze nim zniknął z moich oczu .
Późnym popołudniem odwiedziła mnie kolejna osoba tym razem Aga – I tyle zostało z mojej samotności- pomyślałam, gdy ujrzałam ją w drzwiach
- Już wiesz...?- zapytałam prawie pewna, że otrzymam odpowiedź twierdzącą
- O tym, iż masz humory i niewiadomo dlaczego obraziłaś się na Michała – odpowiedziała a mnie zamurowało. Poczułam na policzkach dwie wielkie łzy
- Hej! Co jest...?- zapytała zbita z tropu moim zachowaniem
- Nie miał nawet tyle odwagi... – zaczęłam, lecz nie skończyłam tylko wybuchnęłam płaczem
Agnieszka zupełnie zdezorientowana moim zachowaniem próbowała mnie uspokoić. Opowiedziałam jej o wszystkim, gdy skończyłam teraz ona wbiła we mnie zdumiony wzrok
- Czemu to zawsze Ja muszę cierpieć...-żaliłam się – Wiedziałam, że tak to się skończy...- dodałam
- Hej spokojnie..- powiedziała – A i mam nadzieję, iż nie będziesz chowała głowy w piasek... nie przychodząc jutro do szkoły. W ten sposób wzbudzisz tylko podejrzenia wszystkich- tłumaczyła
- Nie mam zamiaru... – zapewniłam moją przyjaciółkę – Michał to przeszłość, miłe wspomnienie o gorzkim posmaku – wyjaśniłam, gdy to usłyszała stwierdziła
- Czyżby!? Nie wmówisz mi, że Michał już dla Ciebie nie istnieje
- Ja Ci nie wmawiam tylko informuję- powiedziałam
Mniej więcej po dwóch godzina Aga wyszła a Ja przysięgłam sobie, iż od jutra zmieniam się z naiwnej, „bujającej w obłokach” marzycielki w realistkę.
W poniedziałek przyszłam tuż przed dzwonkiem natykając się na szczęśliwego Adama
- Cześć Aniu i jak tam bardzo chorowałaś po imprezce?- zapytał wesoło
- Hej! nie w ogóle – odparłam bez cienia uśmiechu i poszłam do klasy
Mój rozmówca spojrzał tylko na mnie pytająco i podążył moimi śladami. Po kilku lekcjach rozluźniłam się, nikt nie patrzył na mnie, ani nie szeptał konspiracyjnie a i Michał zostawił mnie w spokoju. W pewnym momencie Kamil zapytał
- Stało się coś...?
- Nie. Czemu tak myślisz?- zapytałam
- Nie wiem jesteś jakaś inna...- powiedział
- Wydaję ci się...- skłamałam i odeszłam
Poza tymi dwoma rozmowami myślałam, że już nic się nie wydarzy. Myliłam się. Szłam sobie korytarzem szukając Agi, gdy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam głowę i zobaczyłam nikogo innego tylko Monikę byłą Michała we własnej osobie.
- Poczekaj musimy pogadać... – powiedziała
- A niby o czym? – zapytałam zdziwiona tą dziwną propozycją
- Nie o czym, lecz o kim... – wyjaśniła po czym odciągnęła mnie na bok w dyskretne miejsce.
- Nadal nie rozumiem... – stwierdziłam
- Wiem co się stało w sobotę na imprezie... – nie dokończyła, widząc, że zrozumiałam, aż za dobrze,
- Sorry, ale jesteś ostatnią osobą, z którą chce o tym rozmawiać – odpowiedziałam i chciałam odejść, lecz ona mnie powstrzymała
- Nie idź do Agnieszki dobrze Ci radzę, bo zepsujesz jej szczęście..- stwierdziła, odwróciłam się do niej
- O czym Ty mówisz.... zwariowałaś?- mówiłam
- O rany jaka Ty jesteś naiwna... – powiedziała mi Monika – Jeśli tam pójdziesz to myślisz, że nie będzie tam Michała co...mylisz się a to wywoła kłótnie miedzy nim i Agą, Grzesiek się w to wszystko włączy jak myślisz po czyjej stanie stronie tak samo jak Karolina?- wyjaśniała dalej
- Brawo! Sama to wymyśliłaś... czy ktoś Ci pomógł?- odgryzłam się
- Udam, że tego nie słyszałam a propos zastanawiałaś się kiedyś czemu Grzesiek nigdy nie zdradzi Agnieszki co Ja mówię on nawet nie spojrzy na inną?
- Nie, ale pewnie Ty mnie uświadomisz, mam rację?- powiedziałam
- Bo ona go pociąga...fizycznie a Michałowi spodobałaś się tylko za sprawą Karoliny a właściwie twojego „ciętego języka” i jej perswazji – stwierdziła
- Mam pytanie prowadzisz jakieś archiwum na nasz temat czy coś w tym stylu?- zapytałam, chociaż wiedziałam, że to co mówi Monika jest prawdą
- Po prostu go znam a Ty no cóż jesteś tak przewidywalna, że nie trzeba być zbyt lotnym, żeby Cię rozgryźć- stwierdziła
- Skończyłaś już...?- zapytałam zirytowana tą rozmową
- No prawie Zostało tylko jedno...- zaczęła
- Mianowicie...
- Nie wierz mu bo jestem pewna, że będzie Cię teraz solennie przepraszał i wpierał, że to nie jego wina, on nie chciał itd. – powiedziała i wróciła do swoich koleżanek
Natomiast ja stałam i nie wiedziałam co mam zrobić. Słowa Moniki szumiały mi w głowie. Faktycznie posłuchałam jej, omijałam znajomych cały dzień. Prawie mi się to udało. Prawie. Wychodząc ze szkoły zatrzymał mnie Michał.
- Musimy porozmawiać...- powiedział
- Gadaliśmy...od wczoraj nic się nie zmieniło – odpowiedziałam „lodowatym” głosem
- Oj! Przestań z tymi humorami, chce tylko porozmawiać... – powiedział zirytowany
- Cześć- odparłam i odeszłam, chciał mnie zatrzymać, gdy nagle usłyszał
- Aniu sorry, że tak długo czekałaś możemy już iść?- to był Kamil. Michał zgłupiał w jednej chwili cofnął zamierzony ruch, skwitował mnie ironicznym uśmieszkiem i odszedł.
- Dzięki... – odpowiedziałam uśmiechając się
- Nie ma za co, to może jednak się przejdziemy?- zaproponował.
Szliśmy ulicą, gdy w pewnym momencie powiedział
- Nie wiedziałem, że to, aż tak widać...- nie wiadomo czy do mnie czy do siebie
- Co jest tak widoczne hm?- zapytałam zaciekawiona
- Aniu... zdrada- powiedział i popatrzył na mnie badawczym wzrokiem.
Stanęłam jak wryta – Skąd on wie!- myślałam to niemożliwe, nieprawdopodobne, nieznajomy chłopak to zauważył od razu co jest? Czy ja zwariowałam...
- Nie zgłupiałaś.. skąd wiem to proste sam zostałem zdradzony. Spytasz jak to zobaczyłem mówiłem, że jesteś jakaś inna tak samo jak ja kiedyś.- mówił jakby czytał z moich myśli ja, natomiast dalej zachowywałam się jakby mnie ktoś zaczarował widziałam nie widząc, słuchałam, nie słysząc
- Już Ci mówiłem nie jestem takim głąbem, za jakiego mnie biorą. No już wracaj do mnie!- zażartował
- Fakt! Nie jesteś... – powiedziałam jakby mnie ktoś odczarował, uśmiech zawitał na mej twarzy.
- No! Powraca dawna Ania nareszcie.. – ciągnął Kamil
- Mogę Cię o coś spytać...?
Kiwnął głową i zanim zadałam pytanie odpowiedział na nie
- Byliśmy parą 1,5 roku. Naprawdę ją kochałem, przesłoniła mi cały świat. Miała na imię Aneta. Wszyscy się za nią oglądali... schlebiało mi to. Cieszyłem się jak głupi, gdy umówiła się ze mną pierwszy raz. Skakałem ze szczęścia, gdy zostaliśmy parą. Czułem się tak jakbym wygrał główną nagrodę na loterii. I tak tkwiłem w tej sielance, aż do pewnych ferii. Razem wyjechaliśmy do Zakopanego... to był nasz pierwszy i ostatni raz. Zdradziła mnie z moim przyjacielem. Boże co ja wtedy czułem miałem ochotę go zabić... Wyjechałem stamtąd. Po przyjeździe do Warszawy upijałem się dzień w dzień, wiesz taki męski sposób walki z problemami. Po feriach wróciłem do szkoły załamany. Pomogła mi pewna dziewczyna – klasowa kujonka mówiliśmy o niej, lecz tylko ona mnie rozgryzła. Do tej pory nie mam pojęcia, jak ona to rozpoznała. Gdy zobaczyła mnie, któryś raz z rzędu pijanego po prostu porządnie pokrzyczała sobie. Nie miałem pojęcia, że taka dziewczyna zna takie słownictwo. Wciągu sześciu miesięcy podciągnąłem się za jej sprawą ze średniej 3,0 do 4,8. Pokazała mi świat na swój sposób. To dlatego nie miałem problemu z waszą Biologiczką pierwszego dnia. Gimnazjum się skończyło z Karoliną nadal jesteśmy przyjaciółmi. Myślałem, że w Liceum wszystko się zmieni, otóż moja była wybrała tą samą klasę co ja. Wiesz jestem twardy, ale do pewnych granic. Wytrzymałem ile mogłem, lecz skapitulowałem. Nie jestem z kamienia. Postanowiłem się przenieść Karolina uważała, iż to jest bardzo dobry pomysł. Starzy nie mieli żadnych obiekcji i tak też się znalazłem w waszej klasie i już pierwszego dnia naraziłem się bratniej duszy - zakończył z humorem
- Mówił Ci ktoś, że umiesz czytać w ludzkich myślach?- zapytałam
- No jasne jakieś 150 osób a co...?- żartował ciągle
- To dobrze, ja będę 151-sza – odparłam nie mogąc opanować uśmiechu
- Dasz się zaprosić na Colę?- zaproponował – No w końcu należy mi się za to jasnowidztwo– dodał
- Ok. – powiedziałam tylko i poszłam za nim.
Siedzieliśmy w jakieś nieznanej mi kawiarni, wtem postanowiłam go spytać
- A czemu tak się odgryzłeś tego pierwszego dnia. Chodzi mi o to zakochanie?- zapytałam
- He he wiem, więc hmm... nie to, żebym uważał się za jakiegoś narcyza, ale znam swoje odbicie w lustrze i jak reagują na nie dziewczyny. Dlaczego Ty... bo miałem o Tobie troszkę inne zdanie na początku i, gdy wcięłaś się w moją rozmowę z Anką to najchętniej bym Cię, wtedy udusił. Dopiero potem zrozumiałem, że ty to zrobiłaś na jej prośbę, a poza tym nie spodziewałem się takiej odpowiedzi...
- Nie ty pierwszy... – powiedziałam przypominając sobie spotkanie z Michałem w bufecie a potem rozmowę z Grześkiem po tym zajściu, wtem usłyszałam
- Nie odlatuj!... bo co ja tu sam pocznę a serio nie rozpamiętuj, bo oszalejesz....- Spojrzałam na niego na jego twarzy gościł uśmiech, który dziwnie mnie uspokajał
- Dobra postaram się... – powiedziałam – a może poopowiadasz o tych dziewczynach, których reakcję miałeś na myśli- zażartowałam
I tak spędziłam popołudnie w miłym towarzystwie unikając spotkania sam na sam z Michałem. Chciałabym tak cały czas, ale niestety tak się nie stało. Wieczorem powróciły wspomnienia, mimo iż bardzo się starałam z nimi walczyć, one jakby ze mnie kpiły powracając z jeszcze większą siłą. Postanowiłam walczyć z nimi, słuchając radia. Bardzo szybko tego pożałowałam, ledwie je włączyłam usłyszałam „...Jestem sama, taki los, niekochana, taki los...”. Ze wspomnieniami starcie przegrałam... W mojej głowie zaczęły pojawiać się wydarzenia całego mojego życia. Ze smutkiem patrzyłam w okno, a po moich policzkach spłynęły łzy. Marzenia są dla głupców, a „Happy endy” tylko w książkach dla brzydul, by zaczęły w siebie wierzyć. Monika miała rację, że jestem naiwna i nie tylko w tym niestety. No nic muszę zapomnieć o tym i żyć dalej tylko czy potrafię...?
Minęły 2 tygodnie. Wszyscy już się dowiedzieli, iż Michał jest wolny... ale nikt zbytnio się tym nie przejął. Można by rzec – nie zwrócili na to uwagi nawet przez 1,5 minuty. A on rzeczywiście nie poddał się, próbował ze mną rozmawiać, nie widząc żadnej odmiany w moim zachowaniu... odpuścił. Ja, natomiast ciągle cierpiałam, posłuchałam rad Moniki, mimo, że nie za bardzo chciałam. Oddaliłam się od mojej szkolnej paczki, w klasie dało się słyszeć czasami – powróciła Ania jaką znaliśmy, czyli kujon. Telefon zamilkł, jak zaczarowany Agnieszka nie dała sobie rady z moją depresją, po pewnym zlocie Igor też zrezygnował z mojego towarzystwa, Karola spróbowała.. raz i poddała się. Adama pochłonęły własne sprawy, więc przestał zwracać na mnie uwagę. Kamil mi pomagał, tak sądził, lecz jak bardzo tkwił w „bajce” wiedziałam tylko ja i moja poduszka, która magazynowała moje nocne łzy. Jak bardzo jest źle widzieli jedynie moi rodzice. Byli poważnie zaniepokojeni moim stanem. Nigdy nie widzieli mnie tak zrozpaczonej a przy tym tak obowiązkowej. W czwartek po szkolnym zebraniu, gdy mama przyszła do domu, minę miała taką jakby świat się kończył. Nic nie powiedziała ku mojemu zdziwieniu tylko podała kartkę ojcu. Spojrzał na nią, zdziwiony jej reakcją po czym powiedział – Bardzo ładne oceny.. – i uśmiechnął się do mnie. Zwiałam stamtąd po 10 minutach pod pretekstem nauki do jutrzejszej klasówki. Rano szłam do szkoły nieprzytomna, ponieważ naprawdę „zakuwałam” wczoraj do 2 nad ranem. Lekcje minęły mi zadziwiająco szybko, wychodząc ze szkoły stanęłam, jak wryta na ławce siedział nie kto inny tylko mój brat. Gdy mnie zobaczył powiedział tylko:
- Wreszcie masz godzinę, żeby się spakować... – po czym wstał, widząc moje pytające spojrzenie- 5 z Geografii! No moja droga będziesz się mi długo tłumaczyła... no już Idź pierwsza...- dodał popychając mnie, tym samym „budząc mnie ze snu”. Wreszcie doszłam do siebie i zaczęłam zadręczać go pytaniami, lecz mój braciszek popatrzył na mnie i stwierdził
- Weekend w Krakowie, więc zamiast tyle gadać pomyśl co zabierzesz, bo mamy 55 minut, żeby zdążyć na pociąg...
Posłuchałam jego rady – Pytania będą później- pomyślałam tylko i zatopiłam się w myślach o zawartości mojej szafy. W domu spakowanie zajęło mi 30 minut. Rodzice nic nie mówili na mój wyjazd a ja w drodze na dworzec myślałam – Wywiadówka, Kamil dzień później, Kraków co tu się dzieje?- Siedzieliśmy już w pociągu, gdy wreszcie zapytałam go:
- Możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi?
- To Ja powinienem spytać o to Ciebie?- odpowiedział mi Kamil
- Co!?- stwierdziłam zaskoczona
- Moja siostra ma jedną 3 na semestr!, Agniecha nie przychodzi, ani nie dzwoni od 1,5 tygodnia, nagła histeria pewnej soboty, twój nastrój, ciągła nauka... mam dalej wymieniać – mówił a w jego oczach było widać niedowierzanie i troskę zarazem
- Skąd o tym wiesz?- powiedziałam, chociaż znałam odpowiedź
- Wczoraj zadzwoniła do mnie zdenerwowana mama... zaniepokoiłaś ją nie na żarty co jest....?
- Nie rozumiem was robicie z niczego wielki problem!?- zirytowałam się
- Siostra ja Cię proszę bez żadnych „himerów”, poza tym nie kłam mi z „żywe oczy”- powiedział
- Nie kłamię. Nie rozumiem Cię co my będziemy robić przez ten weekend...? Nie chcę sprawiać Ci ciężaru... – stwierdziłam a mój brat wbił we mnie te swoje bystre zielone oczy i...
- Jeszcze jeden taki tekst a obiecuje Ci, że dostaniesz ode mnie lanie. Zrozumiałaś...!- powiedział, po czym czekał na moje zapewnienie. Kiwnęłam głową na „tak”.
Jechaliśmy w milczeniu, mój „braciak” słuchał muzyki a Ja wbiłam wzrok w okno rozmyślając o moich niespełnionych marzeniach. Do Krakowa dotarliśmy wieczorem, zanim poszliśmy do akademika, mój brat postanowił ze mnie wyciągnąć czemu tak się zmieniłam. I udało mu się to.
- Przecież widziałem, jaki był o Ciebie zazdrosny... nie mógł Ci „wykręcić” takiego numeru- powiedział popijając Colę w Mc Donaldsie
- A jednak zrobił to... –stwierdziłam
- Siostra bierzesz pod uwagę okoliczności łagodzące? Takie jak alkohol, chwila zapomnienia albo prowokacja... – zapytał, Ja natomiast zaczęłam się zastanawiać czy to jest mój brat czy może Michała, bo na razie miałam wątpliwości na moją niekorzyść.
- Przesłyszałam się chyba... Ty go jeszcze bronisz! – mówiłam wściekła
- A poza tym... – ciągnął dalej w ogóle nie zwracając uwagi na moje słowa- Jego „ex” to nie jest najlepszy doradca i powinnaś z miejsca ją skreślić i czemu Ty z nim nie rozmawiałaś...!
- Jeszcze jakieś pytania? – zapytałam ironicznie
- Najpierw odpowiedz na te...- poprosił
- Dlatego, że ona go zna bardzo dobrze z resztą miała rację. Nie rozmawiałam z nim, bo On by mi wciskał „kit”, co mógł mi powiedzieć? Zapewne to co Ty, ale do jasnej cholery nikt mu nie kazał tyle pić... – mówiłam coraz bardziej zła nie wiem na kogo? na siebie, Michała, Kamila, tą dziewczynę czy Krzycha i jego kumpli.
- Oj dziewczyno złych sobie dobrałaś „rozmówców” powiem Ci świętą regułę zraniona duma dawnej dziewczyny jest gorsza, niż chłopka. Wszyscy wiemy, że jesteście lepszymi aktorkami, umiecie grać na emocjach – stwierdził – Co się stało, że zaczęłaś unikać znajomych a, może to oni od Ciebie hm?- dodał
- Zgadłeś ta druga wersja...- powiedziałam
- No tak... mogłem się tego spodziewać, ratowniczka wszystkich załamała się... mimo wielu prób, przyjaciołom nie powiodła się próba ratowania Jej samej.- stwierdził
- Dobra mamy dwa dni, żebyś się trochę wyszalała. Mam dla Ciebie niespodziankę tak się złożyło, że moja dziewczyna ma siostrę i tak jak Ty, również jest w depresji, więc będziesz miała towarzystwo w swoim wieku. Co nie znaczy, że będziecie siedzieć w pokoju nie ma mowy...- mówił wolno i wyraźnie tak jakby sprawdzam czy rozumiem każde słowo.
- Braciszku jeszcze będziesz mieć mnie dość...- odpowiedziałam już żartem z poważną miną, lecz Kamil nie dał się nabrać...
- Hmm zobaczymy najwyżej wynajmę niańkę...- zripostował się
I tak zaczęliśmy się droczyć, gdy doszliśmy do akademika okazało się, że będę spać z Dorotą dziewczyną mojego braciaka, Izą jej koleżanką i Sylwią ową dziewczyną w depresji. Dorotka była fajna, wiele ją łączyło z Kamilem a to jeszcze bardziej mnie przeświadczyło, iż mój związek z Michałem z góry skazany został na niepowodzenie. Poznałam też kumpli z pokoju mojej „rodzinki”. Sylwię dręczyło chyba zupełnie coś innego, niż mnie. Jak się później okazało miałam rację. Mimo tego, że niebyła brzydka, Jej zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. Jeden z chłopaków- Krzysiek poprosił ją do tańca, gdy utworek się skończył. Biedaczek wrócił tak zirytowany, iż odszedł od naszego stolika na dłuższą chwilę. Ja posłałam bratu pytające spojrzenie, po czym wyciągnęłam moją towarzyszkę na parkiet. Miałam dość siedzenia w jednym miejscu. Dziewczyna rozmawiała w kółko o jednym – o swoich przygodach z chłopakami w pewnym momencie zapytała mnie – Czemu ja nie mogę znaleźć chłopaka? Co jest ze mną nie tak?- Sylwia nawijała jeszcze więcej ode mnie od odpowiedzi uratował mnie telefon.
- Cześć bratnia duszo co słychać? – powiedział Kamil zupełnie oszołomiona tym telefonem i ledwie dosłyszalnym głosem, odeszłam w bardziej dyskretne miejsce.
- Jestem u brata... – zdążyłam powiedzieć
- To może się wyrwiesz i wyskoczysz gdzieś ze mną?- zaproponował wesołym jak zwykle głosem
- ... w Krakowie – dokończyłam – Ale dzięki za zaproszenie, mam prośbę zadzwonisz później, bo ja teraz jestem w dyskotece i nic prawie nie słyszę - wyjaśniłam
- Brawo! Tak trzymać.. oki zadzwonię później tylko bądź w stanie ze mną rozmawiać nara! - odparł
- Będę... paa – powiedziałam i rozłączyłam telefonik, ledwie podeszłam do stolika Kamil spytał – Mam nadzieję, że to nie starzy?- Uśmiechnęłam się tylko – Nie...- powiedziałam po chwili. Poczułam na sobie dziwne spojrzenie paru osób niewiadomo dlaczego. Wkrótce tańczyłam wolnego z Kamilem, który zapytał
- Więc, Kto to był bo sądząc po twojej minie jakiś koleś?
- Zgadłeś... Kamil- odparłam
- Hmm wiesz co albo mam amnezję albo Ty nie jesteś taka niewinna, jak to wyglądało na początku...- stwierdził mój „opiekun”
- Przestań! To tylko kolega... – wyjaśniłam
- Okey spokojnie... nie gorączkuj się tak...- odparł- Ale liczę na jakieś sprawozdanie na temat tego Kamila...- dodał
- Oj..! Ty się nigdy nie zmienisz... zgoda- przyrzekłam- Lepiej powiedz czemu Krzysiek jest taki zły...?- postanowiłam zmienić temat
- Nie wiem... nie gadałem z nim o tym – stwierdził
-Jasne!- pomyślałam- A świstak siedzi i zawija je w te sreberka...- dodałam. Lecz skoro mi nie chce powiedzieć to widocznie ma powód. Taniec się skończył a Ja zapoznałam jakieś dziewczyny, bo Sylwia oświadczyła, że nie będzie już tańczyć. Po długich namowach odpuściłam w końcu, poszłam szaleć dalej. Zamiast mojego brata, widziałam niedaleko siebie jego kolegów – pewnie bawi się z Dorotą – myślałam i dobrze, przynajmniej nie zmarnuję mu kompletnie weekendu. Moje nadzieje okazały się mylne Kamil towarzyszył swojej dziewczynie, pocieszającej non stop swoją siostrę. Gdy wróciłam rzucił mi jedno spojrzenie i...
- Sylwia pójdziesz ze mną do baru? Coś dobrego sobie kupimy... – zaproponowałam
- No dobra – zgodziła się, poszła pierwsza a ja mrugnęłam do brata – to był taki nasz znak umowny. Pojął to, zaciągając Dorotę na parkiet. Koledzy tylko mruknęli coś do siebie. Zaczęłam z Sylwią rozmawiać, właściwie to ona mówiła, ale mi to odpowiadało, gdy zapytała o tą tajemniczą rozmowę. Opowiedziałam jej okrojoną wersję znajomości z Kamilem. Jak skończyłam, wbiła we mnie wzrok pełen zdziwienia.
- Ja też bym tak chciała...- zaczęłam chwilę później. Natomiast Ja nie odezwałam się przez dobre 2 godziny, tylko kiwałam głową lub się uśmiechałam. Polubiłam ją, chociaż w pewnym momencie miałam dość tego nieustającego monologu. Nagle pojawił się ni stąd ni zowąd Krzysiek.
- Może zatańczysz?- zaproponował kątem oka spojrzałam na zdziwioną Sylwię, której przerwano rozmowę, ale się zgodziłam
Tańczyliśmy, w pewnym momencie usłyszałam
- A co Ciebie wpędziło w depresję?- posłałam mu pytające spojrzenie, uśmiechnęłam się i odparłam
- A co Ciebie tak zirytowało?. Mój towarzysz zrobił dokładnie te same rzeczy co Ja wcześniej tylko, że w odwrotnej kolejności.
- Już myślałem...- odparł cicho
- ...że będę nawijać tak jak druga zdołowana? – skończyłam za niego. Kolejny uśmiech zawitał na jego twarzy. Niewiele się odzywaliśmy... miła odmiana, poza tym cały czas w mojej głowie gościła moja bratnia dusza. Skąd on miał numer do mnie...?- myślałam
Tym razem Krzysztof pozostał przy stoliku, Ja zaczęłam na nowo rozmawiać z Sylwią, gdy usłyszałam krzyki
- Gdzie nam zginęłaś?- powiedziała jedna z moich tanecznych towarzyszek
- Byłam tu i tam... – odpowiedziałam wymijająco
- Więc jak już jesteś w tym miejscu to Cię porywamy w inne... – odparła
- Hmm... Dobra – stwierdziłam, lecz tym razem wzięłam ze sobą Sylwię, która tym razem się nie sprzeciwiała. Z parkietu ściągnęła nas Dorota, mówiąc, że już idziemy. Dziewczyny dały mi swój telefon i zaklinały się, iż mam do nich zadzwonić, gdzie będę jutro „urzędować”. Przystałam na to, ale myślałam, że zapomną o mnie za 3 godziny, jednak....
- Gratuluje poznałaś właśnie 2 największe bywalczynie dyskotek w Krakowie – stwierdziła dziewczyna mojego braciaka
- Naprawdę!?- spytałam – tylko co ja mam teraz zrobić?- dodałam
Na to pytanie zostałam obdarzona uśmieszkiem. Odpowiedział mi na nie Radek, który mało się dziś odzywał. Widać było, że mu z Sylwią przeszkadzamy.
- Posłuchaj coś Ci wytłumaczę mała, jeśli masz ich telefony tzn. tak jakbyś miała darmowe bilety do co trzeciej dyskoteki w tym mieście...- powiedział
- Dzięki... – stwierdziłam tylko, wolałam nie wdawać się z nim w zbyt długie rozmowy, toteż poszłam do Kamila i Krzyśka, oraz Izy.
Zdążyłam przekroczyć próg pokoju dziewczyn zadzwonił telefon
- Elo! I jak się bawiłaś?- usłyszałam znajomy głos Kamila w telefonie
- Świetnie...- odparłam. Gadaliśmy krótko tak mi się wydawało, gdy spojrzałam na zegarek 40 minut. Oniemiałam On zbankrutuje, jednymi osobami, z którymi rozmawiałam mniej więcej tak samo byli Agnieszka i... Michał. Wspomnienia powróciły, może rzeczywiście powinnam z nim porozmawiać jak prosił. Za późno, straciłam moją wymarzoną miłość. Dobry humor zniknął... na dobre. Nagle poczułam rękę na moim ramieniu
- Co się stało?- to była Dorota, czułam na sobie jej badawcze spojrzenie
- Nic...- stwierdziłam
- A te łzy to moje przewidzenie co?- zapytała żartobliwie- Kamil wspomniał, że dzieję się z Tobą coś dziwnego, lecz gdy Cię zobaczyłam dziś wieczorem pomyślałam- Kłamała... ale teraz...
- Widzisz, że jest gorzej niż źle – skończyłam za nią
- Płaczesz, bo zadzwonił czy odwrotnie?- zapytała nie zwracając uwagi na moja odpowiedź
- Ani jedno ani drugie niestety...- powiedziałam tylko i ucięłam, bo dołączyły do nas dziewczyny.
Nie mogłam usnąć, postanowiłam się przejść. Reszta już dawno spała. Wyszłam na zewnątrz stała tam ławka. Postanowiłam na niej przemyśleć parę zdarzeń. Kompletnie zamyślona, nie zauważyłam, iż od dłuższego czasu ktoś mi się przygląda.
- Często tak odpływasz?- ktoś zapytał. Przerażona zorientowałam się, że ktoś tu jeszcze jest. To był Krzysiek. Co on tu robi?- myślałam
- Czasami...- odparłam- Długo tu Jesteś?- zapytałam
- Trochę... Cierpisz na bezsenność czy jak? Jest 6 rano wszyscy jeszcze śpią... – powiedział
- Nie wszyscy...- zripostowałam patrząc na niego – A ty? Co Ciebie gryzie...?- dodałam
- Nic... ale o Tobie tego samego powiedzieć nie można. Jak już tu jesteśmy to co powiesz na spacer po rynku...? – zaproponował
- Hmm zgoda...- odparłam
Spacer mi się strasznie podobał. Krzysiek, pomimo mojego humoru, droczył się ze mną. W miedzy czasie, natomiast opowiadał mi historię i legendy związane z Krakowem. Wróciliśmy około 10. Dziewczyny jeszcze mocno spały a mi zmęczenie dało się we znaki dopiero teraz. Po 5 minutach wpadł do pokoju mój brat.
- Wiesz co z Tobą to gorzej, niż z małym dzieckiem...!- powiedział ściszonym głosem, żeby nikogo nie zbudzić
- Co masz na myśli?- zapytałam udając idiotkę
- Myszko powiedz no mi ile Ty dziś spałaś...?- zapytał
- Nic...- odparłam zgodnie z prawdą, bo miałam dziwne przeczucie, że Kamil jest zły
- Gdzie byłaś?- ponownie mnie przepytywał, lecz teraz znajdowaliśmy się już na korytarzu.
- Nie męcz Jej tak, przecież miałeś kartkę na stole... – wstawił się za mną mój towarzysz z rannej przechadzki, który do nas dołączył przed chwilą.
- Kartkę!?- zdziwiłam się i teraz Ja miałam parę pytań do kogo innego...
- Ups...- powiedział tylko i posłał mi uśmiech niewiniątka
- No to wpadłeś stary...-zawyrokował mój brat- Jak Ci się podobał rynek? I pewnie teraz zrobić Ci kawę hm?- Kamil próbował odwrócić moją uwagę od Krzyśka na próżno...
- Nie tak szybko... jaka kartka? Może z łaski swojej mi to wyjaśnicie...-stwierdziłam
- No dobra prawda jest taka, że jak Cię zobaczyłem przed akademikiem taką zamyśloną to przyszedł mi do głowy ten spacer, więc napisałem wiadomość, by twój brat się nie denerwował...- wyjaśnił
- I...- czekałam na dalsze wyjaśnienia, bo wiedziałam, że to tylko pół prawdy
- A co byś jeszcze chciała...- odezwał się Kamil a Krzysiek kiwnął tylko głową
Zmierzyłam mojego braciszka przenikliwym spojrzeniem
- Proszę...- rzuciłam pobłażliwym tonem i nagle mnie olśniło- Niech zgadnę... wywiad osoby trzeciej – dodałam i spojrzałam na obydwóch
Obaj na mnie patrzyli z innym minami. Na twarzy Kolegi malowało się zdziwienie, podziw, szok a na braciaka pojawił się uśmieszek trudny do rozszyfrowania.
- Moja szkoła...-stwierdził – Chodź zrobię Ci tej kawy, musisz przetrzymać jeszcze dwa dni a coś mi się wydaję, iż dzisiejszą noc też zaliczysz do bezsennych.- dodał po czym objął mnie a Ja opowiadałam już na wcześniej zadane pytanie, mianowicie o spacerze po Rynku Krakowskim.
Dziewczyny wstały jakieś dwie godziny, były zdziwione pewnym widokiem, bo zamiast kawy dostałam poduszkę i koc. Obudziłam się o 14, tym razem Ja zastałam na stole kartkę „Nie długo będziemy. Czekaj na nas i zjedz coś.” Śniadanie miałam na stole, więc z tym nie miałam problemu, czułam się troszkę rozbita, ale zadowolona. Rzeczywiście cała paczka wróciła jakieś 40 minut później. Gdy Iza mnie zobaczyła zawołała:
- No! Wstała nasza zagadka...
- Wyspałaś się...?- zapytała Dorotka – Jak to się stało, że znalazłaś się tutaj co... chyba lunatykujesz?- drażniła się ze mną
Sylwia wyciągnęła mnie zaraz na parę słówek w cztery oczy.
- Czy nie uważasz, że on jest przystojny! Jak było?- pytała cała rozanielona
- Kto, gdzie? – pytałam nic nie rozumiejąc
- Jak to! Ty się jeszcze pytasz! Krzysiek, na waszym rannym spacerze...- mówiła a Jej oczy błyszczały
- On się Tobie podoba? –zapytałam tak bardziej dla formalności – Na spacerze...fajnie
- Yhm. Tylko... pewnie tak mówisz, bo chcesz te chwile zachować dla się wyłącznie.-powiedziała
- Mylisz się... lubię go i nic poza tym zresztą jak wszystkich-powiedziałam
- Jasne... pewnie mi zaraz powiesz, że cierpisz po rozstaniu z chłopakiem., dlatego nikt Cię nie interesuję- stwierdziła zgryźliwie
- Właśnie tak jest...-odpowiedziałam
- Nie żartuj... Ja nie należę do naiwnych- odparła
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy śmiać się czy płakać a może jedno i drugie naraz. -Mam dość co w tym dziwnego, czy Ja jestem dziwna, głupia, inna.-myślałam. Zostawiłam ją i powróciłam do reszty. Udawałam, że wszystko jest w porządku, przynajmniej starałam się. Tak naprawdę marzyłam tylko o jednym, wyjść stąd i wszystko wykrzyczeć, całą swoją złość jaka została nagromadzona. Sylwia wchodząc zlustrowała mnie spojrzeniem w stylu „mnie nie nabierzesz na to”, potem zaczęła robić słodkie oczy do Krzyśka. On chyba tego nie zauważył, ponieważ zawzięcie gadał ze wszystkimi poza Sylwią i mną.
Moja złość sięgała zenitu, więc postanowiłam wyjść.
- Zaraz wracam...- powiedziałam tylko i wyszłam
Znalazłam jakieś zaciszne miejsce, zaczęłam rzucać kamykami w dal jak najmocniej, najdalej.
- Kto Cię tak zdenerwował- usłyszałam. To był znowu Krzysiek
- Czy ty mnie śledzisz...?- zapytałam zirytowana
- Nie... po prostu Kamil Cię szuka – odparł trochę zaskoczony
- Sorry za moment przyjdę...- powiedziałam
- Dobra...- stwierdził i odszedł
-No nie ja nie wytrzymam dzisiaj- pomyślałam, po czym skierowałam się z powrotem do pokoju mojego braciaka. Wchodząc wpadłam na wściekłe spojrzenie Sylwii – Nie ma mowy nie będę sobie tworzyć kolejnych wrogów...- pomyślałam Poprosiłam brata na zewnątrz.
- Gdzie byłaś tak długo? Czemu Krzysiek jest wnerwiony?- zapytał
- Wyładować się. Pogadaj z nim. Chcę dzisiaj wyjechać- powiedziałam
- Zwariowałaś a to czemu? – wydawał się zły
- Nie chce mieć wrogów...- stwierdziłam tylko
- Co!? Możesz jaśniej...- gdy nie doczekał się odpowiedzi, popatrzył na mnie.
- A jedź sobie skoro znowu coś Ci się ubzdurało...-powiedział i wrócił do przyjaciół a ja poszłam spakować swoje rzeczy.
Gdy godzinę później weszłam do nich do pokoju. Wszyscy popatrzyli na mnie ze złością- trudno- pomyślałam
- Posłuchaj mała nie przeginaj...- zaczęła Iza
- Nie znoszę humorów gówniarzy – ciągnęła dalej
- Co Ci się nie spodobało – zapytała słodkim głosikiem Sylwia
Postanowiłam zachować milczenie, lecz zarówno Kamil jak i Iza obejrzeli się w tym momencie na nią. Atmosferę rozładował telefon Doroty
- Nie wiem czy przyjdziemy mamy mały problem. Zadzwonię do Ciebie za 30 minut.- powiedziała po czym rozłączyła rozmowę
- No właśnie może nam wyjaśnisz co Ci się nie spodobało – zagaiła Dorotka
Nie mogłam powiedzieć prawdy. Za wiele osób by cierpiało...-myślałam- Co ja mam zrobić...?- dodałam i posłałam Kamilowi spojrzenie. On chyba zrozumiał, bo odparł
- Przypomniało mi się czemu nie powiedziałaś mi od razu...ale Aga Ci wybaczy jak nie przyjdziesz do niej na imprezę. Wiesz, że dla niej ważniejsze jest twoje samopoczucie, poza tym rzadko się widzimy – ciągnął dalej a ja myślałam, że go zabiję – Zadzwonię do niej później- stwierdził zakańczając temat
- Dzięki... Braciszku – powiedziałam, przybierając promienny uśmiech. Modląc, się żeby pozostali łyknęli przynętę.
Konflikt przyjaciół zażegnany, teraz tylko trzeba będzie z daleka omijać Kamila, Sylwię oraz Krzyśka. Wspaniałe dwa dni mnie czekają nie ma co...- myślałam idąc z powrotem do pokoju dziewczyn.
Mój braciak zadbał o to, żebyśmy jak najczęściej ze sobą bywali, więc w pewnym momencie
- A teraz dziecko mi powie co się dziś wydarzyło- stwierdził
- Zupełnie nic...- skłamałam
- Jasne... wiesz gadałem z Krzyśkiem, co Ci się ubzdurało a może Ty myślisz, że On się w Tobie zakochał co?- zapytał
- Zwariowałeś...! – krzyknęłam
- Jeszcze nie, więc...
Opowiedziałam całą historię z Sylwią. Poza tym, wytłumaczyłam moje zachowanie, wobec niektórych osób. Po prostu mówiłam bez przerwy, aż wyczerpałam cały temat. Gdy, skończyłam Kamil milczał, popatrzył na mnie tylko.
- Dzięki...- odpowiedział po długiej chwili
- Za co? Tylko proszę Cię, żeby ta rozmowa została między nami.- odparłam
- Za twoją umiejętność dyplomacji. Dobrze, iż wiesz co zachować dla siebie...- wyjaśnił- A nimi się nie przejmuj, zapomnij o ich obecności.- dodał
- Spróbuję...- obiecałam
I rzeczywiście wieczorem w dyskotece, starałam się zapomnieć szczególnie o obecności Krzyśka, a mój brat mi chyba trochę pomógł. Bo chłopak w ogóle się do mnie nie odzywał. Sylwia trochę się uspokoiła, poza tym miałam swoje dwie kompanki, z którymi spędziłam większość wieczoru. Towarzystwo Kamila patrzyło na mnie trochę „krzywym okiem”, ale to sobie zbagatelizowałam. W pewnym momencie Siostra Doroty zaczęła się rzucać do wszystkich. Doszłam do stolika, akurat w momencie kiedy mówiła o mnie...
- Ja nie rozumiem czemu inne mają chłopaków, a Ja nie mogę takiego znaleźć...-żaliła się
- A może Ktoś by z tego towarzystwa chciał nim zostać...?- zapytała patrząc na Krzyśka
Chłopaki obdarzyli się znaczącymi spojrzeniami, skryli uśmiechy a Radek odparł
- Wiesz co Ty to dla nas za młoda jesteś trochę ...-
- Ciebie w ogóle nie brałam pod uwagę... jesteś za brzydki- odparła
Radek najpierw spiorunował wzrokiem Dorotę , potem jej siostrę, gdy odezwał się do mnie
- A ty co mi powiesz ciekawego?
- Ja!? Nic...- powiedziałam- Sylwia może potańczymy trochę...?- zaproponowałam
- Nie ma mowy, odstraszysz mi chłopaków... – stwierdziła
Oniemiałam...ogarnęła mnie złość – Tylko spokojnie...- próbowałam się opanować, po czym już spokojnym głosem zripostowałam Sylwie...
- Dobra to sama pójdę trochę ich postraszyć- powiedziałam, chociaż miałam ochotę na inną odpowiedź, lecz w ostatniej chwili powstrzymałam się. Po prostu odeszłam jak najdalej.
Wróciłam po jakiś 30 minutach. Doroty nie było, jej siostry też.
- Gdzie są dziewczyny?- zapytałam Izy
- W łazience, Sylwia chyba się upiła...- wyjaśniła mi, po czym poszła się bawić.
Zostałam sama z Radkiem i Krzyśkiem, bo Kamil gdzieś przepadł.
- Brat Cię dobrze wyszkolił...- zagadał do mnie ten pierwszy
- Słuchaj to, że jesteś kolegą mojego brata to nie znaczy, iż możesz po mnie „jeździć” – odparłam, miałam go powyżej uszu
- To ty się odzywasz myślałem, że się mnie boisz...- wyjaśnił
Uśmiechnęłam się tylko. W tym momencie powrócił mój braciak, mrugnął do mnie.
- Gdzie się podziewałeś?- zapytałam
- Sylwia jest kompletnie zalana i Dorota chce wracać...- wyjaśnił
- Dobra to za ile idziemy?- ciągnęłam rozmowę, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia kumpli Kamila
- Chcesz iść...?- zapytał trochę zdziwiony
- Hmm Ty też kiedyś byłeś w identycznej sytuacji jak teraz Dorota- odpowiedziałam
- Fakt, ale... no ok. zwijamy się jak tylko wrócą z łazienki- odparł
Dziewczyny wróciły niebawem, toteż w szampańskim humorze opuściłam dyskotekę a raczej opuściliśmy. Tym razem usnęłam dość szybko, lecz nad ranem zbudziłam się, popatrzyłam na zegarek była szósta. Postanowiłam wyjść na zewnątrz.. I to co zobaczyłam, zdziwiło mnie. Na ławce, gdzie wczoraj siedziałam teraz spoczywał sobie Krzysiek...
