https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
30

Pięć Domen: Opowiadania - Przyjaciej cz. 2

  **** Z serii: fauna i flora Ilteris. **** Drele były monstrualnymi rajskimi ptakami o czterech kończynach – nie licząc skrzydeł – zwieńczonych sokolimi pazurami. Upierzenie samców od rozłożystego ogona poprzez szerokie skrzydła aż po g  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W marcu nagrodą jest książka
Córka łowcy demonów
Jana Oliver
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Pięć Domen: Opowiadania - Przyjaciej cz. 2

**** Z serii: fauna i flora Ilteris. **** Drele były monstrualnymi rajskimi ptakami o czterech kończynach – nie licząc skrzydeł – zwieńczonych sokolimi pazurami. Upierzenie samców od rozłożystego ogona poprzez szerokie skrzydła aż po g

Własna ścieżka

Drabble (tekst dokładnie ze 100 wyrazów)

Hagan - Wyjście w mrok

Pierwsze fanowskie opowiadanie w świecie Conana Barbarzyńcy, autorstwa R.E.Howarda.

Hagan - Ciało bez kości

Drugie fanowskie opowiadanie w świecie Conana Barbarzyńcy, autorstwa R.E.Howarda. Kolejne pojawi się niebawem. (Prolog w opowiadaniu Wyjście w mrok)

Moc słów

- Wojna przyszła do nas niepostrzeżenie - budzisz się pewnego ranka i już jest. - Gdzie jest, mamo? - zapytała matkę moja sześcioletnia siostra, przecierając zaspane oczy. - Wszędzie, moje dziecko, wszędzie... - odpowiedziała

Topielec

- Tak ślachetnej pani tośmy jeszcze we wsi nigdy nie mieli. Ach, szkoda będzie trochę, jak ją zeżrą. Krótkie i lekkie opowiadanie z serii Wampirojad

Bliskie spotkania

Chodźmy...

TENEBRIS

Ciemność jest wokół nas. A jeśli jest także w Tobie?

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

INNI

Och, młodzi moi, okultyzm to Wasz wróg! (Z dorosłymi nie inaczej...) Całość w księgarniach.

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1483
użytkowników.

Gości:
1483
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 81659

81659

Noc wichrów

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

Data
22-05-25

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Psychologia/-/-
Rozmiar
11 kb
Czytane
987
Głosy
0
Ocena
0.00

Zmiany
22-08-21

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: Voyager Podpis: Andrzej Jarosz
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Fragment "Sycylijskiego pioruna"

Opublikowany w:

Powieści

Noc wichrów

Stałam przed dworcem kolejowym, szarpana opętańczym wichrem. Wściekłe podmuchy wichury poniewierały po placu strzępy gazet, toczyła się z brzękiem jakaś puszka po konserwach i blado świeciły potopione w kałużach latarnie. Nad dachami domów zawodziło żałośnie, jakby zbłąkane dusze prosiły o jałmużnę, przy wtórze uderzającego z południa fenowego wiatru. Padał śnieg przemieszany z deszczem i cała byłam przemoczona od jesiennej zawieruchy.
Dudniły po wyludnionym dworcu echa bezdomne, coś we mnie pękało... Wsiąść do pociągu byle jakiego, nie pytać innych o radę. Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet, gdzieś przecież w końcu dojadę. A może na niebieskie trasy nie trzeba biletu?
Usiadłam na ławce w pustej dworcowej poczekalni i zdjąwszy buty, podkuliłam pod siebie nogi. Od kaloryfera biło ożywcze ciepło, położyłam na nim zziębniętą rękę, ale serca nie dałam rady. Na dużym elektrycznym zegarze nad drzwiami przeskoczyła kolejna minuta. Zbliżała się północ, za kilkanaście minut noc się miała przełamać na dwie polowy... Każdy przełom nocy nowy dzień zaczyna, siedzi w poczekalni niczyja dziewczyna.
Patrzyłam obojętnie na przesuwające się za szklaną ścianą pociągi, zrzędziły przy hamowaniu marudnie. Słuchałam wwiercającego się w uszy zgrzytu szyn i czekałam, aż ucichnie jękliwie zawodząca skarga.

Stanął w drzwiach poczekalni i lustrował wszystko niby obojętnym spojrzeniem. Usiadł naprzeciwko, kiedy mnie samotną zobaczył i udawał, że na mnie nie patrzy. Zarośnięty był, złachmaniały, może miał lat trzydzieści, a może sześćdziesiąt. Bezdomność równa, sprowadza do parteru śmietnika. Niemiłosiernie śmierdział brudem wieki niemytym.
Przez chwilę siedział spokojnie, a później włożył rękę do
kieszeni i zaczął to robić. Pomyślałam beznamiętnie, że przypuszczalnie ma dziurawą kieszeń i patrzyłam na niego znużonym wzrokiem. Coraz bardziej zasłuchany w siebie, być może nawet nie zdawał sobie sprawy ze swojego miejsca w czasie i przestrzeni, być może nawet był przez chwilę szczęśliwy. Nędzne szczęście bezdomnego człowieka, namiastka utraconego raju.
Siedział potem oklapły, na wyświechtanych spodniach
zaczęła mu się pojawiać w kroku mokra plama. Wyciągnął z kieszeni upapraną rękę, widocznie jednak miał tę dziurę w kieszeni.
Nawet na niego specjalnie nie patrzyłam, spoglądał zawiedziony, że tylko tak na niego patrzę. Wstałam i spojrzałam na drzwi wejściowe, jakbym na kogoś czekała. Na kogoś, kto teraz zaraz przyjdzie, już idzie! I wtedy on wstał, i poszedł, i tylko chwiały się jeszcze za nim przez chwilę wahadłowe drzwi.

Siedziałam odrętwiała, ocknęłam się z martwoty, słysząc zapowiedź odjeżdżającego pociągu. Na zegarze z cichym pstryknięciem przeskoczyła kolejna minuta. Minęła północ i zdało mi się nagle, że czas szaleńczo ruszył do przodu. Zerwałam się i pobiegłam podziemnym przejściem na peron.
Za dalą w dali znika dal, chwile o chwile trącają i tylko smutno, ludzi żal, że wciąż za mało się kochają. Czas niepowrotną płynie rzeką, łza? mi się zbiera pod powieką? I halny coraz mocniej wieje, chyba za chwilę oszaleję.
Chodziłam po peronie, czekając na byle jaki pociąg. Byle jak, z byle kim, byle kiedy
- Nieeeeeee...
Krzyk udręczony, bezwiedny, rozlatywałam się cała, ludzie odsuwali się ode mnie przestraszeni, jakiś cień, jakaś tajemnicza postać biegła w moją stronę.
Z głośników doleciały niezrozumiałe trzaski, zrozumiałam tylko końcówkę głosu. Odjeżdża z toru pierwszego przy peronie drugim, proszę zachować ostrożność i odsunąć się od torów. Spojrzałam nadlatującemu potworowi w oczy i skoczyłam pomiędzy płonące ślepia.
Zawiodły przeraźliwym jękiem, zablokowane koła, przerażeni ludzie krzyczeli. Zerwały się niespodziewanie zamiecie, wichry nieziemskie. Zawirowała w nieposkromionym tańcu rozerwana czasoprzestrzeń. Jakiś cień, jakaś tajemnicza postać obok mnie przebiegła, niesamowita mocą utajoną.
- Nie taka tobie śmierć pisana, nie taka - usłyszałam w przelocie.
Ludzie potem mówili, że wyrzuciła mnie w powietrze jakaś nieludzka siła, że odrzuciła mnie z powrotem z torów na
peron.
- Co się pani stało? – pytali. – Co to było?! Niech pani nie
wstaje!
Cóż im miałam powiedzieć?
- Nie wiem, co to było, nic mi się nie stało – wyjaśniłam
zgodnie z prawdą, podnosząc się z ziemi.
Nie patrząc na nikogo, oddaliłam się pospiesznie od zbiegowiska.
- To podmuch tak ją do góry wyrzucił – słyszałam za sobą
przejęte głosy. – Stała za blisko peronu i to podmuch - powtarzali w kółko, jakby samych siebie chcieli przekonać.
Poczekałam na nocny tramwaj i wróciłam do domu.

O trzeciej nad ranem weszłam do pracowni, babcia czekała na mnie, siedząc na niebieskiej kanapie pod oknem. Jak zwykle elegancko ubrana, włosy pozwijane w platynowe pierścionki loków, w uszach kolczyki, dwie matowo połyskujące perły. Dystyngowana hrabianka, błękitna krew wysoko postawionego magnackiego rodu.
- Anna Karenina – powiedziała na mój widok.
Pożyczyła mi tę książkę ubiegłej zimy i wiedziała, że czytałam.
Usiadłam obok babci na kanapie, położyłam jej głowę na
kolanach i zaczęłam płakać. I wtedy ona położyła mi rękę na głowie, a później poszła do kuchni i przyniosła w garnuszku gorącego bulionu. Usiadła przy mnie z powrotem i patrzyła, jak piję. Przywierałam palcami, grzałam zziębnięte ręce o garnuszek, bo bardzo byłam spragniona ciepła.
- Już, Berenike, w porządku? – zapytała.
- Nie wiem, babciu, co to było.
- Kamikadze – usłyszałam i nie wiedziałam, czy chodzi o boski wiatr, czy o coś innego.
- Wiatr wieje, kiedy chce i dokąd chce.
- No nie, babciu, jesteś niesamowita, czytasz w myślach?!
Uśmiechnęła się nieznacznie, ledwo widocznie, prawie wcale.
- Modliłaś się za mnie, babciu?
Skinęła lekko głową.
- Ale tylko o to, żeby ci Pan Bóg błogosławił, bo nie wiedziałam, czego ci życzyć.
- Czego mi życzyć?
- Modlitwa, to ogromna siła i źle ukierunkowana, mogłaby Ci zaszkodzić. W młodości kochałam z wzajemnością austriackiego arcyksięcia, ale on był żonaty. Jego matka, żona i siostra zaczęły się modlić, żeby się przestał ze mną spotykać, ale on się nie ugiął. Inicjatorem modlitwy była siostra arcyksięcia...
Umilkła.
- I co się z nim stałoj, babciu?
Zginął, rozbił się sportową awionetką o zbocze góry, wskazałam rodzinie miejsce jego śmierci.
- Skąd wiedziałaś, babciu, gdzie zginął?
- Miesiąc przed tragedią przyśniło mi się miejsce jego śmierci, leżał martwy obok rozbitego samolotu z trzymanym w ręku otwartym listem...
Znowu zamilkła.
- Przeczytałaś, babciu, co pisało?
- Skoro był otwarty - skinęła głową. - Do dzisiaj widzę ten list przed oczami, napisał w nim do żony, Matki i siostry... Nie łamcie mojej wolnej woli modlitwą, bo jeżeli nie ustąpię, to możecie mnie nawet zniszczyć, bo modlitwa musi sobie gdzieś znaleźć ujście. A jeżeli będzie niemiła Bogu, to może się ode mnie odbić i uderzyć w was powracającą falą, bo co kto wysyła do świata, to od świata do niego powraca. Módlcie się więc tylko, żeby mi Pan Bóg błogosławił, upraszajcie dla mnie wszelkie potrzebne łaski.
- Nie można było, babciu, jakoś tej tragedii zaradzić? Po coś ci się przecież to ostrzeżenie przyśniło?
- Myślę, że można było pozytywnie wpłynąć na przyszłość, stosując się do wskazówek listu. Napisałam do cesarzowej, a ona odpisała, że dostała od syna taki list, ale one się dalej będą po swojemu modlić. Po jego śmierci przerzuciły na mnie swoją mściwość i zaczęły się modlić o moją śmierć.
- Ale ty, babciu, żyjesz.
Uśmiechnęła się nieznacznie, ledwo widocznie, prawie wcale.
- Nie każda modlitwa zostaje wysłuchana, w ostatecznym rozrachunku decyduje o tym Pan Bóg.
- No właśnie, babciu, Pana Boga nie można oszukać.
- Nie można, a przed uroczną modlitwą można się zabezpieczyć. Jest legenda o złym bazyliszku, który zabijał spojrzeniem i w końcu mu pokazano lustro, i zabił wzrokiem samego siebie.
- Obwiesiłaś się, babciu, lustrami?
Uśmiechnęła się nieznacznie, ledwo widocznie, prawie
wcale.
- Człowiek tak potrafi skondensować energię, że powstaje z niej działające jak tarcza lustro.
- Albo potrafi, babciu, zmaterializować za firanką niematerialną postać i posłać ją za mną na peron.
Uśmiechnęła się nieznacznie, ledwo widocznie, prawie
wcale.
- Powiesz mi, babciu, jak można zbudować takie ochronne
lustro?
- Powiem, słuchaj uważnie, nikt ci już tego więcej nie powie. Na początek musisz się pogodzić z przeszłością, to rama lustra, którą trzeba wypełnić...
- Czym, babciu?
- Przebaczeniem, musisz przebaczyć swoim prześladowcom, to szklana tafla, którą trzeba powlec...
- Czym, babciu?
- Cierpieniem, wyrządzoną ci krzywdą, to lustrzana powłoka lustra, które zacznie cię od tej chwili chronić, zawracać do prześladowców, wysyłane ku tobie złorzeczenia.
- Myślisz, babciu, że potrafię budować takie lustra?
- Myślę, że potrafisz, ale kiedy skierujesz jego blask na wroga, to nie możesz mu złorzeczyć, bo spotęgujesz złą energię i jego złorzeczenie przedrze się przez twoje lustro.
- Może mi je nawet rozbić.
- Rozbije.
- To co mam, babciu, zrobić, żeby było dobrze?
- Zlo się mnoży lawinowo ze złem jak myszy dlatego trzeba go zwyciężać dobrem, miłością i cierpliwością.
- A jeżeli moje dobro będzie słabsze od wrogiego złorzeczeaniia?
- Nie będzie, jeżeli słuszność będzie po twojej stronie. Zachowasz życie, nawet wtedy kiedy je stracisz, a twój wróg je wtedy straci, nawet jeżeli je zachowa.
- Babciuuu...
- Dokończ.
- Znowu wiesz...
- Powiedz to głośno, Berenike.
- Kiedy indziej.
- Kiedy indziej nie będzie.
- W dzieciństwie tęskniłam za królewiczem na białym koniu.
- On ciągle na ciebie czeka.
- Przyjedzie?
- Nie może, bo wisi na krzyżu.
- Babciuuuuuuu...
Uśmiechnęła się nieznacznie, ledwo widocznie, prawie wcale, i zaczęła cicho mówić.
- Coś się, Berenike, skończy w twoim życiu, coś się zacznie, pójdziesz dalej... Ślady stóp na piasku, wiatrem zawiane, przez lazurowe morza popłyniesz... Kolorowe światła będą błyskać na twej drodze, prowadzić... Szlakiem cygańskich karawan, Baśniową Przełęczą, powędrujesz swoją drogą do Domu.
- A Dorota będzie na mnie czekać w połowie góry.
- Dorota?
- Dorota, moja przybrana siostra, tak mi, babciu, powiedziała.
- A, skoro tak powiedziała... Życie jest bajką, którą śnimy na jawie... Do śmierci śnimy, później się budzimy... A pierścionek należy do ciebie, dostaniesz.
- Babciu!
- Pan moim Pasterzem, Berenike, pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach i wiedzie mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. Odpocząć, odpocząć, odpocząć...
Mówiła coraz ciszej, prawie jej nie było słychać.
- Babciuuuuu!!
- Jestem już bardzo zmęczona…
- Babciuuuuuuu!!!
- Dobranoc Berenike.
- Dobranoc, Babciu, niech cię strzegą dobre Anioły.
Babcia umarła u mnie w pracowni w Dzień Zaduszny o piątej nad ranem.
Za stusetną górą, za stusetną dalą, Aniołowie gwiezdne drogowskazy palą. Siedzą przy ogniskach, czekają na ludzi, kto swój czas wyśpiewa, do życia się zbudzi. Jest gdzieś kraj szczęśliwy, kraina baśniowa, a w niej moja babcia, Babcia platynowa.

Podpis: 

Andrzej Jarosz 2005-2022
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

brak ocen

brak komentarzy

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Własna ścieżka Hagan - Wyjście w mrok Hagan - Ciało bez kości
Drabble (tekst dokładnie ze 100 wyrazów) Pierwsze fanowskie opowiadanie w świecie Conana Barbarzyńcy, autorstwa R.E.Howarda. Drugie fanowskie opowiadanie w świecie Conana Barbarzyńcy, autorstwa R.E.Howarda. Kolejne pojawi się niebawem. (Prolog w opowiadaniu Wyjście w mrok)
Sponsorowane: 20
Auto płaci: 50
Sponsorowane: 20
Auto płaci: 20
Sponsorowane: 20
Auto płaci: 20

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2023 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.