DRUKUJ

 

Kartki z podróży 2

Publikacja:

 06-07-04

Autor:

 fixon
KARTKI Z PODRÓŻY 2
Stary Brus 29,04,2006

Docieramy do sklepu spożywczego w którym robimy drobne zakupy. Pada propozycja wypicia piwa. Kupujemy i z butelkami siadamy przy stole obok sklepu. Za chwilę pojawia się towrzystwo. Nawiązujemy z nimi rozmowę. Ona spogląda na nas i pyta:
- Jesteście tu nowi? Wcześniej was nie widziałam.
Pamięć do twarzy, szczególnie w małych osadach jest bardzo charakterystyczną cechą. Nowa twarz, nowy człowiek. Przyglądając się jej zauważam że nie wcale atrakcyjna. Niska, pulchna. Włosy spięte w kok. Moj wzrok co chwila zatrzymuje się na jej piersiach. Stwierdzam że ma czym oddychać. Opowiada o sennym życiu jakie ludzie tutaj toczą.
- Nic tu nie ma. Kiedyś jeszcze przed "zmianą" było w okolicy wiele miejsc gdzie można było pracować. Teraz nie ma tu nic. Jedynie piękne okolice.
Właśnie dlatego tu jesteśmy. By móc podziwiać piękno tych miejsc, piękno przyrody. Nie zniszczone ręką człowieka. A okolice tutaj są naprawdę przepiękne. Gdy człowiek zapatrzy się za horyzont, czuje jak jego część duszy wznosi się wyżej i wyżej, on sam robi się lżejszy, a wszystkie troski i zmartwienia nagle stają się banalne i błache. Bez problemu powinien on dostrzec to piękno do okoła, lecz wzrok utkwiony jest ciągle w ziemię. Przy stole siedzi z nami także dwóch "starogardzkich wojowników". Przyglądam się jednemu z nich. Wydaje się być miejscowym głupkiem. Jego wyraz twarzy wzbudza w każdym śmiech, a jego mowa jest naprawdę ciężka do zrozumienia. Rozmowa zchodzi na historię a dokładnie na stan wojenny. Podciąga sweter i pokazuje okropną bliznę, która ciągnie się od pępka aż po mostek. Opowiada. Z jego niewyraźnej mowy, wyłapuję fakty. Walczył o wolną polskę. Ulotki, tajne spotkania, tajemnicze podróże.Wierzył, że walczy o nowy lepszy świat. W końcu milicja namierzyła i złapała go. Wywieźli do lasu, okrutnie pobili. Zostawiając go tam we własnych wymiocinach i krwi, na pewną śmierć. Cudem uratowany. Po wielogodzinnej operacji został uratowany, lecz już na zawsze stracił zdrowie. Głowa także bardzo ucierpiała. Stąd ten głupkowaty wyraz twarzy i bełkotliwa mowa. Jakaś niska renta i życie na granicy ubustwa.
I czy warto było?
Gryzę się w język, dociera do mnie że to pytanie jest pozbawione sensu myślowego. Dociera do mnie że wszystkie rewolucje czy przewroty robione są cudzymi rękami, o których już po fakcie, chce się jak najszybciej zapomnieć. Drugi z nich, który także siedzi z nami przy stole, dużo nam opowiada. O swym przeszłym życiu, o różnych zabawnych sytuacjach, o miejscach w których był i w których pracował. Dostrzegam że każda wioska ma taką charakterystyczną postać. Osobę dla której spedzenie wolnego czasu to rozmowa z inną żywą osobą i przy tym opróżnienie butelki piwa jest wszystkim, co można w tym świecie osiągnąć. Mozna oczywiście siąść przy telewizorze i po prostu nie myśleć. Obraz i dźwięk pozwolą zapomnieć o tym co na zewnątrz. Ale życie jest czymś więcej. Opowida o swej młodości, dorosłym zyciu. Zawsze starał się być pomocny, uczynny. Zawsze starał się nieść pogodę ducha. Rozsiewać ją w każdym miejscu w którym się pojawił. Przyglądając się jemu, dostrzegam ten optymizm w jego oczach. Do takich ludzi zawsze ciągnie. Z takimi ludźmi zawsze chce się przebywać. Takich ludzi powinno się promować. Starał się przez całe życie nieść radość. Gdy chciał przejśc na emeryturę, okazało się że brakuje mu 2 lat pracy by móc ją otrzymywać. I przez dwa lata walczył o godność, o życie. Wygrał w koncu proces lecz kosztowało go to dużo nerwów. I kolejny człowiek, który mógłby w znakomity sposób głosić pochwałę państwa, został prze nie zawiedziony. I tylko ta butelka piwa, która stoi przed nami pozwala nam choć na chwilę rozpuścić gorycz, którą wciąż trzymamy w sobie.

Data:

 29,04,2006

Podpis:

 Rob Horn

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=26088

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl