https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
200

GŻODA WLEPASA

Autor płaci:
100

  Wiersz eksperymentalny wykorzystujący nieistniejące słowa wraz z opisem ich znaczenia. Miłej rozrywki:)  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Cujo
Stephen King
Powodzenia.

SPONSOROWANE

GŻODA WLEPASA

Wiersz eksperymentalny wykorzystujący nieistniejące słowa wraz z opisem ich znaczenia. Miłej rozrywki:)

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Nie :-( Święta!

Obok Johna McClane'a, łysawego gościa bez butów, w brudnych spodniach i podartym podkoszulku, usiadł Czerwony Kapturek... Z "życzeniami". ..

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Brak

Wiersz filozoficzny

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1012
użytkowników.

Gości:
1012
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 78578

78578

INTELIGENCJA POLSKIEGO URZĘDNIKA

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
15-08-18

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Komedia/-/-
Rozmiar
8 kb
Czytane
3507
Głosy
1
Ocena
5.00

Zmiany
15-08-18

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Z@BIEL@CZEK Podpis: Z@BIEL@CZEK
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
W tym kraju są rzeczy, które nigdy się nie zmienią. Jedną z nich jest inteligencja urzędnika.

Opublikowany w:

...

INTELIGENCJA POLSKIEGO URZĘDNIKA

Siedziałem w poczekalni wsłuchując się w krzyki dochodzące z gabinetu dentysty. Wnosząc po odgłosach dobiegających moich uszu, albo klient był totalnym mięczakiem, albo stomatolog miał gorszy dzień i usuwał nie tego zęba, co trzeba. Ewentualnie zapomniał dać znieczulenie.
Na wizyty u dentysty zawsze starałem się przychodzić na ostatni moment. Zbyt długie siedzenie na niewygodnym plastikowym krzesełku i odgłosy borowania, lub krzyków, jak w tym konkretnym przypadku, nie wpływały na mnie zbyt budująco. Z każdą minutą spędzoną w towarzystwie wspomnianych odgłosów, malała i tak wątła chęć posadzenia moich czterech liter na skórzanym, pochyłym fotelu za drzwiami. Za to rosła chęć opuszczenia tego budynku. I to jak najszybciej. Z dziurami w zębach można przecież żyć.
Gabinet stomatologa sąsiadował z biurem Agencji Modernizacji Rolnictwa, w której rolnicy mogli uzyskać pomoc w wypełnieniu wniosków o dopłaty. W pewnym momencie z góry, gdzie mieściły się biura zajmowane przez pracowników Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej, zeszła urzędniczka. Co najmniej dwadzieścia kilogramów nadwagi, mina ja wiem wszystko najlepiej i nigdy się nie mylę - typowa polska bezmyślna biurwa.
Przykleiła na drzwiach pracownicy Agencji Modernizacji Rolnictwa kartkę i wróciła do swojej jaskini samorządowego nieróbstwa.
Jako że wzrok miałem już nie ten co kiedyś, a ciekawość wzięła nade mną górę, wstałem i podszedłem do drzwi, by zapoznać się z treścią kartki.
W dniach 04.04.14 - 12.04.14 biuro będzie nie czynne.
A to dobre, zaśmiałem się.
Odwróciłem się do kobiety, która siedziała razem ze mną w poczekalni. Oprócz nas był jeszcze jakiś mężczyzna. Mimo iż nasza nędzna gmina była nędzna nie tylko z budżetu (co jakoś nie miało stosownego odzwierciedlenia w zarobkach pracowników, w szczególności wójta, sekretarza i skarbnika), ale i z liczebności, żadnej ze wspomnianych osób nie znałem.
- Ma pani może długopis?
Kobieta zagrzebała w torebce. Po chwili wręczyła mi to, o co zapytałem. Instynkt mnie nie zawiódł. Płeć słabsza jest przeważnie o wiele lepiej przygotowana od mężczyzn do nieprzewidywalnych zmagań, jakie funduje nam dzień powszedni.
Podszedłem do drzwi, pomiędzy wyrazy „nie” a „czynne” wstawiłem strzałkę, którą opatrzyłem komentarzem następującej treści: Zapamiętaj! Partykułę nie z imiesłowami przymiotnikowymi (czynnym i biernym) piszemy łącznie.
- Co tam pan gryzmoli? - zainteresował się mężczyzna.
- Uczę polską urzędniczkę podstaw poprawnej pisowni.
- Chyba wie, jak się powinno poprawnie pisać.
- Z tego, co tu widzę, nie wie.
- W końcu jest urzędniczką - kontynuował mężczyzna, ignorując moje słowa - na pewno skończyła jakieś studia.
- I tego się właśnie obawiam, że ta analfabetka ma wyższe wykształcenie.
Nawet się domyślałem, gdzie studiowała. Mieliśmy w okolicy uczelnię, którą mógł skończyć każdy głąb, aby tylko wszystko opłacał na czas. Ta szkoła wykształciła już wielu tępych urzędników.
Nie mogłem odmówić sobie jeszcze jednego komentarza. Tym razem zgryźliwego. Obok poprzedniego dopisałem: Wypadałoby to wiedzieć, skoro się zajmuje takie stanowisko.
I zarabia kilka tysięcy miesięcznie za nicnierobienie - dodałem w myśli.
- Teraz już wiem, kto wypisuje sprayem na przystankach te wszystkie głupoty - zdenerwował się mężczyzna. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić, co konkretnie pisałem, ale w niczym nie przeszkodziło mu to w osądzeniu mnie. Brakowało tylko, żeby wyjął telefon i zadzwonił na policję.
Kobieta wstała i podeszła do drzwi. Oddałem jej długopis.
- No, tak - westchnęła. - Co za gafa. Tylko kto jej wytłumaczy, co to jest imiesłów przymiotnikowy?
- Dobre pytanie. Obawiam się, że to awykonalne zadanie.
- Tak to jest jak się dostaje pracę po znajomości.
Rok później ponownie siedziałem w tej samej przychodni, wsłuchując się w niepokojące odgłosy dobiegające zza drzwi gabinetu stomatologa. Nie przyszedłem zbyt wcześnie. To dentysta miał opóźnienie, przez co skazywał mnie na nieopisaną męczarnię.
Nie bądź mięczakiem, dasz radę, pocieszałem sam siebie.
Obok mnie siedziała kobieta z małym, może siedmioletnim chłopcem.
- Boisz się? - zapytałem chłopca, żeby dodać sobie otuchy. Na pewno aż cały drżał na myśl, żeby otworzyć buzię przed tym sadystą.
- Nic a nic - odpowiedziało beztrosko dziecko.
Taki mały, a kłamie jak z nut. Bezczelny gówniarz.
- Jak będę grzeczny mama kupi mi zabawkę - dodał chłopiec, jakby to wszystko wyjaśniało.
A ja? Kto mnie kupi zabawkę?
Jak nie ucieknę, to kupię sobie nowy kołowrotek na ryby, próbowałem się zmotywować i przekupić. I to nie tani. Coś Dragona. A co sobie będę żałował, skoro jestem taki odważny.
Wyjdę tylko na chwilę na dwór, żeby zobaczyć jaka jest pogoda.
Siedź, powstrzymał moje zamiary wewnętrzny głos. Jak wyjdziesz, to już nie wrócisz. Oboje dobrze o tym wiemy.
Z góry zeszła biurwa. Ta sama co w zeszłym roku, tylko z jeszcze większą nadwagą. Zaczęła przyklejać taśmą jakąś kartkę na tych samych drzwiach, co z zeszłym roku. Ledwie zdążyła to zrobić, wstałem i podszedłem, aby zobaczyć, czego dotyczyła informacja. Moim oczom ukazał się komunikat następującej treści: W dniach 20.04.15 - 30.04.15 biuro nieczynne z powodu choroby.
Nie mogłem się powstrzymać. Parsknąłem głośnym śmiechem. Mój śmiech sprawił, że urzędniczka zatrzymała się w połowie schodów i obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem.
- Co pana tak rozbawiło? - zapytała.
- Treść pani ogłoszenia.
Urzędniczka zeszła na dół. Stanęła przed drzwiami i zaczęła wpatrywać się w kartkę.
- A o co konkretnie panu chodzi?
- Przecież wyraziłem się jasno.
Biurwa oparła swe pulchne ręce o wydatne sadło biodrowe i wpatrywała się w kartkę. Po minucie, w czasie której została zmuszona być może do najintensywniejszego wysiłku umysłowego w całym swoim dotychczasowym życiu, odwróciła się w moją stronę.
- Jak się pan nazywa?
- Wiśniewski.
- Panie Wiśniewski, coś panu powiem, bo widzę, że ma pan poważne problemy z ortografią. Biuro piszemy przez „u” otwarte, nieczynne razem, a choroby przez „ch”. Wypadałoby skończyć jakąś szkołę, albo przeczytać kilka książek, wtedy by pan to wiedział.
To powiedziawszy, weszła na górę.
Odwróciłem się do kobiety z dzieckiem.
- Ma pani może długopis?
Miała.
Podszedłem do drzwi i napisałem na kartce: Czy biuro może chorować?
Nie zdążyłem jeszcze oderwać dłoni od kartki, gdy do poczekalni wszedł mężczyzna. Ten sam, co rok wcześniej. Na mój widok i chuligańskiej czynności, której dokonywałem na jego oczach, aż się żachnął.
- No, proszę - wysapał - znowu pan coś gryzmoli na drzwiach. To samo było w zeszłym roku. Myśli pan, że go nie pamiętam? Pamiętam bardzo dobrze. Ja łobuzów nigdy nie zapominam!
Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby zamierzał wygłosić mi dłuższe kazanie. To był dobry powód. Muszę wyjść na dwór, pomyślałem, zobaczyć jaka jest pogoda.
Gdy wyszedłem na dwór, z góry, gdzie znajdowały się pomieszczenia Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej przez otwarte okno usłyszałem głos biurwy:
- Myślał że biuro pisze się przez „o” z kreską. Albo że choroby przez samo „h”.
- Co za osioł - skwitowała koleżanka.
W tym kraju jedna rzecz się chyba nigdy nie zmieni, westchnąłem w duchu, zrezygnowany - inteligencja polskiego urzędnika.
W gabinecie dentysty okno również było otwarte. Do mych uszu dotarły odgłosy wściekłego borowania. Normalnie jakby ktoś piłą motorową ciął drzewo. Na ten odgłos nogi się pode mną ugięły. A ch... z kołowrotkiem. Ryby ostatnio i tak nie biorą. Gdzie ja postawiłem samochód?

Podpis: 

Z@BIEL@CZEK 21 IV 2015
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Sen o Ważnym Dniu Moc słów Nie :-( Święta!
Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny). - Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała Obok Johna McClane'a, łysawego gościa bez butów, w brudnych spodniach i podartym podkoszulku, usiadł Czerwony Kapturek... Z "życzeniami"...
Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100
Sponsorowane: 15Sponsorowane: 15

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2024 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.