- Udzieliło Ci się ode mnie...?- zapytałam z uśmiechem
Chłopak, dopiero teraz zorientował się, że ktoś go obserwuje.
- Długo tu jesteś?
- Chwilkę... – powiedziałam, po czym usiadłam obok niego.
- No dobrze przyznam Ci się do czegoś. Uwielbiam tu przesiadywać- odpowiedział
Znowu zaczęliśmy rozmawiać. Nie wiem czemu i jak to się stało, ale zapomnieliśmy o całym świecie. Dopiero, gdy zrobiło mi się zimno spojrzałam na zegarek, przesiedzieliśmy 2,5 godziny. Nagle Krzysiek powiedział
- Chodź, bo twój brat nie będzie miał dla mnie tym razem litości- po czym, wstał jakby chcąc mnie tym samym zmobilizować do zrobienia tego samego.
- Nie martw się obronię Cię- odparłam, lecz także wstałam
Przypadkiem natknęliśmy się na Kamila. Był nieco zdziwiony.
- Siostra a od kiedy to z Ciebie taki ranny ptaszek...?- zagaił troszkę zmyślając prawdziwy powód zdziwienia
- Nie wiem...- odpowiedziałam
Tego dnia miałam jeszcze jedną rozmowę, ku mojej radości o innym zakończeniu niż się spodziewałam. W pewnym momencie Dorota z Sylwią zaaranżowały sytuacje na osobności.
- Chciałabym Cię przeprosić...- zaczęła ta młodsza
- Nie ma za co- odparłam zgodnie z prawdą, bo cała złość na nią znikneła
- Jest. Ja też z resztą źle oceniłam twoje zachowanie przepraszam – stwierdziła Dorota
Spojrzałam na nią pytająco – Czyżby wiedziała...?- pomyślałam- To niemożliwe...- dopowiedziałam sobie w duchu.
Dorotka, natomiast chyba odczytała moje myśli bo...
- Sylwia mi powiedziała wczoraj o waszej rozmowie – zagadnęła do mnie
Uśmiechnęłam się tylko i podtrzymałam wcześniejsze zdanie. Również Ja przeprosiłam. Z Sylwią obiecałam utrzymać kontakt a i mój brat był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Tym razem nie wracałam z moim braciakiem tylko samochodem z Sylwią i jej rodzicami. Kamil poradził mi abym porozmawiała z Michałem, odrzuciła pewnych doradców i miałam odnowić kontakty z przyjaciółmi. A o moim najnowszym koledze powiedział –Żebyś, sprawdziła czy On myśli tak samo jak Ty o waszych relacjach.-
W poniedziałek rano byłam nie do poznania. Uśmiechałam się, pierwszy raz przespałam noc bez problemu i nie płakałam... poza tym wróciła mi nadzieja na wyjaśnienie całej tej sprawy. Przed wejściem wpadłam na Agę, która na mój widok zaśmiała się tylko.
- Wiedziałam, że tylko On może zdziałać cud...!- zawołała triumfująco
- Cześć może i masz rację...- odparłam tajemniczo
- Właśnie myślałam, iż zadzwonisz a tu nic...-stwierdziła
- Byłam w Krakowie...-wyjaśniłam
- Hmmm mamy spore zaległości jak widzę... – rzekła, potem rozeszłyśmy się na lekcje.

Weszłam do klasy i ku mojemu zdziwieniu natknęłam się na... Monikę. Wszystko byłoby ok. gdyby nie jej mina. Była wściekła, zdziwiona...
- Chyba jednak jesteś taka głupia, że nie posłuchałaś moich rad- odparła
- Może... – odpowiedziałam z uśmiechem-Braciszku miałeś rację...-pomyślałam a w sercu poczułam żal. Świeżo zabliźnione rany otworzyły się, ale nadal udawałam wesołą.
- Co za głupia blondyna – usłyszałam chwilę potem za plecami, odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego tylko Kamila
- Cześć nie podoba Ci?- zapytałam z ironią
- Hej! Nie mam wyższe ambicje- zripostował mnie
- Widzę, że wyjazd podziałał na Ciebie zbawiennie- dodał
- No jasne...-stwierdziłam
- To może wyskoczysz gdzieś ze mną jutro?- zapytał nagle
- Czemu nie...- powiedziałam- A propos skąd miałeś mój numer?- dodałam
- To fajnie. Dobra wróżka mi zdradziła...
- Ahaaaa... bo znalazłeś jej różdżkę co?
Mój rozmówca uśmiechnął się tylko, po czym poszedł na swoje miejsce. Po południu wpadła do mnie Agnieszka z wesołą miną.
- Cześć no, więc jak było? Opowiadaj!- usłyszałam już od drzwi
- Hej! fantastycznie – odparłam – Tylko w pewnym momencie było jakoś tak dziwnie- dodałam
- A może mnie wtajemniczysz?- zapytała z uśmiechem
- Oki. – stwierdziłam krótko
Streściłam jej bardzo dokładnie cały pobyt w Krakowie. Gdy skończyła Aga powiedziała:
- Twoja mama miała świetny pomysł. Jak Kamil pojawił się w szkole to wiedziałam, że teraz wyjdziesz z tego „doła” i... miałam rację
- Bo Ty, przecież zawsze ją masz- żartowałam
- Alleluja! Odzyskałam przyjaciółkę nareszcie... a tak serio to przepraszam, że odpuściłam w pewnym momencie, ale byłaś w takim humorze...
- Wiem nic się nie stało, mój braciak po prostu przyjął troszkę inną taktykę- wyjaśniłam
- Mnie, natomiast ciekawi jeszcze coś czyżby Kamil chciał zająć miejsce Michała?- zaczęła
- Nawet tak nie żartuj...!- zdenerwowałam się
- W tym momencie akurat mówię poważnie
- Skąd Ci to w ogóle przyszło do tej twojej szelmowskiej główki co?- zapytałam biorąc to wszystko za jakieś domysły, marzenia itd.
- Hmm... w końcu to On Cię najbardziej wspierał i ten telefon, poza tym jakoś często bywa w twoim towarzystwie...- ciągnęła
- Wiesz zapomniałaś o jednym szczególe... – ostudziłam ją – Nawet jeśli mnie lubi to Ja mu się najzwyczajniej nie podobam i nie mam ochoty na żadne związki- dodałam
- To są dwa szczegóły, poza tym powinnaś wreszcie w siebie uwierzyć, widocznie przyciągasz do siebie przystojnych chłopaków swoim czarem osobistym... – szybciutko Agnieszka znalazła odpowiedź na moje wątpliwości
- Czyli twoim zdanie powinnam zrobić się zarozumiała? – zapytałam ją
- Wiara w siebie a zarozumiałość to dwa różne bieguny, poza tym to się nigdy nie zdarzy....
- Tak? Skąd ta pewność...
- Znam Cię za długo, żeby tego nie przewidzieć...
- Dobra poddaje się wygrałaś!- zakończyłam temat
- No widzisz...- powiedziała i uśmiechnęła się

Rozdział 11
Upłynęło kilkanaście dni. Nie spotkałam się z Kamilem, bo coś mu wypadło, ale gdyby nie to i tak odwołałabym spotkanie. Nie mam pojęcia dlaczego odzyskawszy jaki taki humor, oraz przyjaciółkę w moim sercu zakwitła nadzieja na... straconą miłość. Michała widywałam parę razy na dodatek samego, pomogły również rozmowy z bratem, który cały czas mnie usilnie przekonywał bym porozmawiała z Michałem i wszystko wyjaśniła, toteż w końcu przekonana chciałam to zrobić.
Dochodziłam właśnie do jego bloku, gdy go zobaczyłam. Na mojej twarzy zawitał uśmiech, który znikł równie szybko jak się pojawił. Michał siedział na ławce tym razem z dziewczyną. Nic nie byłobym w tym dziwnego, gdyby nie malutki szczególik. To była Monika. Pierwsze co zrobiłam to uciekłam stamtąd, żeby tylko mnie nie zauważyli. -O rany czemu Ja nigdy słucham nie tych co trzeba, teraz jest już za późno- myślałam z wyrzutem wracając do domu
W szkole zaczęli szeptać , że Michał już nie jest wolny jak ptak. Faktycznie coraz częściej widywano Monikę w jego obecności. Mimo totalnej rezygnacji postanowiłam się na nowo nie dołować. Moja paczka unikała tego tematu jak ognia szczególnie Aga. Grzesiek był jakiś dziwny jakby zły, natomiast Karola zdezorientowana- myślałam czasami, lecz szybko przywoływałam się do porządku mówiąc, że to tylko wymysły mojej wyobraźni. Całe szczęście, że nic nikomu nie powiedziałam, ponieważ kilka dni później stanęłam oko w oko z Michałem i Moniką w sytuacji, która jakoś nie pozostała obojętna mojemu sercu.
Nigdy nie widziałam ich w jakieś bliższej sytuacji były tylko rozmówki ewentualnie czułe szeptanie i nic, poza tym a dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Spostrzegli mnie Monika zaszczebiotała słodkim głosikiem:
- Cześć...
Michał patrzył tylko a mi nie pozostało nic innego jak ciągnąć te konwersacje w miarę spokojnie.
- Cześć – odpowiedziałam po chwili nie miałam pojęcia, co mówić, ale na szczęście uratowała mnie Aśka
- Anka co Ty tu robisz miałaś być 10 minut temu w bibliotece szukam Cię wszędzie...!- zawołała
- Sorry zapomniałam już idę – stwierdziłam – No to cześć – dodałam do pozostałych osób, odchodząc bardzo szybko. Jeszcze chwilę później zaczepił mnie Grzesiek...
- Nie uciekaj musimy pogadać...
- Ja na serio teraz się śpieszę.... później obiecuje
Po szkole zaczepił mnie Grzesiek z Agą
- A teraz masz czas ?- zapytał
- Yhm.... o co chodzi?
Patrzył na mnie długą chwilę
- Wiesz w sumie to nic takiego chciałem tylko się dowiedzieć jak tam krakowskie kluby?- zapytał uśmiechając się
- Dla mnie bomba!- odparłam zgodnie z prawdą
Agnieszka nic się nie odzywała nie wiem czemu jakoś się nad tym zbytnio nie zastanawiałam za to wiedziałam jedno daruję sobie wyjaśnienie wszystkiego to nie ma sensu. On znalazł sobie dziewczynę, która mu odpowiada i tyle koniec bajki, nie będzie „happy endu”, zresztą mało osób w to wierzyło łącznie ze mną, więc powracam do rzeczywistości.
Miałam za to przyjaciół, wyjazd do Krakowa bardzo mi pomógł hmm coraz częściej zaczęłam rozmawiać z Kamilem, chociaż nic poza tym. Gdy, tylko to spostrzegła Aga zaczynała od początku te swoje tezy. Kiedyś mieliśmy zrobić referat z Historii i tak się złożyło, że robiłam go z „moją bratnią duszą”. Na początku nam to trochę nie wychodziło, bo zamiast pisać rozmawialiśmy i na dobrą sprawę o temacie, którym można by było napisać z 8 tomową encyklopedie zajęliśmy się 4 dni przed terminem.
- Jak my z tego dostaniemy 5-kę to obiecuję Ci, że Cię ozłocę- powiedział zmęczony Kamil, gdy pisałam
- Uważaj żebyś potem nie wpadł jeszcze większe kłopoty, niż teraz
- Masz na myśli wyegzekwowanie przysięgi?
- Otóż to....
- Jakoś nie specjalnie się boję...
- Ale, skoro tak mówisz to w rewanżu zaproszę Cię do kina co Ty na to?
- Wiesz nie chce nic mówić, lecz to jest NASZA praca, więc nie musisz dokonywać rewanżu- stwierdziłam po czym spojrzałam na mojego towarzysza
- Niby tak....
- Niby!?
- Nio bo to wszystko to Ty przepisujesz, poza tym nudzi mi się w domu a kino byłoby miłą rozrywką
- Rozrywka brzmi dużo lepiej....
- Rozumiem to jako „tak i nie przyjmuję innej odpowiedzi- usłyszałam. Spojrzałam na niego, zobaczyłam dziwny uśmiech jakiś taki inny, niż na co dzień.
- No dobra to teraz musimy dostać tą 5-kę...-wróciłam do przepisywania referatu.
Ku mojemu zdziwieniu i radości zarazem dostaliśmy ten „bdb.” z referatu. Kamil nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął się po swojemu. Dwa dni później dziwnym trafem znalazłam gazetę z repertuarem kin...
i karteczkę „nie wiem czy dobrze wybrałem – „władca pierścieni”, sobota? wybierz godzinę...K.” Wybór mi się podobał, termin też mi odpowiadał. Wybrałam 15. Po południu powiedziałam o tym Adze, moja przyjaciółka zrobiła dziwną minę, potem stwierdziła
- Randka!? No nie wierzę, świat zwariował Ania umówiła się z chłopakiem...
- Przestań to nie randka.... – powiedziałam- chyba... - dodałam
- Pytanie podstawowe: Czy on Ci się podoba?
- To tylko kolega...
- A następne to: Zapomniałaś już o Michale?
- Nie, ale musze to zrobić...
Moja przyjaciółka zakończyła temat. Zaczęłyśmy plotkować- to była nasza ulubiona rozrywka, choć nigdy nie obgadałyśmy nikogo, ani nie tworzyłyśmy nowych wątków.
Nadeszła sobota, która zleciała mi w zawrotnym tempie. W kinie Kamil okazał się tak samo dobrym towarzyszem jak na co dzień. Czułam się zadziwiająco dobrze w jego towarzystwie, po filmie poszliśmy na spacer a potem do pizzerii. Do domu wróciłam późno, lecz rodzice nie zareagowali, gdy mnie zobaczyli, uśmiechnęli się tylko. Ja, natomiast byłam znowu szczęśliwa. W niedzielę spotkałam się z moją paczką ze „stokrotki”, gdy przekroczyłam próg, wszystkie wspomnienia związane z Michałem wróciły.... postanowiłam się nie rozczulać tylko uśmiechnąć. Agnieszka spojrzała na mnie pytająco. Mój były chłopak już siedział przy stoliku z Moniką, która usilnie próbowała mi popsuć humor.
- Aniu już myślałam, że nie przyjdziesz...
- Ty mogłaś tak myśleć- odgryzłam się nie wiele myśląc
- Słyszałam, iż byłaś w Krakowie to prawda?- pytała dalej
- Tak... co jeszcze słyszałaś?- zapytałam ze słodkim uśmiechem
- To i owo – Monika nie dawała za wygraną
- Ciekawe np....
- Nie ważne – Monika zakończyła temat a Ja zaczęłam rozmowę z kim innym, jedyną rzeczą, która mi nie dawała spokoju to tylko to, że Michał traktował mnie jak powietrze.
Nagle ktoś zawołał – Anka to Ty? – to była jedna z towarzyszek poznanych w Krakowie. Wbiłam w nią zaskoczony wzrok a potem zaczęłam się śmiać.
- Eliza co Ty tu robisz?
- Uwierzysz jak Ci powiem, że szukam Ciebie- powiedziała
- Jasne albo któregoś z moich towarzyszy...
- No ba! nawet 2-ch tam było przystojnych jeden, z którym wychodziłaś a drugi to taki cichy przystojniak
- Kamil i...Krzysiek?!
- Może to co idziemy dziś do jakiegoś klubu co?- zapytała moja koleżanka
- Zobaczymy... chodź poznasz moich znajomych- powiedziałam po czym spojrzałam na moich zdębiałych przyjaciół. Emila była przebojową brunetką a do tego była naprawdę ładna, toteż moi koledzy patrzyli na nią jak w obraz.
- Aniu a co Ty porabiałaś w klubach?- zapytała kpiąco Monika a Emila spojrzała na nią krzywo.
- Następna Sylwia.... biedactwo – powiedziała a Aga się uśmiechnęła, bo jako jedyna wiedziała o co chodzi.
- Nie Sylwia okazała się w porządku....
- A kiedy wracasz do Krakowa? – zapytałam
- Jutro... wiesz mam spokój w szkółce, więc starzy puszczają mnie czasami na weekend do stolicy – wyjaśniła
- No to zapraszam do mnie na noc a raczej świt
- Chętnie, bo jakoś teraz się nudzę to jak dacie się wyciągnąć do klubu jakiegoś?
- No jasne my też uwielbiamy się bawić- odezwał się Michał
Rodzice nie byli zachwyceni tym pomysłem, ale zgodzili się na jutrzejsze wagary i dzisiejsze wyjście do dyskoteki. Należało mi się to po moich ocenach z resztą chyba woleli jak miałam życie rozrywkowe.

Rozdział 12

W dyskotece bawiliśmy się świetnie. Przestałam się zamartwiać Elizka podrywała chłopaków, ale w pewnym momencie miałyśmy dosyć. Wróciłyśmy do stolika, gdy nagle zapytała:
- Aniu a właściwie czemu Ty nie masz chłopaka?
- Jakoś tak wyszło – odpowiedziałam i chciałam skończyć temat, lecz Eliza nie była naiwna
- Wiesz czemu to z Tobą lepiej się porozumiałyśmy?
- Bo nie „strzelałam fochów”?- stwierdziłam
- To też, ale nie zapomnę jaką Sylwia miała minę jak z nią rozmawiałaś przy barze – Co Ty jej, wtedy powiedziałaś, że jutro będzie koniec świata?
- Niezupełnie...
- Jak zawsze tajemnicza a może przyjeżdżałabyś częściej do brata co?
- To był pierwszy praktycznie bezsenny weekend w moim życiu...
Na tym temat się zakończył bo jeden z naszych kolegów wyciągnął Elizkę na parkiet. A Agnieszka stwierdziła:
- Fajna dziewczyna.... ma chłopaka
- Aga ona ma ich wielu. Z tego co się zorientowałam – wyjaśniłam
- Aniu leczyłaś złamane serce w Krakowie? – wtrąciła Monika bo Michał, akurat gdzieś poszedł
Spojrzałam na nią. Miałam jej dość, gdy nagle wrócił „jej” chłopak i powiedział, że wracają do domu. Po ich wyjściu posmutniałam, ale wtem usłyszałam:
- Zatańczysz?- to był Kamil, nie wierzyłam własnym oczom – Co on tu robi?- myślałam, po dłuższej chwili odparłam:- Tak –
Tańczyliśmy a mi powracał dobry humor, gdy zobaczyła to Eliza mrugnęła do mnie.
- Kamil skąd wiedziałeś gdzie jestem?- zapytałam w pewnym momencie
- Miałem szczęście – Spotkałem dobrą wróżkę i ona wskazała mi drogę – odpowiedział
- Ok. A dobra wróżka ma na imię...?
- Jej dane osobowe są zastrzeżone...
Poddałam się wiedziałam, że w tej słownej potyczce Kamil wygrał.- Nie ważne komu to zawdzięczam – myślałam. Praktycznie cały czas bawiłam się tylko z nim, natomiast moi znajomi byli w lekkim szoku na początku, lecz później przyzwyczaili się do „nowej wersji Ani”. W końcu, gdy mieliśmy wychodzić stamtąd Kamil na pożegnanie szepnął – Słodkich snów...- i odszedł. W końcu znalazłyśmy się z Elizą w moim pokoju zaczęłyśmy rozmawiać
- Nie ukrywam, że bardzo mnie interesuje twoje życie powiedz mi coś?
- Co?
- Czy Ty byłaś kiedyś z tym szatynem, który dziś był z tą Moniką?
Zamarłam skąd ona wie, przecież to nie może być, aż tak widoczne!...
- Tak byliśmy parą... ale Monika nie jest jego nową...
- Wiem to widać po ich relacjach szkoda, że już razem nie jesteście... a ten blondyn?- pytała dalej
- To kolega...- powiedziałam zgodnie z prawdą
Moja towarzyszka spojrzała na mnie dziwnie po czym się uśmiechnęła. Wykorzystałam ten moment i zaczęłam z nią gadać o jej życiu poszłyśmy spać o 5.
Obudziłyśmy się dość wcześniej o godzinie 11 wylądowałyśmy na mieście. Chodziłyśmy uliczkami Starego Miasta, rodzice mojego gościa byli zadowoleni i spokojniejsi, gdy córka wyjaśniła im gdzie jest, poza tym nasi rodzice długo gawędzili. O 19 odprowadziłam moją koleżankę na dworzec.
- Teraz ty musisz do mnie przyjechać- powiedziała, gdy czekałyśmy na pociąg
- Yhm – zapewniłam ją
Pociąg wjechał na peron a ona zanim wsiadła do przedziału powiedziała
- Dzwoń do mnie koniecznie, bo mam wrażenie, że dużo się zmieni w twoim życiu pa! –
- Cześć... obiecuje- odkrzyknęłam
Stałam tam jakiś czas po czym wróciłam do domu myśląc co Eliza miała na myśli. Dostałam sms’ a –„Jak tam wagary;) Co porabiasz?”- to był Kamil, ale zamiast odpisywać, gdy wróciłam zadzwoniłam do niego.
- Słucham- usłyszałam znajomy głosik
- Cześć wagary nieźle...
- Tak a powiesz coś więcej...?
Opowiedziałam w skrócie, ale potem i tak weszliśmy na inny temat i ogólnie skończyło się na tym, że gadaliśmy 30 minut.
Następnego dnia Kamil wyciągnął mnie na spacer po szkole. Szliśmy, właśnie jedną z alejek pobliskiego parku, gdy mój towarzysz zatrzymał się
- Co się stało?- zapytałam
Ale On nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie i pocałował mnie bardzo delikatnie. Zdębiałam nie wiedziałam jak mam zareagować. Nie odwzajemniłam pocałunku, nie wiedziałam czemu, ale uciekłam stamtąd. Wracając do domu nie mogłam zebrać myśli. Poszłam do Agi nie wytrzymałam.
- Cześć możemy pogadać- odparłam dziwnym głosem
- Taaa mam dziwne wrażenie, że to coś ważnego – odparła moja przyjaciółka i zaprowadziła mnie do pokoju ledwo zamknęła drzwi pokoju a Ja już zaczęłam mówić. Po streszczeniu wszystkiego Aga, aż zaniemówiła.
- Co Ja mam zrobić teraz?- pytałam
- Ania zastanów się czemu uciekłaś stamtąd
- Bo Kamil jest moim przyjacielem....
- Jesteś pewna, że tylko to myślę, że chciałby być kimś więcej
- Sama nie wiem a może rzeczywiście jest....
- Ty się w nim zakochałaś – zawyrokowała moja przyjaciółka
- A Michał?
- Nie wierze co się z Tobą dzieje, nie jesteś pewna swoich uczuć
- No odgadłaś przy Kamilu czuje się bezpiecznie, ale przy Michale...- nie mogłam skończyć
- Anka nie szukaj zastępstwa, bo będziesz nie szczęśliwa ty i on
- Ale, u Michała nie mam żadnych szans i sama nie wiem co czuje do Kamila
Moja przyjaciółka tylko bezradnie rozłożyła ręce. Rzeczywiście nie miałam pojęcia co czuję. Nie odbierałam telefonów od Kamila a w szkole chodziłam zamyślona. Na jednej z przerw usłyszałam
- Hej! nie śpij- zawołała Karola
- Co!?
Popatrzyłam bezwiednie na nich wszystkich.
- No właśnie Ty nas nie widzisz - mówiła dalej teraz rozejrzałam się dokładnie po wszystkich i nagle przemknął koło nas Kamil. Utkwiłam w nim wzrok i nie zauważyłam jak zareagowali na to inni...
- Aniu masz dziś czas? – usłyszałam głos Karoliny, ale nadal patrzyłam za zarysem Kamila.
- Nie – odpowiedziałam po dłuższej chwili nim zorientowałam się, że w ogóle coś do nie mówią -Muszę załatwić pewną sprawę- dodałam.
Na moje szczęście zadzwonił dzwonek i poszłam na lekcje, lecz przy klasie spotkałam Michała i Kamila praktycznie obok siebie. Zrozumiałam wszystko byłam beznadziejnie zakochana w... Michale i nic tego nie zmieni. Wieczorem poszłam do domu Kamila...
- Cześć możemy pogadać?- zapytałam
- Tak, chociaż właściwie nie musimy, bo wiem co mi chcesz powiedzieć- odparł smutny.
- Przykro mi nic by z tego nie wyszło nie kocham Cię, ale bardzo lubię- wyjaśniłam już w jego pokoju
- Wygłupiłem się nie powinienem, wtedy w parku... przepraszam
- To Ja powinnam raczej....
- Aniu nic nie mów wiedziałem, że kochasz Michała po prostu źle oceniłem swoje szanse, chociaż chyba w pewnym momencie wygrywałem mecz....o twoje serce?
Uśmiechnęłam się. Kamil posiadał tę cechę j, którą wręcz uwielbiałam w ludziach- bardzo duże poczucie humoru.
- Mam nadzieje, iż nadal będziemy przyjaciółmi?- zapytałam niepewnie
- No jasne nie zrezygnuje z Ciebie, tak łatwo co Ja bym zrobił bez mojej bratniej duszy...
- Znalazłbyś nową....
- Wiesz jakie to trudne!!
- Nic nie jest łatwe słonko...- powiedziałam
- A „Life is brutal” skądś to znam
- Dokładnie
Zostałam jeszcze długo u Kamila. Śmialiśmy się bez przerwy, wychodząc od niego byłam tak szczęśliwa i spokojna, po prostu pewna, że wybrałam dobrze...

Rozdział 13
Minęło kilka dni. Aga o moim wyborze nic nie powiedziała. Karolina nie nalegała na spotkanie, z Kamilem w klasie wygłupialiśmy się jak nigdy. Monika tylko patrzyła z dziwną miną....
Pewnego popołudnia poszłam z Maxem do parku, w którym poznałam Karolę. W pewnym momencie poczułam mocne uderzenie, wylądowałam na ziemi. Gdy, doszłam do siebie, zobaczyłam obok sprawcę mojego upadku - Chłopaka na rolkach, najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że owym nieznajomym, okazał się nikt inny tylko Michał. Poznałam go... mimo kasku i okularów
- Uważaj jak jeździsz! – powiedziałam
- A może Ty jak chodzisz!- odgryzł się
- To nie Ja Cię potrąciłam, lecz odwrotnie...
- Fakt sorry... – powiedział po czym wstał, zrobiłam to samo i przyszedł mi do głowy pewien pomysł
- A może to znak, że powinnyśmy porozmawiać?- zapytałam
- Rozmawiać!? A niby o czym?
- O wszystkim
- Mi pasuje tak jak jest a i Ty jesteś szczęśliwa prawda?
Spojrzałam na niego i uznałam, że to nie ma najmniejszego sensu. Był zły, powracał stary Michał, którego nie chciałam znać
- Tak jestem – odparłam, zawołałam psa po czym rozeszliśmy się każdy w swoją stronę....
Siedząc na lekcji myślałam, że nic mi się już nie może przydarzyć.... wyczerpałam limit szczęścia i nieszczęścia zarazem, toteż gdy, po lekcjach stałam sobie niedaleko szkoły i czekałam na Agę, która się ze mną tu umówiła. Jak wielkie było moje zdziwienie gdy, 5 minut później zobaczyłam nadchodzącego Michała... zamiast Agi.
- Co Ty tutaj robisz do cholery! – warknął wściekły
- Czekam na Agę a Ciebie co sprowadza...?- zapytałam ironicznie
Nie odpowiedział, bo w tym momencie nadeszła.... owa blondynka z imprezy u Krzycha.... Popatrzyliśmy na siebie. Poczułam się dziwnie – Co jest? – myślałam zdezorientowana
- Zanim mnie zabijesz – powiedziała do mnie nieznajoma – Wysłuchaj mnie a właściwie wy...
- Zabić Cię!? Niby dlaczego?
Dziewczyna to zignorowała i zaczęła opowiadać:
- Mam na imię Natalia. Jestem koleżanką Moniki a właściwie byłam... wiem, że stanowiliście parę... Ona nie mogła tego znieść, iż wolałeś taką brzydule, zamiast niej, wiec postanowiła się zemścić a przy okazji Cię odzyskać...- powiedziała do Kamila
- Wymyśliła, że wciągnie mnie na pewna imprezke, dodatkową zaletą było to, że nie chodzę do waszej budy, toteż nikt mnie z nią nie skojarzy....
- Miałam dług u Moniki i szczerze powiedziawszy, wisiało mi co mam zrobić... spiłeś się było prosto odciągnąć Cię od dziewczyny...
- Weszłaś w odpowiednim momencie...- skierowała się do mnie. Zapomniałabym o was, gdyby niejeden drobny szczegół. Nie mogłam wymazać twoich oczu z pamięci, nic wcześniej nie zrobiłam, bo byłam tchórzem... dzięki pewnej osobie zrozumiałam co jest dobre...
- Nie pozwólcie, żeby Monika triumfowała, jeżeli chcecie być razem to zróbcie to....
Z tymi słowami Natalka odeszła a my oboje nie odzywaliśmy się przez długą chwilę...
- Przepraszam – zaczęłam
Michał na mnie spojrzał a w jego oczach dostrzegłam ból
- Za późno skarbie zobacz do czego doprowadziłaś. Słuchałaś wszystkich, oprócz mnie... a przecież podobno mnie kochałaś
- Podobno z wzajemnością
- Właśnie! czas przeszły olałaś mnie spotykałaś się z tym nowym chłopaczkiem z twojej klasy a mnie traktowałaś jak powietrze
- Byłam zraniona
- Ja też cierpiałem wyobraź sobie, widząc Cię jak szybko o mnie zapomniałaś.
- Wiesz czemu się w Tobie zakochałem – bo umiałaś dostrzec moje zalety wewnętrzne i nie traktowałaś mnie, jako jakiegoś przystojniaka bezmózgowca... tak jak wszystkie inne dziewczyny, z którymi chodziłem, otworzyłam się a to, że się upiłem było głupie, ale ty nie bierzesz tego pod uwagę. Rozpatrujesz tylko swój punkt położenia. Jesteś egoistką...Prosiłem tylko o wysłuchanie...
- Ciekawe jak Ty byś się zachował widząc, mnie w analogicznej sytuacji panie :wzór cnót i ideałów”
- Nie wiem
- Więc po co ta gadka... a wiesz dlaczego nie masz pojęcia, bo Ty w ogóle nie brałeś pod uwagę, że mogę się komuś spodobać, toteż byłeś spokojny, a gdy zobaczyłeś kogoś kto Ci się naprawdę spodobał nie wytrzymałeś....
- Co ty bredzisz?
- Prawdę...Monika miała rację, poza tym słyszałeś, że „pijani i dzieci zawsze mówią prawdę”
- Co!! A teraz się okazuje, że słuchałaś nawet jej no nie... a ten nowy już Cię zdradził czy dopiero ma to planie?
- On mnie nie zdradzi....
- No, przecież też jest przystojny i co mógłby dostrzec w takim szaraku jak Ty na pewno Cię zamieni na taka Elizę...
- Nie zamienia się przyjaciół z powodu wyglądu na szczęście....
- Przyjaciół nie dziewczynę
- Wiesz tylko, że On nie ma dziewczyny a przynajmniej Ja nią nie jestem...
To powiedziawszy odeszłam a po policzkach płynęły mi łzy, gdy zobaczyłam Agę i Grześka, popatrzyłam na nich ze złością
- Nigdy więcej nie mieszajcie się w moje sprawy!- powiedziałam do nich dławiąc łzy
Byłam totalnie roztrzęsiona, wściekła a zarazem bezradna. Następnego dnia wstałam w bojowym nastroju. Jak na złość na samym początku natknęłam się na Grześka i Karolinę
- Nic nie mów- stwierdziłam widząc Karolę
- Właśnie, że powiem nie tylko Ty jesteś ofiarą to był SPISEK pamiętasz? dosyć tego, traktowałaś mojego brata jak powietrze – olałaś go mówiąc konkretnie, a teraz strugasz bezradna myszkę pokrzywdzoną przez los...
- Nie strugam mam dosyć co twoim zdaniem powinnam teraz zrobić, nie da się cofnąć czasu a co do Ciebie to przypomnij sobie „Ja mam znosić jego zmyślenia o zdradzie” tylko zamień zmyślenia na fakty – odparłam ledwie skończyłam doszła do mnie Monika...
- O widzę że Ania dziś nie w humorze Co się stało? Kamilek Cię nie broni?
- Co!?
- Wiesz mam Cię dość poszukaj sobie innego obiektu zemsty bo Ja składam wymówienie od teraz. Dosyć tego dobrego... nie będziesz się nade mną więcej pastwić wara ode mnie albo poznasz moich „przyjaciół”- powiedziałam po czym odeszłam. Kamil widząc mój nastrój nie odzywał się do mnie za wiele za to Ja postanowiłam z nim po konwersować.
- Kapituluje! Kto Ci dał mój numer komórki, adres powiedział Ci o dyskotece... bez żadnych wykrętów
Kamil wpatrywał się we mnie dość długo, po czym odparł
- Dobra numer- Adam po długich prośbach a resztę Agnieszka
Kolejny szok usiadłam w ławce i nie odezwałam się do końca lekcji a właściwie dnia... Przez następne 3 dni praktycznie w ogóle się nie odzywałam jak było jedno zdanie na przerwie to tyle. Ludzie patrzyli na mnie jak na kosmitę. Adze odpuściłam, ale czułam się dziwnie Michał zerwał z Moniką, lecz nie odzywał się do mnie ani słowem....
Znowu żyłam na pograniczu wszystko w moim życiu było skomplikowane. Na nic nie miałam odpowiedzi. Wieczorem ktoś zapukał:
- Proszę- odparłam nikt nie wchodził nagle drzwi uchyliły się a z nich dojrzałam białą chustkę. Na twarzy pojawił mi się uśmiech.
Zaciekawiona podeszłam do drzwi a przed nimi klęczał Igor...
- Nie bij poddaję się jestem bezbronny jak dziecko...
- Cześć a czemu biała flaga....?- zdziwiłam się
- Bo słyszałem dużo ciekawych „newsów” na twój temat
- Dodaj jeszcze „z ostatniej chwili”
- No nie wiem.... to co wpuścisz mnie do swojego „azylu”
- Ciebie zawsze....
Igor wstał po czym uśmiechnięty wkroczył do mojego pokoju. Przy herbatce zaczął mnie pytać
- Zanim zaczniesz przesłuchanie powiedz na czyje zlecenie....?
- Za dużo by wymieniać z resztą zastrzegli dane osobowe...
- Co ty powiesz....
- Wiele, ale szczerze mówiąc wolałbym słuchać...
- O czym?
- O wielu rzeczach np. czemu wkurzyłaś tak wiele osób w jednym dniu....?
- Co!?
- Ania a na poważnie nie możesz obwiniać tylko Michała Ty też jesteś winna co prawda mniej, ale jednak...
- Teraz się okaże że to Ja jestem złoczyńcą a Michał ofiarą
- W połowie...
- Mam pytanie jeszcze nie dawno szalałeś, że Karolina Cię zdradza a teraz mi mówisz iż źle zrobiłam nie przebaczając Michałowi „skoku w bok”?
- Słonko, ale Ty z nim nie chciałaś w ogóle gadać, więc mowy nie było o przebaczeniu...
- Zgoda przyznaje się do tego, ale jakoś nikt nie bierze pod uwagę tego, że Michał wybrał inną, zamienił mnie jak jakiś mebel...
- No tak a ten Kamil?
- Co z nim... ?On zareagował jako jedyny – mianowicie rozpoznał co się stało i nigdy nie dałam mu cienia nadziei na związek, mimo to sam za mnie zdecydował
- Hmmm...
- Tak... chciał ze mną chodzić tylko, że to się stało stosunkowo nie dawno... i tak dostał kosza
- Czyli, nasze przypuszczenia były tylko głupimi domysłami....
- Dokładnie. Miło, że wreszcie to zrozumiałeś....
- Miałam doła naprawdę dużego sam z reszta widziałeś...
- O tak twoje zachowanie na naszym zlocie to była totalny niewypał
- Konkretnie siedziałam jak na ścięciu głowy, a potem ustrzegałeś się przed taka sytuacją
- Ano przyznaję...
- Na szczęście moja mama wpadła na genialny pomysł – Mój braciak – to On wyciągnął mnie z depresji- ciągnęłam moją wyliczankę
- Dobra chyba wszyscy Cię zawiedliśmy prócz paru wyjątków, ale czemu jak wróciłaś nie próbowałaś tego wyjaśnić...
Uśmiechnęłam się smutno
- Próbowałam tylko, że było już za późno Michał wrócił do Moniki....
- Czyli, ona wygrała ...
- Tak... teraz rozumiesz czemu ostatnio wybuchłam
- No jasne tylko wiesz mam pewne domysły, które mi mówią, że Michał nie jest Ci obojętny i odwrotnie....
- Wątpię...
- Posłuchaj On nie był szczęśliwy w ostatnim czasie z Moniką czy bez niej....
- Tak naprawdę nie wiem co myśleć.... nie wiem co zrobić, żeby było dobrze....
- Wiem mała najtrudniej jest pomagać.... sobie
- Dzięki, że tu jesteś- powiedziałam
- Powinienem być tu dużo wcześniej Aniu... ale lepiej późno niż wcale- stwierdził mając „uśmiech od ucha do ucha”. Zmieniliśmy temat, gdy Igor wychodził byłam spokojniejsza...
Tydzień później dowiedziałam się o tajemniczej imprezie.... urządzanej przez Grześka. – hmm ciekawe- myślałam idąc korytarzem. Agę cały czas roznosiła energia, spięcia pomiędzy resztą grupy zostały zażegnane....
Pewnego dnia Kamil powiedział, że ma dla mnie niespodziankę
- Chce żebyś kogoś poznała- powiedział już przy wejściu do naszej szkółki.
Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem i nagle zobaczyłam jak jakaś dziewczyna podeszła do nas....
- Cześć sorki za spóźnienie – stwierdziła
- Przyzwyczaiłem się... poznajcie się Aniu to jest Karolina... Karolinko to jest Ania- powiedział Kamil
- Twoja „bratnia dusza” o ile dobrze pamiętam?- zapytała nieznajoma
- Dobrze pamiętasz...
- Cześć – przywitałam się z Karoliną, o której już słyszałam
- Hej!- odparła ja natomiast „oblukałam” obydwoje i przyszło mi coś do głowy...
- OK. Kamil dokonałeś wstępnej prezentacji- znam Cię jesteś jakiś inny o co chodzi?- zapytałam
Wbili we mnie zdziwiony wzrok i uśmiechnęli się po długiej chwili.
- Wiem, że to zabrzmi dziwnie. Nie myśl, iż chciałem Cię wykorzystać....
- Hmmm...?
- Znaliśmy się długo, praktycznie sam nie wiem kiedy to nastąpiło...a to między nami to było zauroczenie, dopiero nie dawno to zrozumiałem....
Po tym zdaniu wiedziałam już wszystko. Mój przyjaciel zasługiwał na szczęście, toteż odpowiedziałam za niego...
- Jesteście parą już czy dopiero macie zamiar?
- Właściwie jesteśmy – powiedziała Karolina
- Właściwie!? Pewnie wiesz jaka była miedzy nami relacja, zastanawiam się nad jednym czemu bałeś się powiedzieć, tudzież kręciłeś?- zapytałam
- No bo Ja znam twoją historie i nie chciałem, żebyś poczuła się zraniona po raz drugi – wyjaśnił
- Wiesz co tylko, że to powinno być odwrotnie.... poza tym bardzo się cieszę
- Aniu a może pokażesz mi tego chłopaka co? Sorry za bezpośredniość
- Nie szkodzi – odparłam po czym rozejrzałam się po okolicy... i powiedziałam
- Spójrz nieco w lewo i szukaj chłopaka w granatowych jeansach i czarnej kurtce z plecakiem „Adidasa”
- Mam stoi z 2 dziewczynami i jakimś kolegą
- Tak to On
- Hmmm – dziewczyna zamyśliła się i „przeniosła” wzrok na Kamila
- Oni są zupełnie... – zaczęła
- ...różni – skończyłam za nią
- Yhm – odparła
- No dobra może skończycie mnie obgadywać co?- włączył się Kamil
- A jak nie to co mi zrobisz?- zapytała Karolina
- Już ja coś wymyślę....
Uśmiechnęłam się lecz co jakiś czas „lukałam” w stronę mojej paczki. Niedługo pożegnali się ze mną i odeszli minęło zaledwie 5 minut, gdy moja paczka mnie okrążyła...
- Co to za dziewczyna?- zapytała Agnieszka
- Jego dziewczyna...- odparłam
- Co!?- w oczach Agnieszki wyczytałam zdziwienie
- No tak... co w tym dziwnego ?- powiedziałam ironicznie
- Bo On tak szybko...
- Znał Ją od dawna, poza tym odegrała mniej więcej tą samą rolę w jego życiu jak On w moim...
- Nie wiedziałam, że to...
- Każdego może to spotkać- odparłam Grzesiek patrzył na nas dziwnie, jakby nie wiedział co mamy na myśli...
- Aniu przyjdziesz na imprezę w sobotę?- zapytał w pewnym momencie
- Chyba tak....
- Fajnie – stwierdził po czym niedługo poszedł do domu
Prawdę mówiąc nie zależało mi na tej imprezie ani trochę nawet miałam nadzieję, że rodzice się nie zgodzą. To było głupie wiem, ale świadomość spotkania się z Michałem nie napawała mnie radością.
Lecz los spłatał mi figla, bo moi rodzice pozwoli mi iść, więc musiałam to zrobić inaczej Aga obraziłaby się a tego wolałam uniknąć .Miałam dość spięć z moimi przyjaciółmi, poza tym to jakoś nie w moim stylu takie zagrywki...
Przez następne dni Grzesiek chodził jakiś dziwny, Karola ucichła a Agnieszka nie miała na nic czasu. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale jak zwykle zawsze coś się wydarzyło co odwróciło moją uwagę. Mianowicie do moich drzwi zapukała Sylwia.
- Cześć – zawołałam uszczęśliwiona tym faktem
- Cześć mogę wejść...?- zapytała niepewnie
- Jeszcze pytasz wchodź...!- zaprowadziłam ją do mojego pokoju
- Nie odzywałaś się długo co tam u Ciebie...?
- Wiesz dowiedziałam się paru rzeczy...
- Tak!?
- Zakochałam się pierwszy raz i od razu bez wzajemności...- wydusiła z siebie
- No to mamy jeszcze jedną podobną cechę...
Sylwia spojrzała na mnie z uśmiechem...
- Zgadnij w kim?- zapytała
- Nie wiem...
- W Krzyśku
Zdziwiłam się nieco, co prawda można było się tego domyślić, ale...
- Skąd wiesz, że bez wzajemności- zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź a przynajmniej tak mi się wydawało
- Bo z nim rozmawiałam...
- I co powiedział...?- zapytałam udając, że mnie to nie zdziwiło
- Za duża odległość, wiek, poza tym ON ma dziewczynę!! Powiedz wiedziałaś o tym?
- Nie pierwszy raz słyszę...
- Pomóż mi co Ja mam teraz zrobić?
- Wiesz szczerze to nie wiem Ja też nie najlepiej trafiłam....
- Tak tylko, że Ty najpierw byłaś szczęśliwa a Ja od razu cierpię...
- Zobaczysz nie długo wszystko się zmieni – próbowałam ją pocieszyć
- No jasne może po raz kolejny się upije i będę wygadywać głupoty – powiedziała
- Nie szybko Ci się to zdarzy wiesz mi... przynajmniej nie przy siostrze...
- Czyżbyś to przeżyła?
- Yhm Kamil później mnie leczył wszystkimi możliwymi sposobami...
- No fajnie musze z nim o tym pogadać – stwierdziła
- Taaa a co do Krzyśka to sądzę, że nie masz się czym przejmować jak Ci się nudzi w domku to mogłabyś mi towarzyszyć na imprezce u mojego przyjaciela co Ty na to?
Sylwia zamyśliła się na chwile, po czym odparła:
- Kiedy ta impreza?
- W sobotę tylko nie próbuj się wykręcać... – powiedziałam uśmiechnięta
- Nie będę... obiecuję
- A przypomniałam sobie coś, nie zgadniesz kogo ostatnio spotkałam...- powiedziałam i opowiedziałam Jej o niesamowitym spotkaniu Elizy w Warszawie. Jak, również o naszym wieczorze...
- Jak Ty to robisz? – przerwała mi nagle
- Co!?- zapytałam zdziwiona
- Ciebie wszyscy lubią w Krakowie Krzysiek z Tobą spacerował i w ogóle poznałaś te 2 dziewczyny, miałaś chłopaka, jakiś do Ciebie dzwonił, masz takie dobre stosunki z Kamilem
- A Ty nie masz z Dorcią?
- Widzisz Ty nawet ją nazywasz jak reszta a Ja nie mogę....
- Czy nie chcesz...
- Kiedyś próbowałam, ale jakoś dziwnie Dorota na mnie spoglądała i przestałam
- Ale, Ja nie wiem jak to robię, kiedyś nikt mnie nie lubił...- zaczęłam
- Uważaj bo uwierzę...
- Mówię serio... to się zmieniło w gimnazjum, poznałam fajnych ludzi, którzy jakoś nie wierzyli w cichą, szarą myszkę, którą się stałam....z biegiem lat
- Ja nie mam koleżanek, ani tym bardziej przyjaciół- odparła i popatrzyła smutno w okno
- Wszystko można zmienić
- Oprócz mnie....
- Co za optymizm.... godny naśladowania....
- Haaha bardzo śmieszne
- No raczej... a co do metamorfozy to najpierw spróbujemy zapoznać nowych ludzi, może ich polubisz....? - powiedziałam
- Może dzięki...-powiedziała
Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas po czym Sylwia postanowiła wracać do domu. Wieczorem długo nie mogłam zasnąć myślałam o tym co usłyszałam dziś. Wyraźnie mi zazdrościła pewnych rzeczy, lecz przecież tak nie dawno temu byłam identyczna jak ona... a nawet moja koleżanka miała pewne plusy na swoją korzyść. W jej przypadku potwierdzało się powiedzenie, że wygląd to nie wszystko. Tak naprawdę Sylwia sama spowodowała wszystkie zdarzenia w jej życiu. A co ze mną? Czy byłam szczęśliwą? Moje życie zmieniało się jak w kalejdoskopie... raz radość a raz łzy, raz kłótnia to zaraz zgoda i tak na przemian dobre ze złym.... natomiast moi znajomi cały czas szczęśliwi z małymi wyjątkami.... – chciałabym cofnąć czas...- pomyślałam nagle i z tym właśnie marzeniem usnęłam.
- Głupie marzenia nudnej dziewczyny- myślałam nazajutrz spacerując z psem – Romantyczna miłość, znajomi, popularność, cofniecie czasu albo inne idiotyzmy, którymi zaśmiecałam sobie głowę- ciągnęłam dalej ta wyliczankę- Każdy kto by mnie teraz usłyszał stwierdziłby: ”Masz doła... i tyle” no właśnie „Mam czy Nie mam – Oto jest pytanie?” moja odpowiedz jest jednoznaczna- Nie. Tylko jakiś czas temu obiecałam sobie, że dosyć z marzycielstwem staję się realistką... i co z mojej obietnicy – nic, null, zero jak zwykle z resztą....
Wróciłam do domu z podobnymi myślami, gdy w moim pokoju zastałam Agę ze znudzoną miną.
- No cześć wreszcie jesteś....- powiedziała zobaczywszy mnie
- Hej! co się stało?- zapytała nieco zdziwiona tą wizytą
- Nic nudziło mi się, poza tym Anka co powiesz na mała zmianę wyglądu?- zapytała
Spojrzałam na nią badawczym wzrokiem – Co ona kombinuję?- pomyślałam, ale jedno jest pewne moja przyjaciółka wiedziała jak mnie podejść a dodatkową zaletą do takich przedsięwzięć było to, że nie znosiłam monotonii w jakiejkolwiek dziedzinie...
- A tak konkretniej?- spytałam
- Hmmm... może włoski – baleyage co ty na to?
- Taa jak przekonasz moich rodziców to droga wolna....- powiedziałam jej
Znałam moich staruszków dość dobrze, żeby wiedzieć, że się nie zgodzą już słyszę glos mojej mamy- Nigdy w życiu! Jesteś za młoda...itd.”
- Jesteś tego pewna?- zapytała dziwnym głosem
- No raczej
- Więc, już gadałam z twoją mamą i się zgodziła.... – stwierdziła jak gdyby, nigdy nic
Zaniemówiłam.... wyszczerzyłam na nią oczy i gdybym nie siedziała to padałabym teraz na podłogę.
- Co!? Chyba się przesłyszałam możesz jeszcze raz....
- Aniu dobrze słyszałaś. Mama pozwoliła ci zrobić baleyage ....- usłyszałam
- OK. ale jaki?
- 3 kolory dość jasnych brązów albo coś innego wedle uznania
- Kiedy?- zapytałam ją już szczęśliwa
- Dzisiaj... jeszcze jedna niespodzianka nocleg u mnie?
- Super a tak na marginesie Agusiu co Ty knujesz?
- Aneczko Ja! Istny aniołek wcielony miałabym spiskować....
- Dodaj z metrowymi różkami zamiast aureoli
- Dobra lepiej powiedz, o której wpadniesz?
- Nie wiem o 18.30?
- Wspaniale i weź ciuchy na jutrzejszą imprę to od razu ode mnie się wybijemy....
- Oki- powiedziałam i Aga wyszła zaraz
Cały czas się zastanawiałam co Agnieszka powiedziała moim rodzicom, że się na to zgodzili. Zamiast się zastanawiać godzinami poszłam z nimi porozmawiać, gdy weszłam do kuchni mama zapytała:
- I co kochanie już wiesz jakie kolory sobie wybierzesz?
- Mamuś co Ci się stało? Jak chciałam jakiś czas temu to zrobić to mówiłaś przez 2 godziny o tym jakie to jest szkodliwe.- powiedziałam
- Wiem, ale sobie pomyślałam, że to nie jest zły pomysł tylko nie przesadź z kolorami zgoda?
- Jasne obiecuje mamo- powiedziałam
Po tej rozmowie byłam pewna – To spisek – tylko po co. Poszłam do pokoju szykować rzeczy i słuchałam sobie muzyki.
U Agi byłam punktualnie a Ona nic nie powiedziała tylko zaprowadziła mnie od razu do łazienki, gdzie wszystko czekało.
- Skąd Ty to wszystko masz?
- Przyrządy i farby od kuzynki ma salon fryzjerski, wiec jaki chcesz kolor?
- Hmmm...- zaczęłam oglądać próbki
Po godzinie siedziałyśmy już i czekałyśmy kiedy to zmyjemy, gdy zapytałam
- Powiesz mi wreszcie po co to wszystko?
- Ale, co?
- Może Jestem naiwna lecz nie, aż tak zapewniam Cię
- Aniu kombinowanie to twoja dziedzina....
- Jesteś w niej równie dobra jak Ja....a może nawet lepsza?
Aga się zamyśliła, się po czym stwierdziła
- Czyli myślisz, że Ja coś knuje z związku z Tobą?
- Dokładnie
- Oj! Aneczko naczytałaś się za dużo romansideł, po prostu idzie wiosna, trzeba coś zmienić- Aga stwierdziła, natomiast Ja poczułam się spokojna.
- Co by Grzesiek powiedział na dodatkową osobę?- zapytałam w pewnym momencie
- Kogo masz na myśli?
- Pamiętasz Sylwię, opowiadałam Ci o niej. Ostatnio mnie odwiedziła, ma strasznego doła i co Ty na to?
- Wiesz myślę, że nie będzie miał nic przeciwko....
Parę minut później mama Agnieszki weszła do łazienki i powiedziała radosnym głosem
- No i jak tam idą te procesy metamorficzne?
Tylko to usłyszałam nic więcej, gdy moja przyjaciółka stwierdziła
- Gotowe! Zobacz i powiedz jak Ci się podoba – dopiero teraz spostrzegłam, iż mama Agi cały czas jest w łazience, spojrzałam w lustro i.... wyglądałam zupełnie inaczej niż rano.... włosy nie miały już jednolitego kolory i zamiast 3 kolorów ujrzałam 4 oprócz brązów tak jakby ciemny fiolet, ale podobało mi się to....
- Super- odparłam w końcu
- Nom też tak sądzę-powiedziała uszczęśliwiona efektem jaki uzyskała
Całą noc przegadałyśmy w sobotę, natomiast wstałyśmy dość późno, w kuchni czekało już na nas śniadanie
- Właśnie miałam was budzić jest 12 potem będziecie narzekać, że się nie wyrobicie- powiedziała mama Agi
Agnieszka nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła a jej uśmiech emanował zdaniem „Mam najwspanialszą mamę na świecie”, ale u Agi to był standard.
- Dzień dobry – powiedziałam
- Cześć Aniu no już siadajcie i jedźcie – odparła po czym wyszła z kuchni
Godzinę później rzeczywiście zaczęłyśmy się szykować, zadzwoniłam do Sylwii i powiedziałam jej o pewnych zmianach co do miejsca spotkania, miała przyjść do Agi o 18....

Rozdział 14
Sylwia jak mnie zobaczyła zaniemówiła, miałam inne ciuchy włosy i nie miałam okularów to jeszcze jedna niespodzianka Agnieszki- szkła kontaktowe, nie wiem jak Ona to zrobiła-myślałam potem.
Mojej koleżance Aga spodobała się od razu, gdy dotarłyśmy na miejsce drzwi otworzył nam Grzegorz nadzwyczaj uśmiechnięty:
- Cześć dziewczyny – powiedział
- Jestem Grzesiek – odparł widząc tajemnicza nieznajomą
- Sylwia- odpowiedziała krótko
- A gdzie jest Ania co? –zapytał żartobliwie
- Oj nie wygłupiaj, się aż tak się nie zmieniłam, żeby mnie nie poznać- żachnęłam się
- Faktycznie Jesteś.... a już myślałem- mówił dalej, gdy już weszliśmy
Zaczęłam przedstawiać Sylwie wszystkim znajomym, niemal każdy był zdziwiony moja zmianą. Nie widziałam tylko jednej osoby – Michała....
Sylwia chyba się zaaklimatyzowała – pomyślałam jakiś czas temu, lecz gdy na nią spojrzałam coś mnie zaniepokoiło, wtem usłyszałam głos Karoliny
- Co to za dziewczyna?
- Poznałam ja w Krakowie, siostra dziewczyny mojego brata a co?
- Jak Ty z nią wytrzymałaś!?
- Nie było tak źle...
- Lepiej Jej pilnuj, bo już na nią krzywa patrzą niektórzy
- Ok.
Poszłam wyśledzić moja znajomą i rzeczywiście gadała z Martą. Hmm nie wiem czy to tak można nazwać, lepszym określeniem byłby monolog, ale czy można go zastosować w tym przypadku?
Odciągnęłam Sylwię na bok.
- Ile wypiłaś?- zapytałam „lukając” jej oczy
- Troszkę... fajnych masz znajomych
- Zjedz coś dobrze?
- Tak jest! – powiedziała i znikła gdzieś
Poszłam się bawić w końcu po to przyszłam. Nigdzie nie widziałam ani Agi, Grześka czy Karoliny zdziwiło mnie to na tyle, że poszłam ich poszukać.... Siedzieli w kuchni
- Co Wy tu robicie?- zapytałam
- Mamy dość imprezy....- stwierdziła Aga
- A na serio?
- Mówię poważnie, muszę kogoś wysłać po jakieś zakupy nic już nie mam- powiedział Grzesiek
- I szukasz chętnego?
- No tak jakby.....
- Tzn.!?
- Nikt z naszej 4 nie chce iść albo nie może
- 4!?- rozejrzałam się po kuchni i dopiero teraz zauważyłam, iż w koncie stoi Michał
- Cześć – odparłam do niego
- Cześć – odpowiedział
- Masz jakiś pomysł ?- zapytała Karolina
- Nie...
- Mam! – zawołała Aga- Ciągnijmy losy będzie sprawiedliwie.....?
- Świetny pomysł – orzekliśmy wszyscy
Grzesiek zniknął na chwile, po czym przyszedł z pudełeczkiem, w którym były losy
- Ten kto będzie miał los z napisem „sklep” idzie po zakupy- wyjaśnił
Wyciągnęliśmy karteczki po czym okazało się że po zakupy mam iść ja i.... Michał
- Zaraz, przecież była Nas nie parzysta ilość – stwierdził
- No wiem dlatego, jakby wyciągnęła Karolina to poszedł bym z nią- stwierdził Grzesiek
Nie mieliśmy wyjścia, poszliśmy się ubrać, już na dworze Michał powiedział:
- Nie uważasz, że to spisek?
- W sumie tylko My mogliśmy wyjść na dobrą sprawę, wiesz o tym tak dobrze jak Ja...
- Dlaczego?
- Aga ma za wysokie szpilki do dźwigania, Grzesiek musi pilnować domu a Karolina, przecież nie zostawi Igora....
- Zakupy na planowanej impezce?- To się rzadko zdarza a właściwie nigdy...
- Myślisz, że oni bawią się....
- .... w swata – skończył za mnie
Milczałam, Michał ma rację tylko, że nie da się ze swatać pary po raz drugi... a przynajmniej nie nas....
Zaczęłam iść szybciej nie wiem dlaczego? Może chciałam jak najszybciej znaleźć się w sklepie.
- Hej! zwolnij – zawołał
- Niby czemu?- zapytałam
- Bo chyba czas, żebyśmy pogadali....- powiedział
Zatrzymałam się, po czym na niego spojrzałam....
- Chyba nie mamy o czym – stwierdziłam
- Uważam inaczej....- powiedział
- Więc, dobrze Słucham...?
- Czemu nie chciałaś mnie wysłuchać?
- To już przerabialiśmy- stwierdziłam
- Wiem, ale chciałbym to wyjaśnić od początku....
- Chciałam Cię wysłuchać tylko, że byłam głupia i jak zmądrzałam to...
- Co?!
- Było za późno.... związałeś się z Moniką
- Czemu wierzyłaś wszystkim, prócz Mnie?
- Bo ich argumenty bardziej do Mnie przemówiły- ich sens....
- Taaaa tzn. że Ja mówię od rzeczy?
Mimo woli, uśmiechnęłam się....
- Nie to miałam na myśli, cierpiałam co miałam myśleć jak by nie było... zdradziłeś mnie a teraz mam wrażenie, iż to moja wina...
- Upiłem się. Rzadko tak się zachowuję, nawet nie wiem jak poszedłem z ta dziewczyną na górę...
- Nikt nie kazał Ci pić „karniaków”
- Hmmm!?
- Michał, przecież cała wasza trójka nadrabiała zaległości na tej imprezie z tą tylko różnicą, iż Oni zachowywali się normalnie...
- Fakt! A co z tym Kamilem?
- Mianowicie....
- Nienawidzę jak udajesz niezorientowaną....
- No właśnie nie wiem co On ma z tym wspólnego....
- Anka! Proszę... widziałem jak się na Ciebie gapi, umawiałaś się z Nim i ta dyskoteka...
- Hej! dyskoteki do tego nie mieszaj....!
- Czyli inne mogę...?
- To umawianie było przypadkowe a co do gapienia to źle to odebrałeś, z reszta to już nieaktualne... Kamil ma dziewczynę...
- Jasne.... ciekawe kogo?
- Ty mi nie wierzysz....
- Teraz już wiesz jak Ja się czułem....
- Ha ha bardzo śmieszne....
- Masz co do tego wątpliwości....?
- Gdzieżbym śmiała....
- Teraz moja kolej....- stwierdziłam
- Słucham?- powiedział
- Co miałeś na myśli, gdy...
- Spotkaliśmy Natalię?- skończył za mnie.
Kiwnęłam głową.
- Hmm... odkąd zacząłem chodzić z dziewczynami, wszystkie były piękne przyznaję, każdy się za nimi oglądał, ale miały jedną wadę po 1 miesiącu temat do rozmów nam się wyczerpał i... chyba wiesz co mam na myśli?
- Chyba...
- Dobra, jeśli dziewczyna, jednak była mądra to znów mnie traktowała jak głąba.... i takie błędne koło, trwało by pewnie dalej, gdybym nie spotkał Moniki.... Ona spełniała wszystkie warunki bycia moją dziewczyną....
- Jaki to ma związek....- chciałam zapytać, ale Michał zareagował natychmiast.
- Wysłuchaj mnie....
Nie mogłam odeprzeć takiej odpowiedzi, zrobiłam to, chociaż wcale nie chciałam tego wiedzieć.
- Więc, byłem naprawdę szczęśliwy.... sama z resztą o tym wiesz z opowiadań, lecz pierwszy raz w życiu zrozumiałem jak czuły się te wszystkie dziewczyny, które rzucałem.... mój świat legł w gruzach. Monika wyjechała i zostawiła mnie „bez mrugnięcia okiem”. Cierpiałem, ale jeszcze bardziej ucierpiała przez to moja duma.... zacząłem się mścić na innych. I wtedy pojawiłaś się Ty...
- Może mi tego oszczędzisz.... – poprosiłam
Tym razem mój towarzysz nic nie odpowiedział, tylko kontynuował dalej jak gdyby nigdy nic...
- Wstydliwy kujon z kompleksami kryjący się za plecami wystrzałowej przyjaciółki- pomyślałem- Jak Cię zobaczyłem pierwszy raz a potem się tylko w tym utwierdzałem, natomiast los postanowił mi spłatać figla... ten nudny, nie wart najmniejszego zainteresowania z mojej strony kujon.... znał moich przyjaciół, miał najbardziej cięty języczek jaki miałem zaszczyt słyszeć a trochę ich było... skrywane poczucie humoru dostępne tylko dla wybranych oraz niezwykła cechę pomagania swoim przyjaciołom rozwiązywać ich problemy, że nie wspomnę o pięknym uśmiechu....
Nie wiedziałam co powiedzieć, myśli wirowały mi w głowie niczym szalejące tornado.... – Czyżby chciał się pogodzić, nie to nie....- pomyślałam – Kiedyś też tak myślałam i jednak okazało się możliwe...
Nadzieja rozkwitła w moim sercu hmm no nie wiem tak jak przebiśnieg przebijający ziemię spowitą śniegiem, by oznajmić nadejście... WIOSNY tak tak wiem to brzmi ckliwie, ale nie mogę tego opisać inaczej...
- Aniu już dawno skończyłem... – powiedział żartobliwie a na Jego twarzy zawitał olśniewający uśmiech.
- Naprawdę!? Wcale nie zauważyłam....
- A tak na serio to damy pocieszyć się wygraną naszej gromadce znojamków, którzy wymyślili tę całą wyprawę do sklepu i... pogodzimy się?
- To zależy....?
- Od czego...?
- Od tego czy robisz to dla naszych kochanych „znajomków” czy dla siebie?
- Nie zadawaj głupich pytań, na które w dodatku znasz odpowiedź....
- Hmm tzn....
- Dokładnie to co powiedziałem.... nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale zakochałem się w Tobie hmm to już kiedyś słyszałaś, nic od tamtej pory się nie zmieniło, pomimo moich złudzeń.... iż jest inaczej. Wybaczysz mi... proszę?- zapytał
Spojrzałam na niego i pomyślałam – Chce być szczęśliwą i właśnie jestem...-
Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam, uznałam, że słowa są tu nie potrzebne i tym razem... nie myliłam się. Pocałunek tylko Mnie w tym utwierdził...że nie wspomnę o komplementach, które później usłyszałam.

Rozdział 15
Była sobota, świeciło słonce, a ja właśnie dziś kończyłam 17 wiosenek. Siedziałam właśnie szykując się na imprezę, gdy w radiu usłyszałam: „...Jak szczęście rozpoznać ma, Kto nie zna chwil rozpaczy, potrzebny jest każdy lęk, potrzebny bez celu gniew jak noc która po to jest, by słońce mogło wschodzić...” Uśmiechnęłam się... teraz to mi się zdarzało bez przerwy, kto mnie choć trochę poznał to twierdzi i ma absolutną rację... zaczęłam patrzyć na świat przez różowe okulary, a to wszystko za sprawą jednej osoby i pewnego wieczoru
Michał miał rację, gdy tylko nasi przyjaciele zobaczyli nas zaczęli tak się cieszyć, że jak tak się im przyglądaliśmy to nie wiem Kto był bardziej szczęśliwy... Jeszcze dziś pamiętam słowa Grześka
- Hurra! Udało się nie ma to jak praca zespołowa, no nareszcie wszystko jest tak jak powinno być.... a reszta tylko przytaknęła.
Niestety jedynym problemem była Sylwia, lecz szybko moja paczka mi go rozwiązała- kazali Mi to zignorować. Moja towarzyszka upiła się.... i zaczęła się kłócić ze wszystkimi, toteż wynikło z tego parę nieporozumień jak się później dowiedziałam, Aga to wszystko załagodziła, poza tym dopilnowała by Sylwia poszła spać.
Tym razem dałam za wygraną, nie wiem czy na zawsze, ale na pewno na tymczasowo.
O 17 zawitali pierwsi goście, oczywiście można się domyślić kto to był... Miałam wrażenie, iż wszyscy moi koledzy się zmówili bo od każdego dostałam czerwone tulipany- to dość podejrzane. Od mojego chłopaka dostałam za to róże i prezent, którego nie pozwolił mi otworzyć...powiedział:
- Otwórz go wieczorem....jak będziesz sama
Bawiliśmy się w najlepsze, gdy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam i zaniemówiłam. Przede mną stała cała paczka z Krakowa...
- Cześć... – odezwałam się po chwili- Wchodźcie!
- Wszystkiego najlepszego! – krzyknęli wszyscy naraz
- Braciszku mówiłeś, że masz bardzo ważne egzaminy...
- To miałaby być niespodzianka.... poza tym miałem wieczną straż, która mnie pilnowała, więc nie miałem możliwości wtajemniczenia Cię...- wyjaśnił
Nagle dołączył do nas Michał
- Hej! no jesteście, myślałem, że będziecie troszkę prędzej
- Wiedziałeś!?
- Skarbie tak jakby... nie denerwuj się, przecież nie mogłem Ci powiedzieć o najważniejszym punkcie naszej małej intrygi....
- No Ok. tylko potem o tym nie zapomnij.... jak zamienimy role....
- Masz to jak w banku....- stwierdził, poczym zaczął Mnie łaskotać a mój śmiech rozbrzmiał po całym przedpokoju
- No tak znowu czegoś nie wiem- powiedział mój braciak – Dobrze, że słuchasz czasami rodzinnych rad- dodał
Spojrzałam teraz na wszystkich, którzy przybyli i zauważyłam, że maja nieco zdziwione miny, oprócz 2 osób... Kamila i ... Elizy
- Mówiłam, iż dużo się w twoim życiu zmieni- powiedziała
- Nie da się zaprzeczyć, podejrzewam, iż trochę inaczej to sobie wyobrażałaś
- No trudno powiedzieć, chyba bardziej podoba mi się ta opcja- zripostowała
- Dzięki... Jestem tego samego zdania – włączył się Michał, który „załapał” o czym rozmawiamy
Moja niespodzianka dołączyła do reszty gości a Ja zostałam porwana na parkiet przez moją drugą połówkę.
- Co Ty im powiedziałaś w tym Krakowie, ale mieli miny...?- zapytał nieco później
- Wiesz widzieli Mnie „zdołowaną” a teraz śmieje się jak zakręcona to może zdziwić...
- Hmm to może...
- Nie ma mowy... nawet o tym nie myśl...!
- A o czym to Ja skarbie myślę?
- Żeby, ich jeszcze bardziej zdziwić....
- Hej skąd wiedziałaś....!?
- Znam Cię Michałku od tej strony, aż za dobrze....
- Wiem, ale właśnie za to Mnie lubisz....- droczył się ze mną
- Może tak a może nie....
- Aniu powiedziałem Ci kiedyś....
- Że zawsze wiesz kiedy ściemniam....
- Zaskakujesz mnie....
W pewnym momencie byłam sama, gdy usłyszałam
- Więc to był powód „doła”?
Odwróciłam głowę w stronę głosu to był Krzysiek
- Yhm a jak tam twoja dziewczyna czemu Jej nie przywiozłeś?
- Aniu mylisz się ... poza tym jak widzę wieści szybko się rozchodzą....
- Nawet nie wiesz jak.... powiesz mi Kto to?
- Może....
- Krzysiek w końcu mam dzisiaj urodziny....- powiedziałam
- Nie da się ukryć.... to Agata
Zdziwiłam, się ale uśmiechnęłam to była przyjaciółka Elizy...
- Więc cały czas bawiłam się z twoją dziewczyną, a Ty nawet o tym nie wspomniałeś....?
- To trochę bardziej skomplikowane, dzięki Tobie właśnie zbliżyłem się do niej
- Hmm, więc oszukałeś Sylwię?
- Hmm trudno powiedzieć, bo naprawdę uważam, że to byłoby bez sensu....
- Ty tu denudujesz.... i tak bardzo się cieszę Agata to fajna osóbka...
- Wiesz mówił Ci ktoś, że mądra z Ciebie dziewczynka....?
- He he i tak chętnie posłucham....
- Widzę, iż poznałem nową Anie...
- Nie tylko szczęśliwą....
Długo potem, gdy już goście poszli, znowu myślałam o wielu sprawach: W ciągu kilku miesięcy przeżyłam więcej, niż przez całe swoje dotychczasowe życie... Poznałam prawdziwe znaczenie takich słów jak: miłość, przyjaźń, łzy, ból, niezdecydowanie czy zawód i choć nie zawsze byłam z tego zadowolona delikatnie mówiąc, to teraz się cieszę....
Owy tajemniczy prezencik, który dostałam od Michała okazał się srebrnym wisiorkiem w kształcie serduszka i karteczkę: „Nie jestem z założenia romantykiem, ale wszystko może się zmienić... to chyba początek :P ”
I kto powiedział, że marzenia są dla głupców.... na pewno każdy przynajmniej raz w życiu, ale te nasze najskrytsze pragnienia, głęboko skryte w sercu na dnie czasami się ziszczają.... a nawet częściej, niż Nam się wydaję.- To pomyślawszy usnęłam mając pewność, że będę miała kolorowe sny tak jak i życie.
Koniec

P.S. Proszę o opinie!!

Podpis: 

Kate skończona marzec 2004
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Chciałem być - Rozdział 1... cisza przed rozpierdo Dzwonnik z Notre Dame Bliskie spotkania
Kiedy 34 letni, niezbyt rozgarnięty życiowo Janek dowiaduje się że może być synem znanego muzyka rockowego jego życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Janek wie że czar może w końcu prysnąć dlatego stara się dotrzeć do rockmana W gruzy się sypie... Chodźmy...
Sponsorowane: 20
Auto płaci: 20
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 20

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.