https://www.opowiadania.pl/  

Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc 

 

Moje konto Moje portfolio
Ulubione opowiadania
autorzy

Strona główna Jak zacząć Chcę poczytać Chcę opublikować Autorzy Katalog opowiadań Szukaj
Sponsorowane Polecane Ranking Nagrody Poscredy Wyślij wiadomość Forum

Sponsorowane:
20

Dzwonnik z Notre Dame

  W gruzy się sypie...  

UŻYTKOWNIK

Nie zalogowany
Logowanie
Załóż nowe konto

KONKURS

W grudniu nagrodą jest książka
Wszystkie złe miejsca
Joy Fielding
Powodzenia.

SPONSOROWANE

Dzwonnik z Notre Dame

W gruzy się sypie...

Bliskie spotkania

Chodźmy...

Róża cz. 5

Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa?

Sen o Ważnym Dniu

Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).

Podstęp

Historia trudnej miłości, która powraca po latach.

Liście lecą z drzew

Krótki wiersz

Brak

Wiersz filozoficzny

Dwa dni z życia wariata.

Rozważania o normalności? Co to jest normalność a co nienormalność?

Zapach deszczu.

Takie moje wspomnienia.

Nowa Atlantyda

Jedna z przyszłości futurystycznych zawartych w e-booku "Futurystyka" (Przyszłość kiepska)

REKLAMA

grafiki on-line

WYBIERZ TYP

Opowiadanie
Powieść
Scenariusz
Poezja
Dramat
Poradnik
Felieton
Reportaż
Komentarz
Inny

CZYTAJ

NOWE OPOWIAD.
NOWE TYTUŁY
POPULARNE
NAJLEPSZE
LOSOWE

ON-LINE

Serwis przegląda:
1253
użytkowników.

Gości:
1253
Zalogowanych:
0
Użytkownicy on-line

REKLAMA

POZYCJA: 9676

9676

POWRÓT cz. I

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

Data
04-10-08

Typ
O
-opowiadanie
Kategoria
Fantastyka/Fantasy/Przygoda
Rozmiar
6 kb
Czytane
2325
Głosy
2
Ocena
4.25

Zmiany
04-10-08

Dostęp
W -wszyscy
Przeznaczenie
W-dla wszystkich

Autor: QBA Podpis: ..::QBA::..
off-line wyślij wiadomość pokaż portfolio

znajdź opow. tego autora

dodaj do ulubionych autorów
Pierwsza część przygód byłego mieszkańca Więzienia Salamandry...

Opublikowany w:

POWRÓT cz. I

To był dżdżysty i pochmurny dzień. Typowy dla tej pory roku. Mżyło. Nie wiał wiatr, nie szumiały drzewa ani nie ćwierkały ptaki. Jakby przyroda czekała cierpliwie w ciszy na poprawę pogody. Zdawało się że tego dnia nic nie zakłóci jednostajnego szmeru deszczu. Jednak równo w południe coś się wydarzyło. Ogromne, stare, spiżowe odrzwia Więzienia Salamandry otworzyły się z jękiem. Było to nie lada wydarzenie, bowiem otwierano je jedynie gdy któryś z więźniów miał zostać oswobodzony. Nie działo się to często w cieszącym się najgorszą sławą w całym Dedalur więzieniu. Umieszczano tu jedynie szczególnie groźnych przestępców z bardzo długimi wyrokami. To był jednak TEN dzień. Wszystkie okna więzienia z których widać było bramę zapełniły się zaciekawionymi strażnikami i więźniami. Pierwszy z ciemności ziejącej z otwartej bramy wyłonił się wysoki, smukły mężczyzna w zielonoszarym mundurze Stróża Wyroku. Na pokrytej delikatnymi zmarszczkami twarzy malowała się śmiertelna powaga i spokój. Chwilę po nim z więziennej bramy wyszły trzy kolejne postacie. Dwaj mężczyźni w szarych zbrojach byli strażnikami więziennymi. Nieco z tyłu wlekła się trzecia postać. Zapewne więzień. Nie sposób jednak było domyślić się choćby jego rasy. Był owinięty długą, starą płachtą której poszarpany koniec ciągną się żałośnie po rozmiękłej od wilgoci ziemi. Kimkolwiek był więzień, płachta z pewnością skrywała kogoś wielkiego i dobrze zbudowanego. Sądząc po nienaturalnym wybrzuszeniu na plecach, był on garbaty. Widać było piętno jakie odbił na nim długi pobyt w więzieniu. Postawa i sposób w jaki się poruszał mogły świadczyć o załamaniu i depresji. Za nim wyłoniło się jeszcze trzech strażników uzbrojonych w długie piki. Stróż Wyroków przystaną po chwili i przepisowo obrócił się na lewej pięcie. Na jego twarzy wciąż malował się ten sam niewzruszony spokój i powaga. Stróże Wyroków byli swego rodzaju elitą w królewskich służbach więziennych. Mężczyzna odczekał chwilę by pozostali mogli dojść do niego. Gdy wszyscy już przystanęli, odchrząkną i powiedział poważnym głosem:
- Dziś, równo w południe twoja kara zakończyła się Graalu Gothor. Jesteś wolny. Twój król i twoja ojczyzna wybaczają ci winy i na powrót obdarzają swym zaufaniem. Idź i nie czyń więcej zła.- Na chwilę zapadła cisza. Stróż Wyroków spojrzał na jednego ze strażników i dał mu ręką dyskretnie machną ręką. Strażnik skiną głową i zawrócił biegiem do więzienia. Wszyscy stali przez moment w bezruchu. Po chwili strażnik wyłonił się z ciemności bramy, trzymając w ręku sznur do którego najwidoczniej przywiązano coś ciężkiego. Sam już wyszedł z więzienia, jednak to co przywiązane było do sznura wciąż tkwiło zacienionych odrzwiach więzienia. W końcu, z niemałymi oporami, strażnik wyprowadził konia. Nie był to jakiś wspaniały wierzchowiec, czy choćby normalny koń pod siodło. Był to wielki, niezgrabny koń pociągowy. Zaniedbany, ze zmierzwioną sierścią i ubrudzonymi w gnoju kopytami. Rżał nerwowo, opornie dawał się jednak prowadzić strażnikowi. W końcu koń staną przed Stróżem Wyroków.
- Oto i twój koń. – Rzekł Stróż.- Twój brat przysłał nam wczoraj wiadomość. Chce się z tobą spotkać w karczmie Gavarona. To jakieś czterdzieści mil stąd. Dotrzesz tam jadąc ciągle prosto tą drogą. Kebo, rozkuj go.- Polecił Stróż. Ten sam strażnik który przyprowadził konia bez słowa zaczął rozkuwać ogromną postać. Chwilę mu zajęło nim pod brudną, cuchnąca płachtą znalazł kłódki żelaznych kajdan. Najpierw uwolnił masywne nogi więźnia. Z głośnym brzękiem okowy opadły na ziemię. Były ogromne! Przeciętnemu człowiekowi można by założyć je na szyję, a więzień miał je założone nieco powyżej kostek. Po chwili strażnik uwolnił również ręce ogromnego mężczyzny, po czym w ciszy odsunął się na bok.
- Jedź do niego Graalu. Nie zastanawiaj się. To on przysłał pieniądze za tego konia.- Rzekł mniej oficjalnym tonem Stróż Wyroków.- On naprawdę bardzo chce cię zobaczyć.- W jego głosie słychać było niemal zatroskanie. Ogromna postać wciąż stała w bezruchu z opuszczoną głową, żałośnie zgarbiona.
- Żegnaj Graalu. Życzę ci szczęścia. Mam nadzieję, że już tu nie zawitasz.- Stróż włożył mu do ręki sznur do którego przywiązany był koń. Następnie odwrócił się do strażników i wydał rozkaz powrotu do więzienia. Wszyscy obrócili się przepisowo na lewej pięcie i marszem powrócili do więzienia. Po chwili jęk starej bramy ponownie rozdarł powietrze. Graal został sam. Jeszcze chwilę stał w bezruchu. Podniósł nieznacznie głowę. Rozejrzał się powolnie. Okolice Więzienia Salamandry nie zmieniły się ani trochę od kiedy tu przybył. Wszystko wyglądało tak samo. Teren na którym wzniesiono więzienie był terenem równinnym. Otaczały je rozległe bagna zwane Bagnami Salamandry. Zarówno bagna jak i więzienie zawdzięczały tą nazwę jaszczurkom, których było dookoła pełno. Nad ponurymi bagnami unosiła się mgła. Gdzieniegdzie z ziemi wyrastała kępa trzcin lub trawy. Gdzieś daleko, na południowym zachodzie widać było słabe zarysy Wielkiej Puszczy. Droga z więzienia prowadziła jednak w przeciwnym kierunku. W końcu ginęła w innym lesie rozpoczynającym się jakieś osiemset metrów od więzienia. Samo więzienie było ogromnym, szarym budynkiem, pozbawionym jakichkolwiek udziwnień czy upiększeń. Mniej więcej po jego środku, w bliskiej odległości wznosiły się trzy strzeliste wieże. Były wysokie, ich szczyty skryte były w chmurach. Ponocna wieża... To właśnie tam go trzymano cały ten czas. Graal spojrzał na konia. W jakiś sposób był on do niego bardzo podobny. Ogromny, brudno i zaniedbany. Wyglądał żałośnie. Koń spojrzał na niego zaropiałymi ślepiami i zamiótł niecierpliwie ogonem. Graal swą wielką, zaniedbaną dłonią pogładził zwierzę po pysku. Koń zastrzygł uszami z zadowoleniem. Graal powoli, bez pośpiechu dosiadł go. Koń był naprawdę wielki. Nie ugiął się pod ciężarem swego jeźdźca. Zdawał się wręcz dla niego stworzony: Graal zdawał się być takim samym obciążeniem jak zwykły jeździec dla przeciętnego rumaka. Ogromny mężczyzna pociągną lekko za sznur. Koń powoli ruszył. Jednostajny tupot kopyt pomału zaczął oddalać się od Więzienia Salamandry.

Podpis: 

..::QBA::.. WRZESIEŃ 2004
 

Dodaj ocenę i (lub) komentarz

wersja do druku

wyślij do znajomych

pokaż oceny

pokaż komentarze

dodaj do ulubionych

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ OCENĘ

Twoja ocena:
5 4,5 4 3,5 3 2,5 2 1,5 1

ZALOGUJ SIĘ ŻEBY DODAĆ KOMENTARZ
Twój komentarz:

zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła zmień kolor tła

zmiejsz czcionkę czcionka standardowa powiększ czcionkę powiększ czcionkę
Bliskie spotkania Róża cz. 5 Sen o Ważnym Dniu
Chodźmy... Tutaj kończy się śledztwo. Czy Hank odnajdzie Różę i zabójcę Rufusa? Opowiadanie napisane na konkurs związany ze słowem "JUBILEUSZ". Horror... swego rodzaju (nie do końca poważny).
Sponsorowane: 20Sponsorowane: 16Sponsorowane: 15
Auto płaci: 100

 

grafiki on-line

KATEGORIE:

więcej >

Akcja
Dla dzieci
Fantastyka
Filozofia
Finanse
Historia
Horror
Komedia
Kryminał
Kultura
Medycyna
Melodramat
Militaria
Mitologia
Muzyka
Nauka
Opowiadania.pl
Polityka
Przygoda
Religia
Romans
Thriller
Wojna
Zbrodnia
O firmie Polityka prywatności Umowa użytkownika serwisu Prawa autorskie
Reklama w serwisie Statystyki Bannery Linki
Zarejestruj się  Kontakt z nami  Pomoc
 

www.opowiadania.pl Copyright (c) 2003-2025 by NEXAR All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikowanych treści należą do ich autorów. Nazwy i znaki firmowe innych firm oraz produktów należą do ich właścicieli i zostały użyte wyłącznie w celu informacyjnym.