https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
1000

Towers - Kto przejmie świat? / Sezon pierwszy

  Enid nie ma lekko. Stara się wieść normalne życie, jednak jej ojciec jest osławionym naukowcem, który pozwala, by tłumione latami lęki oraz gniew po stracie żony pchnęły go ku starciu z całym światem. Na nieszczęście świata George Towers jest naukowc  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Towers - Kto przejmie świat? / Sezon pierwszy

Enid nie ma lekko. Stara się wieść normalne życie, jednak jej ojciec jest osławionym naukowcem, który pozwala, by tłumione latami lęki oraz gniew po stracie żony pchnęły go ku starciu z całym światem. Na nieszczęście świata George Towers jest naukowc

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

Krzyż

Traumatycznie. Przeczytaj i spróbuj zrozumieć, co powinno spotkać właśnie Ciebie.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1596
użytkowników.

Gości:
1596
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 78149

78149

Idzie Wiosna, rozdział 41.

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
15-04-13

Typ
P
-powieść
Kategoria
Melodramat/Romans/Przyjaźń
Rozmiar
10 kb
Czytane
7285
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
15-04-13

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: idzie_wiosna Podpis: Maciej K.
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
dalszy ciąg opowieści o Wiośnie

Opublikowany w:

idziewiosna.blox.pl

Idzie Wiosna, rozdział 41.

- A co to za cholera? - zamruczałem cicho pod nosem nie mogąc znaleźć w kieszeniach spodni kluczy od domu.
Spojrzałem z niechęcią na zamknięte drzwi, na znajdującą się na wprost moich oczu kołatkę uśmiechając się złośliwie bo przez moment miałem ochotę mocno zapukać, załomotać nią w drzwi ale pomyślałem sobie, że gdybym zrobił teraz z niej użytek to pewnie postawiłbym na równe nogi cały dom. Aśkę, no i oczywiście matkę też.
…jasne. - pomyślałem niemal od razu tracąc chęć by to zrobić - …tylko matki mi tu jeszcze potrzeba do szczęścia.
Spojrzałem na trzymane w ręce spodnie i jeszcze raz sprawdziłem zawartość kieszeni. Kluczy nie było.
…super, - westchnąłem z rezygnacją - …bo zawsze jak mi się spieszy, jak mam coś ważnego do zrobienia, to oczywiście coś dziwnego się musi wydarzyć. Teraz dopiero się zacznie, bo przecież nie mam jak się wdostać do domu i chyba jednak będę musiał zapukać ...albo może dam sobie dzisiaj spokój z tym by iść do Aśki a pójdę, skoro już teraz, na samym początku wszystko się pieprzy, wszystko zaczyna się składać tak, bym jednak nie poszedł do jej pokoju i się gdzieś z tyłu za domem, na ogródku, może nawet i na trawniku prześpię. Pewnie jakiś leżak tam znajdę a do Aśki to jeszcze przecież zdążę... jak nie dzisiaj, to jutro. Matce też nie będę nic mówić o kluczach, tylko jak się trochę przekimam, to na spokojnie ich poszukam. Przecież muszą gdzieś do cholery być... bo jakby się matka dowiedziała, że zgubiłem klucze, to od razu by się zaczęło. Od razu zrobiłaby mi taką akcję, że musiałbym wymieniać wszystkie zamki w drzwiach.
Już miałem się odwrócić i pójść nie tak jak planowałem do pokoju Aśki a za dom gdy nagle, całkiem niespodziewanie zgrzytnęła przesuwana w zamku zasuwa i drzwi nieznacznie się uchyliły.
- Nie zdążyłem jeszcze zadzwonić... - wymamrotałem wyraźnie tym zaskoczony.
- Widziałam, że idziesz. - matka odpowiedziała patrząc na mnie obojętnie przez niewielką szparę - Akurat byłam w kuchni.
- Akurat? - ironicznie pokiwałem głową - Jasne.
- Wody byłam się napić bo tak jakoś... - dopowiedziała dopiero po chwili - Sucho w gardle mi się zrobiło. A ty co tak po nocach już gdzieś łazikujesz?
- Łazikuję? - wzruszyłem lekceważąco ramionami.
- No chyba widzę. - stanowczy głos matki nieco mnie rozdrażnił.
- Kurde, ale się zimno coś zrobiło. - postanowiłem nie denerwować się i powiedziałem z rezygnacją nagle uświadamiając sobie, że cały czas stoję w drzwiach jakbym bał się wejść do domu, jakbym nie mógł się zdecydować by wejść do środka, przejść tuż obok stojącej w uchylonych drzwiach matki, jakbym czekał na jej zaproszenie, zezwolenie bym mógł to zrobić a przecież cały trzęsę się z zimna.
Niepewnym wzrokiem spojrzałem na nią i zasłoniłem się spodniami tak, by matka nie spostrzegła tego, że nie mam ich na sobie.
- Herbaty bym się napił może. - powiedziałem cicho opuszczając nagle wzrok.
- No to żeś się świetnie zaprawił. - matka wyrzuciła z siebie szerzej uchylając drzwi.
- Co zaprawił? - spojrzałem jej buńczucznie w oczy.
- Cały aż siny z zimna... - wymamrotała pod nosem kręcąc przy tym z rezygnacją głową.
- Zaraz tam siny. - odburknąłem nie kryjąc niezadowolenia - Już zaczynasz coś?
- Gdzie ty żeś się tak całą noc włóczył? - spytała cichym, spokojnym głosem raczej dla zasady niż z ciekawości - I do tego bez spodni na dupie?
- Zaraz tam włóczył... - zamruczałem pod nosem poruszając się nerwowo i z dziwnym niepokojem spoglądając za siebie bo nagle, nie wiem dlaczego pomyślałem sobie, że ktoś może tam z tyłu, za mną stać, że ktoś z ulicy mnie obserwuje. Czując jakieś nagłe rozdrażnienie chciałem teraz jak najszybciej wejść do środka - Nigdzie. No cofnij się żeż trochę...
- Gdzie byłeś? - matka spytała nagle tym w wyraźny sposób zainteresowana robiąc całkiem niespodziewanie krok do przodu i stając tak, by skutecznie zastawić sobą wejście.
- Na rybach. - warknąłem próbując jej na przekór wejść jednak do środka.
- Ale co ty mi tu... - pokiwała z politowaniem głową - głupoty jakieś gadasz.
- Głupoty? - spojrzałem z niechęcią na matkę - Aha...
- Znów zaczynasz zachowywać się jak ten kretyn jakiś. - westchnęła z rezygnacją - Odbija ci znów?
- No tak... - odpowiedziałem robiąc zniechęconą minę.
- Mało ci jeszcze było tego, co z Asią się schlałeś i poleciałeś się doprawić?
- Mówię chyba, że byłem... - nie dokończyłem bo całkiem niespodziewanie głośno mi się czknęło i dopiero po chwili, wytrzymując uparcie wbity we mnie wzrok matki, która przecież dokładnie widziała jak znów mną targnął ten gwałtowny skurcz dodałem walcząc ze sobą by znów nie czknęło mi się na cały głos - Pytasz, to odpowiadam ...że na rybach ...nie?
- To po tych rybach tak? - matka patrzyła na mnie uśmiechając się drwiąco po czym odczekując jeszcze jakiś czas, czekając może na moje kolejne czknięcie a może czekając tylko na to, że coś jeszcze powiem dodała - Dzwonisz zębami tak, że nie potrzeba dzwonka.
- Dobra już... - zamruczałem apatycznym głosem na siłę wciskając się do środka - Co tak stoisz w samym wejściu ...że nie idzie przejść? ...jak taki żandarm.
- Bo nie rozumiem tu czegoś... - odpowiedziała cicho uparcie stojąc cały czas w tym samym miejscu.
- Nie rozumiem... nie rozumiem... - powtórzyłem przedrzeźniając ją.
- To mało ci było z Asią?
- Może mało, może i nie mało. - poruszyłem się nerwowo czując, że te sensacje żołądkowe, męczące mnie nad morzem tak chyba definitywnie to nie dały mi jeszcze spokoju - Czekaj no... bo coś się źle trochę czuję.
- Dać ci Alka-Zelcer? - spytała nagle wyraźnie zatroskanym głosem.
- A ty co? - uśmiechnąłem się drwiąco przechodząc szybko, niemal przeciskając się siłą pomiędzy nią a nie do końca otwartymi drzwiami - Kontrakt masz podpisany?
- Jaki znowu kontrakt? - matka popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Z koncernem farmaceutycznym. - odpowiedziałem patrząc matce wtedy, gdy przez chwilę znajdowałem się tuż obok niej zadziornym wzrokiem prosto w oczy.
- No naprawdę zachowujesz się jak taki skończony kretyn. - matka wyrzuciła z siebie zniechęconym głosem odwracając się szybko jakby chciała już o mnie zapomnieć, jakby już chciała by mnie tu, w wejściu nie było zamykając energicznym ruchem drzwi i nerwowo przekręcając gałkę zamka - Zastanów się czasem nad sobą trochę.
- Bo? - spytałem prowokującym tonem przystając na chwilę w przedpokoju tylko po to, by zdjąć buty i mimo woli patrząc jak stojąca do mnie tyłem matka zakłada na drzwi łańcuch.
- Bo ktoś normalny nie wraca rano do domu w samych tylko gaciach. - wyrzuciła z siebie z nagłą złością pociągając za łańcuch tak, by upewnić się, że dobrze zaczepił się w znajdującym się na drzwiach uchwycie - Nie wstyd ci, że ktoś cię może tak zobaczyć?
- Eee... - zamruczałem pod nosem machając lekceważąco ręką i ruszyłem w stronę prowadzących na górę schodów - Co ja tu będę niepotrzebnie gadać jak mam teraz coś ważnego do zrobienia.
- Jeszcze cię Asia takiego rozmemłanego zobaczy... - matka nie dawała spokoju z tym swoim natrętnym ględzeniem.
- A ja właśnie do niej idę. - powiedziałem z jakąś dziwną satysfakcją - Taki rozmemłany.
- To nie chcesz już herbaty? - matka zapytała znów tym podejrzanie brzmiącym, zatroskanym nagle głosem.
- Nie. - odpowiedziałem zatrzymując się na chwilę i nagle tracąc ochotę by iść do pokoju Wiosny dodałem - ...bo nic mi się już jakoś nie chce.
- Miejże odrobinę jakiegoś choćby tylko honoru. - powiedziała zrezygnowanym głosem.
- Honoru? Hahaha... - nagle roześmiałem się głośno.
- Jakiegoś szacunku do siebie... - dodała znacznie już teraz ciszej - No i do niej oczywiście też.
Widząc, że matka uważnie mnie obserwuje niechętnie ruszyłem przed siebie i ociężale wszedłem po schodach na górę. Obojętnie, nawet może i trochę wystraszony, starając się by zrobić to jak najciszej przemknąłem pod drzwiami Aśki pokoju zastanawiając się czy matka wciąż tu jeszcze patrzy z dołu. Przemknąłem nieco się pochylając i idąc na palcach przed jej drzwiami jakbym nagle chciał przed czymś uciec. Przed Wiosną? Przed samą choćby myślą, że przecież miałem zamiar iść właśnie teraz do niej? A przecież tak to dokładnie jeszcze chwilę temu sobie planowałem. Postanowiłem, że muszę to zrobić właśnie dzisiaj a teraz co ja robię? Uciekam? Chowam się w swoim pokoju jakbym coś przed chwilą zbroił? Dlaczego tak niepoważnie się teraz zachowuję?
Otwarłem drzwi prowadzące do mojego pokoju i zatrzymując się na chwilę spojrzałem z jakimś jednak żalem na sąsiednie, na te prowadzące do Aśki pokoju i powoli, zawstydzony chyba tym, że tak łatwo zrezygnowałem, że tak od razu się poddałem powoli opuściłem wzrok.
Niechętnie zamknąłem za sobą drzwi wpatrując się z uwagą w klamkę i skupiając się na tym by nie wydały przy zamykaniu żadnego dźwięku. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że zachowuję się tak, jakbym właśnie teraz miał zamiar zrobić coś wyjątkowego, coś, w czym nikt nie powinien mi przeszkadzać, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że przecież uciekałem przed czymś, co tak bardzo jeszcze chwilę temu pragnąłem uczynić. Zamknąłem drzwi i stałem chwilę przyzwyczajając wzrok do półmroku panującego w pokoju bo jakoś nie miałem teraz nawet ochoty na to, by zapalić tu światło.
- Rozmemłany... - wzruszyłem ramionami i z odrazą rzuciłem trzymane cały czas w ręce spodnie na stojący przy biurku fotel.
Nie mając pojęcia co mam ze sobą zrobić chwilę patrzyłem bezmyślnie na nie, na te leżące jakoś tak zupełnie bez sensu na krawędzi fotela spodnie nawet nie czując tego, że cały czas drżę z zimna po czym, zupełnie odruchowo przeniosłem wzrok na stojący jak zawsze na swoim miejscu saksofon. Patrzyłem tak przez jakiś czas uśmiechając się do stojącego w rogu pokoju instrumentu jakby to, że tu jest, że stoi tak, jak go sam przecież ustawiłem było teraz dla mnie jakimś zaskoczeniem.
Podszedłem do saksofonu i wyjąłem go ze stojaka. Trzymając instrument w skostniałej z zimna ręce powoli, z jakimś nieco może i przesadnym namaszczeniem uniosłem go w górę i spojrzałem z uwagą na roztrąb. Stałem tak dłuższy czas i bezmyślnie wpatrywałem się w swoje zniekształcone w nim odbicie. Stałem zupełnie nieruchomo jakbym usnął na stojąco. Już miałem westchnąć, już nawet rozchyliłem usta gdy nagle, zupełnie nieoczekiwanie znów mi się czknęło.





dalszy ciąg znajdziesz na:
http://www.idziewiosna.blox.pl
zapraszam

Podpis: 

Maciej K. sukcesywnie od 2005 r.
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu Podstęp
Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). Historia trudnej miłości, która powraca po latach.
Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 13
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.