Szczurojadek |
|||||||||
|
|||||||||
Szczurojadek był małym chłopcem, żyjącym w leśnej chatce ze swoją rodziną. Jego mama miała piękne, złote włosy i dużą kolekcję noży kuchennych do obrony przed tatą. Tata Szczurojadka napastował ją po pijanemu i kiedyś wybił Szczurojadkowi lewe oko. Siostra Szczurojadka leżała w ogródku, głeboko pod ziemią. Tata Szczurojadka zakopał ją po tym, jak niechcący uderzył zbyt mocno starą popielniczką. Domek rodziny Szczurojadka nie był duży; często też brakowało w nim chleba. Mówi się jednak, że biedne rodziny żyją szczęśliwie, gdyż karmią się miłością. Szczurojadek zawsze chodził potwornie głodny. Pewnego razu, siedząc nocą w ponurej, wilgotnej piwnicy, Szczurojadek nie wytrzymał burczenia w żołądku. Z dzikością żarzącą się w jedynym oku rzucił się na przemykającego szczura. Schwycił go w swoje drobne rączki i chwilę później nie był już głodny. Nie zauważył jednak dwóch czerwonych ślepi, wpatrujących się w niego z przeciwnego kąta piwnicy. To, że Szczurojadek się najadł, tata Szczurojadka zauważył następnego ranka, kiedy przyszła chwila wypuszczenia chłopca z piwnicy. - Synu, masz wyjątkowo krągły brzuszek - powiedział tata Szczurojadka. - Ale co ty mogłeś zjeść? Szczura? - dodał, po czym roześmiał się - ha, ha, ha! Szczurojadek spuścił głowę, zawstydzony. Teraz jego tata roześmiał się raz jeszcze, ale w inny, bardziej nieprzyjemny sposób. - Zjadłeś szczura! Naprawdę zjadłeś szczura! - powtarzał. - Ha, ha, ha, jesteś Szczurojadkiem! Szczurojadek, Szczurojadek! W ten sposób Szczurojadek otrzymał imię. Przedtem bowiem tata Szczurojadka nigdy nie nazwał go normalnie, na przykład Tomek czy Jurek. Zamiast tego wołał: "padalcu", "gnomie", "bękarcie"! Nigdy jednak nie powtórzył imion, więc Szczurojadek nie mógł żadnego z nich uznać za własne. Lata mijały, wiatr wielokrotnie zerwał z suchych gałęzi pożółkłe liście, a rodzice Szczurojadka umarli. Chłopiec dorósł i wyruszył w świat, gdzie przybrał imię Konstantego Ratate, bowiem nikt nie chciał się do niego zwracać "Szczurojadku". Szczurojadek uzyskał dyplom znanej uczelni, znalazł dobrze płatną pracę, poślubił ładną dziewczynę, wstawił sobie cybernetyczne oko, założył firmę, uwiódł sekretarkę, rozwiódł się z żoną, został porzucony przez kochankę, zbankrutował i wiódł szczęśliwy żywot w małym mieszkaniu na przedmieściach, pracując w przetwórni ryb. Pewnego razu Szczurojadek wrócił do domu po ciężkiej nocnej zmianie. Nie jedząc kolacji położył się spać, a kiedy wstał rano, zauważył że brakuje mu palca. Kciuk prawej ręki gdzieś zniknął, a tam, gdzie powinien się znajdować, była tylko mała, poszarpana ranka. Szczurojadek wzruszył ramionami i mając nadzieję, że palec sam wróci na swoje miejsce, zjadł śniadanie i udał się do pracy. Brak kciuka nie okazał się dobry dla Szczurojadka. Trudniej przychodziło mu skrobanie ryb z łusek, przez co nie wyrobił nawet połowy normy i został wyrzucony z pracy przez właściciela przetwórni - grubego, spoconego, nieogolonego meksykanina z cygarem. Zasmucony Szczurojadek wrócił do domu i westchnął, patrząc na malejące zapasy skisłego mleka i czerstwego chleba. Zjadł kolację i poszedł spać. Kiedy Władca Snów przestał nucić rzewne pieśni, Szczurojadek przebudził się i z niepokojem spostrzegł, że brakuje mu serdecznego palca prawej dłoni. Wstał z brudnej kanapy i podrapał się po głowie. "Co to może być?", myślał. Cały dzień przeszukiwał dom, ale nie znalazł niesfornego organu. Zły na to, że stracił dzień, który chciał poświęcić na szukanie pracy, Szczurojadek zapadł w sen. Następnego ranka nie miał ręki aż po łokieć. - Cóż to może być, do kaduka? - zamyślił się. - Teraz już na pewno nie znajdę pracy. Ale może uda mi się znaleźć rękę - powiedział do siebie. Pochłonął resztkę jedzenia, jaka mu pozostała, i czekał. Postanowił nie zasypiać, lecz zaczekać aż sprawca kradzieży wyjdzie nocą z kryjówki i ukaże swoje nikczemne oblicze. Czas mijał i mijał, a Szczurojadek robił się coraz bardziej senny. Nocne wróżki rozsypały proszek-śpioszek na jego powieki i Szczurojadek zasnął, śniąc o dalekich krainach. Następnego ranka oczy niemal wyszły mu z orbit, kiedy zobaczył że nie ma nóg. - Dość z tym! - postanowił. Dopełzł do kuchni, dźwignął się na krzesło i zaparzył sobie wielki garnek kawy, którą popijał przez następne dwadzieścia godzin. Złodziej się jednak nie pokazywał. Sprytny Szczurojadek musiał opracować nową taktykę - udawał, że śpi, a tymczasem nasłuchiwał. Po pół godzinie, usłyszawszy ciche tupanie, otworzył oczy. Tuż przed nim stał długi, czarny szczur. Zwierzątko przestraszyło się Szczurojadka, ale nie uciekło. - Co tu robisz, panie szczurze? - zapytał Szczurojadek. - Przyszedłem odgryźć ci tułów - odpowiedział szczur. - Dlaczego? Czemu mnie nienawidzisz? - zmartwił się Szczurojadek. - Widziałem wszystko. - Co takiego widziałeś? - Wszystko. Widziałem, jak pożerałeś mojego dziadka. Wtedy, w piwnicy. Jesteś potworem, ale nie ujdzie ci to na sucho. Ukaram cię, pożerając cię całego! Szczurojadek zmarszczył czoło. - Wybacz, panie szczurze, ale musiałem zjeść twojego dziadka. On uratował mi życie. Gdyby nie twój dziadek, umarłbym z głodu. - To nie ma znaczenia. Musisz ponieść karę. Na twarzy Szczurojadka odmalowała się złość. - Nigdy! - zakrzyknął. - Będę czuwał! I uderzył pięścią tuż obok szczura, który w jednej chwili uciekł i zniknął gdzieś za meblami. Szczurojadek usłyszał jeszcze jego złowrogi głos: - Kiedyś musisz usnąć... Zebrawszy całą swą siłę, oceniwszy możliwości, Szczurojadek przepełzł do kąta kuchni, upewniwszy się że ma oko na całe pomieszczenie. Był pewny, że szczur nie zakradnie się do niego niezauważony. Następnie wyjął z pobliskiej szafki zardzewiały nóż i czekał. Był zdeterminowany, aby nie poddać się złej woli zwierzęcia. Czekał, czekał i czekał, ale szczur się nie pokazywał. Znużenie ogarnęło Szczurojadka, jednak wiedział, że nie może pozwolić sobie na stratę ostatniej kończyny. Szczurojadek nie wiedział, kiedy przegrał walkę z ogarniającym zmęczeniem. Usnął, a gdy ponownie otworzył oczy, było już południe. Ze Szczurojadka została jedynie głowa, lewa ręka i część klatki piersiowej. Zakotłowało się w nim ze złości. - Zemszczę się! - poprzysiągł gniewnym krzykiem. Tym razem nie mógł zawieść. Obiecał sobie, że nie uśnie. Czekał jednak dwa dni i nie mógł wytrzymać dłużej. Przeniósł się w końcu do świata snów, gdzie spotkał się z ojcem, katującym matkę nogą stołową. Po przebudzeniu Szczurojadek dziękował za ten sen. Nie mógł spać długo i obudził się akurat wtedy, kiedy szczur skończył jeść jego głowę (omijając sztuczne oko) i zabierał się do ręki, czyli ostatniej niezjedzonej części ciała Szczurojadka. Ręka Szczurojadka drgnęła i poruszyła dłonią. Szczur uciekł. Szczurojadek chciał rzucić za nim jakąś obelgę, ale nie mógł, ponieważ nie miał głowy, a tym bardziej ust. Chciał uciec, wypełzając na korytarz, ale szczur nadgryzł ścięgna odpowiedzialne za poruszanie ramieniem i Szczurojadek mógł wykonywać jedynie ruchy dłonią. Dłoń zaś nie była na tyle silna, aby pociągnąć całą rękę. Chwycił więc nóż i znów czekał. Mijały minuty, godziny, dni. Po kolejnej dobie Szczurojadek ponownie zapadł w sen, z którego obudził się jako jeden, jedyny, najmniejszy palec lewej dłoni. Teraz Szczurojadek był już poważnie przestraszony. Zaczął pełznąć, chcąc uciec przed niedobrym szczurzyskiem. W ten sposób palec dotarł do drzwi i już miał prześlizgnąć się przez szparę pod nimi. Wtedy coś poklepało go po paznokciu. Po chwili palec Szczurojadka usłyszał głos pana szczura: - Jesteś teraz bezbronny i jeślibym chciał, mógłbym zjeść cię na miejscu. Palec Szczurojadka zadrżał ze strachu. - Nie bój się - powiedział szczur. - Nie zjem cię. Nie jestem taki jak ty, który zjadłeś dziadka razem z ogonem. Pozwolę ci odejść, ale będziesz miał nauczkę do końca życia. Będziesz małym, nic nie znaczącym robaczkiem. Po czym umilkł i oddalił się. Szczurojadek odetchnął, jednak nie wiedział co z sobą począć. Posmutniały, wypełzł na ulicę i skierował się do parku. Tam wwiercił się w ziemię niczym mały robaczek, z trwogą stwierdzając, że pozostało mu jedynie takie życie, jakie przepowiedział mu szczur. Los jednak lubił Szczurojadka i dał mu kolejną szansę. Oto bowiem, leżąc w wilgotnej i ciepłej ziemi, palec Szczurojadka zakiełkował i wkrótce wyrosło z niego piękne, rozłożyste drzewo palczane, najpiękniejsze drzewo w całym parku. Koniec |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |