https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
21

Targ - Dzień I - Rozdział I

  Szczur powoli wychylił łysy łebek spod sterty odpadków. Jego wąsy ruszały się szybko, gdy gryzoń czujnie obwąchiwał teren i rzucał na wszystkie strony płochliwe spojrzenia. Po dłuższych oględzinach uznał chyba, że jest bezpieczny...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W kwietniu nagrodą jest książka
Folwark zwierzęcy
George Orwell
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Targ - Dzień I - Rozdział I

Szczur powoli wychylił łysy łebek spod sterty odpadków. Jego wąsy ruszały się szybko, gdy gryzoń czujnie obwąchiwał teren i rzucał na wszystkie strony płochliwe spojrzenia. Po dłuższych oględzinach uznał chyba, że jest bezpieczny...

Chciałem być - Rozdział 1... cisza przed rozpierdo

Kiedy 34 letni, niezbyt rozgarnięty życiowo Janek dowiaduje się że może być synem znanego muzyka rockowego jego życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Janek wie że czar może w końcu prysnąć dlatego stara się dotrzeć do rockmana

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
2322
użytkowników.

Gości:
2322
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 81187

81187

Pan Tadeusz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
19-05-30

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Komedia/-/-
Rozmiar
11 kb
Czytane
4430
Głosy
1
Ocena
5.00

Zmiany
20-04-05

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Kemilk Podpis: Józef Kemilk
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Przyznaję, tytuł jest mylący:)

Opublikowany w:

https://wcaletak.blogspot.com/

Pan Tadeusz

– Pani założy czapkę, jak rozmawia przez telefon. – Basowy głos szefa rozniósł się po pokoju.

– Ja, ja... oddzwonię. – Zaskoczona Marysia zająknęła się i czym prędzej odłożyła słuchawkę.

– I takie są skutki Zosiu, jak rozmawia się bez czapki. – Szef krytycznie spojrzał na nową podopieczną. – Jąka się i klient niezadowolony. A może to prywatna pogaduszka? – powiedział ostrzej. – Pierwszy dzień w pracy i taka samowolka?

– Ale ja tylko... – odpowiedziała przerażona.

– Nieważne. – Szef machnął ręką. – Na szczęście myślę tu za was wszystkich i mam skromny prezent na rozpoczęcie pracy.

Zaskoczona Marysia przyglądała się przełożonemu i aż odebrało jej mowę. Czy on ją w coś wkręca? Tylko że był cholernie poważny, żadnego błysku w oczach, uśmiech beznamiętny. W ogóle wyglądał jak typowy szef. Nienaganny szary garnitur, szczupła sylwetka, niebieska koszula, zwyczajne spodnie i lakierki. A w ręku zielona czapka zimowa z wielkim czerwonym bąblem.

– Zośka, czy wyglądam jak okaz z ogrodu zoologicznego? – Zirytowany próbował przywołać nową pracownicę do porządku. – Tu się pracuje! - wrzasnął i wręczył jej czapkę. – Proszę ją natychmiast ubrać.

– Ale ja jestem Marysia – wyjąkała dziewczyna, a w jej oczach pojawiły się łzy.

– Nie mówi się "jestem", a "mam". Gramatyka kuleje – bezceremonialnie przerwał. – A o zwierzątkach, to proszę rozmawiać po pracy.

Skołowana dziewczyna założyła czapkę i usiadła na miejscu. To była jej pierwsza praca i miała inne wyobrażenia o niej. Spodziewała się zastać zgrany zespół, normalnego szefa, a jedyne co było normalne, to jego ubranie. Reszta znacznie odbiegała od standardów.
W pokoju oprócz niej siedziały jeszcze dwie dziewczyny. Przy oknie Patrycja, a przy szafie Renata. Ta przy oknie beztrosko wymachiwała gołymi stopami, a na zgrabnym nosie usadowione miała okulary przeciwsłoneczne. Wyglądała na niezłą laskę i Marysia przy niej czuła się jak kopciuszek. Porównanie z nią boleśnie dźgało jej ego. Dla Patrycji natura była łaskawa, by nie powiedzieć hojna. Miała doskonałą rumianą cerę, zgrabny mały nos i piękne, pełne usta, przyciągające wzrok mężczyzn, nieraz powodując u nich niezdrowe podniecenie. Marysia z przykrością i niemal wstydem przyznała, że jej cera jest blada, nos niemal zdjęty z Napoleona, a usta wąskie, nadając surowy wyraz jej twarzy. I co ważne, Patrycja przyciągała wzrok mężczyzn nie tylko ślicznymi ustami, ale także bujnym biustem i cudną figurą. Marysia zaś nie mogła się poszczycić takimi atutami. Lekka nadwaga i niewielkie piersi, czyniły ją niemal niewidzialną dla płci przeciwnej. Za to nieraz sprawdzała się jako koleżanka do wypadów na imprezy. A na głowie! Ostateczny cios otrzymała od szefa. Patrycji głowa przyozdobiona była złotą koroną, współgrającą z jej blond włosami, a Marysia siedziała w czapce z bąblem, zakrywającym jej krótkie, czarne włosy.

Zdecydowanie dodawała jej otuchy Renata. Kobieta w wieku emerytalnym o smutnym wyrazie twarzy. Włosy ciemne i proste, liczne zmarszczki oraz widoczny wąs. I miała aparat nazębny! Nie wyglądała dobrze, a jej wysoka waga, pozwalała nosić jedynie obszerne sukienki. Na jej biurku, nie wiedzieć czemu stał różowy jednorożec. To właśnie ona miała wdrożyć Marysię w obowiązki.

– Zosia, halo tu ziemia. – Jej rozmyślania przerwał szef. – Wie, co ma robić?

– Tak wiem – odpowiedziała dla świętego spokoju.

– Wiem, że nie wiesz, ale Renia cię wdroży.

Szef odwrócił się i wyszedł z pokoju.

– Nie przejmuj się. To tylko dzisiaj – skrzeczącym głosem powiedziała Renia. – Pierwszego dnia zawsze tak się popisuje. Ubiera się elegancko, a my... – przerwała zawstydzona. – A my rżniemy wariata.

– Ale dlaczego? - Marysia nic nie rozumiała. – Co my tu robimy?

– Pracujemy – odpowiedziała blondynka. – Taki klimat, nie ma co się roztkliwiać.

Patrycja intensywnie wklepywała dane do tabelek, nie zwracając uwagi na nową koleżankę. Renata zaś wyraźnie nie miała ochoty do pracy.

– Ona tak zawsze. Trzy lata pracuje i nic jej nie rusza. Szef każe założyć koronę, ona zakłada. Każe siedzieć bez butów, ona siedzi. Każe pomalować paznokcie na zielono, ona to robi.

– Ale po co? – Marysia w dalszym ciągu nie rozumiała modelu działania firmy. – W czym niby to ma pomóc?

– A bo ja wiem. – Niechętnie przyznała się do niewiedzy. – To wszystko faktycznie jest męczące. Mam problemy z hormonami i zaczął mi rosnąć wąs, chciałam go zgolić, ale szef nie pozwala. Powiedział, że dodaje mi uroku. Dodatkowo podarował mi aparat na zęby i pilnuje, bym zawsze go zakładała. I ten jednorożec. – Machnęła ręką i zmieniła temat. – Ale płaci dobrze i jest wyrozumiały.

– To ja zawsze będę musiała siedzieć w tej czapce? To jest chore! – krzyknęła oburzona Marysia, a jedynym efektem były pretensje Patrycji.

– Tu się pracuje – burknęła. – Nawijajcie kilka tonów ciszej.

– Czapkę będziesz musiała nosić – cichutko powiedziała Renia. – I tak masz dobrze, poprzednia nosiła skrzydła anioła. A toalety mamy wąskie i zwyczajnie się tam nie mieściła. Zwolniła się po tygodniu. Biedactwo – powiedziała z nieukrywanym współczuciem.

Tadeusza, rozterki pracownic nie interesowały zupełnie. Zarządzał jedną z komórek renomowanej firmy doradztwa podatkowego i jedyne co się liczyło, to jego pozycja. Miała być niezagrożona i tak też było. Wybierał pracowników kompetentnych i dobrze im za pracę płacił. Nie mogli oni jednak mieć szansy na wygryzienie go. Dlatego też profilaktycznie zabezpieczał się przed ewentualnymi zakusami pracowników, robiąc z nich niegroźnych ekscentryków. Dzisiaj miał kolejną wizytację i nie chciał, by nowa została odebrana zbyt dobrze. Pukanie do drzwi oznaczało koniec rozmyślań i początek trudnego dnia.
– Proszę wejść – odezwał się Tadeusz i czekał na wejście Mieczysława.
Zawsze czuł do niego respekt i dążył do tego, by chociaż w minimalnym stopniu mu dorównać. Niedościgniony wzór. Facet był wysoki, szczupły i miał kaloryfer na brzuchu. Włosy blond starannie zaczesane w lewą stronę i aryjskie rysy twarzy. Cenił w nim nie tylko wiedzę, ale też wysportowaną sylwetkę i przede wszystkim racjonalne podejście do pracy.
W drzwiach ukazała się natomiast niska, gruba postać z wielkimi czerwonymi okularami. Typ na głowie miał kraciasty, czarno biały beret idealnie komponujący się z lakierkami o tej samej kolorystyce.

– Proszę wyluzować – odezwał się kurdupel. – Jestem nowym szefem. Możesz mi mówić Adam.
Tadeusz patrzył i nie wierzył w to, co widzi. Gdzie jest jego poprzednik? Dlaczego nikt mu nic nie powiedział? Tysiące pytań atakowało zmysły, a on rozdziawił gębę i wpatrywał się nic nie rozumiejąc.

– Niepełnosprawny umysłowo, czy co? – Adam bąknął pod nosem i głośniej zakomunikował. – Nie mamy czasu na zastoje umysłowe. Pozbieraj się Tadek i idziemy poznać zespół.
– A co się stało z Mieczysławem? – wybełkotał.

– Poszedł po rozum do głowy i wciąż go szuka. – Kurdupel zaśmiał się złośliwie. – To co idziemy, czy wyruszysz za Mietkiem?

– Tak, idziemy – beznamiętnie odpowiedział Tadeusz.

I wtedy jak grom z jasnego nieba uderzyła go niepokojąca myśl. Ten nowy był dziwakiem, jego pracownicy wyglądali na dziwaków, a on jeden nie. Był cholernie zwyczajny i nie pasował do reszty. W przebłysku olśnienia postanowił zapobiec katastrofie.

– Może pójdę uprzedzić zespół, że jest wizytacja. Niech się przygotują.

– Ależ nie trzeba. Lubię zaskakiwać – zaśmiał się. – Lubię niespodzianki. A ty nie? – ponownie zarechotał i zanim Tadeusz zdążył zareagować, dodał. – Jak mnie zobaczyłeś, to wyglądałeś jak ryba walcząca o odrobinę wody.

– To wcale nie tak. – Tadeusz wciąż miał nadzieję i chcąc uniknąć porażki, ponowił propozycję. – Cenię pracę zespołową i wiem, że moi podwładni wolą nie być zaskakiwani. Może jednak ich poinformuję?

– Nie trzeba. Już jesteśmy przed drzwiami, nie ma sensu wracać.

Adam nacisnął klamkę i wszedł do pokoju. Już pierwszy rzut oka nie pozostawiał wątpliwości. To był idealny zespół. Ludzie inteligentni, o analitycznych umysłach i z fantazją, jakiej mogli im pozazdrościć artyści. Kobieta z czapką z bąblem, druga z wąsem i trzecia z okularami przeciwsłonecznymi.

– Doskonale. – Zatarł ręce. – Niesamowite. – Zdjął beret i ukłonił się nisko. – Chciałem dokonać zmian, a tu nie ma takiej potrzeby. Fantastycznie.

Adam rozglądał się zadowolony, natomiast Tadeusz ratując swoją reputację podbiegł do biurka Renii i chwycił jednorożca.

– Jednorożec jest mój. – Wyciągnął go w kierunku szefa i zaśmiał się nerwowo. – To taki amulet – dodał.

Kurdupel spojrzał na niego z niechęcią i wiedział, że jedna zmiana będzie nieunikniona. Tadeusz był nieszczery i nie dało się tego nie zauważyć. A nie mógł pozwolić na to, by nie mieć zaufania do podwładnych. Mrużąc oczy, spojrzał na niego i powiedział.

– Tadeusz do gabinetu.

Zrezygnowany, wciąż trzymając jednorożca, wyszedł z pokoju i w milczeniu zmierzał do swojego gabinetu, który już niedługo nie miał być jego. Usiadł na fotelu i czekał. Adam przyglądał mu się w milczeniu i szykował się na zadanie ostatecznego ciosu. Już chciał przerwać ciszę, gdy drzwi skrzypnęły i do pokoju weszła Marysia, trzymająca w ręku czapkę z bąblem. Nie czekając na zaproszenie krzyknęła.

– Nie będę nosić tej idiotycznej czapki. Mogę robić wszystko, siedzieć po godzinach, parzyć kawę, ale nie będę z siebie robiła debila.

Niespodziewana wizyta nowej, przez Tadeusza została przyjęta niczym cud zesłany z nieba. Przyjął surowy wyraz twarzy, popatrzył z niechęcią na podwładną i władczo powiedział.

– Pani Zofio, tę czapkę nosiłem pięć lat w pracy i zawsze pomagała mi w twórczym podejściu do podatków. To był amulet, z którym się nie rozstawałem, a on w zamian obdarzał mnie szczęściem i powodzeniem w biznesie – ciężko westchnął i kontynuował. – A pani zwyczajnie nim wzgardziła. Nawet gorzej, traktuje ją pani jak najgorsze zło. Proszę podejść i mi ją oddać.

Tadeusz wpatrywał się surowo w Marysię, a ona wciąż nie mogąc zrozumieć, co się dzieje w firmie, podeszła do szefa i wręczyła mu nieszczęsną czapkę.

– Proszę iść do koleżanek i kontynuować pracę. Jutro z panią porozmawiam.

– To, ja pójdę – wyjąkała i jak niepyszna wyszła z gabinetu.

Adam z ciekawością przyglądał się zajściu i powoli docierało do niego, że pozory zwiodły jego zmysły i źle ocenił zastaną sytuację. Patrzył na Tadeusza, zakładającego czapkę na głowę, na błogi uśmiech pojawiający się na jego twarzy. Pewnie wciąż trwałby w bezruchu, gdyby nie przywołujący do rzeczywistości głos Tadeusza.

– Ona dzisiaj jest pierwszy dzień. Przystosuje się. – Tadeusz zaśmiał się i pozwolił sobie na niewinny żarcik. – Wyglądasz jak ryba walcząca o odrobinę wody.

– Dobra zostawmy to. – Adam przerwał słowną niemoc. – A ta pracownica, to chyba niezbyt tutaj pasuje. Pomyśl o zmianach. W naszym fachu trzeba być kreatywnym, a tej wyraźnie tego brakuje.

– Dam jej szansę. W dzisiejszych czasach trudno o dobrego pracownika. Może się wyrobi.
Dalsza wizytacja przebiegła bez większych niespodzianek i była kolejnym sukcesem Tadeusza, który wciąż mógł pełnić funkcję szefa placówki.

Podpis: 

Józef Kemilk 04.2019
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

Autor płaci 100 poscredy(ów) za komentarz (tylko pierwszy) powyżej 300 znaków.

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Chciałem być - Rozdział 1... cisza przed rozpierdo Dzwonnik z Notre Dame Bliskie spotkania
Kiedy 34 letni, niezbyt rozgarnięty życiowo Janek dowiaduje się że może być synem znanego muzyka rockowego jego życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Janek wie że czar może w końcu prysnąć dlatego stara się dotrzeć do rockmana W gruzy się sypie... Chodźmy...
Sponsorowane: 20
Auto płaci: 20
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 20

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.