![]() |
|||||||||
Windą do piachu |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Wiry bezdenne zataczają koła niesamowite figury opętańczej wizji one wyryły napisy w mojej głowie wciąż atakujące bezsensem obrony Gwoździe o tępych końcach sterczą z wypadających słów które opadają na dno obecności z balastem z trzaskiem z hukiem Burza kolorów kiedy patrzę na taniec szaloną sekundę mordowanych spostrzerzeń na scenie nieznanej kawiarni ja przy stoliku sączę kwaśne myśli w towarzystwie Niejestem i bliżej nieznanych pustek Coraz szybciej bardziej suche obelgi cisną się na wilgotne usta Wstaję protestuję chcę wyjść porywam się na drzwi chcę zabić niemożliwe przeczucia niewyspanego umysłu rzucam się przez okno zaparowanej wystawy Już mnie nie ma upadłem jeszcze niżej |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |