![]() |
|||||||||
Niewinna krew - rozdział I |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Słońce zaszło już jakiś czas temu. Na dworzu dość szybko zapadał zmrok. Drzewa, targane silnym, chłodnym wiatrem, obficie gubiły swoje pożółkłe, jesienne liście. Zaczęła zapadać, gęsta jak mleko, mgła. Wrażenie grozy potęgował przeszywający chłód. Niebo jednak było bezchmurne, a księżyc rzucał przepiękne srebrzyste światło. Srebrny glob był właśnie w pełni, więc oprócz gwizdu nasilającego się wiatru, dało się również słyszeć wycie wilków, a być może i wilkołaków. Mimo tych niesprzyjających warunków z karczmy znanej pod nazwą „Zajazd pod złamanym mieczem” dobiegał dość głośny harmider. Odbywała się tu wówczas biesiada z okazji 16 urodzin Xantrii, najmłodszej córki Bilranda de Sentreaux, który niestety z powodu swoich obowiązków nie mógł być obecny na owej uroczystości. Karczma była niewielka. Miejsc siedzących było dla około 12 gości. Jednak tego dnia znajdowało się w niej ponad 20 osób, a stoły były przysunięte do ściany, aby utworzyć miejsce do wszelakich tańców. Jednak z powodu dość późnej godziny, a raczej z powodu spożycia zbyt dużej ilości napojów, większość ludzi szukała miejsca do spoczynku. Niektórzy nie mogąc tego dokonać po prostu leżeli pod stołem. Na środku sali bawiły się już tylko 3 osoby, a konkretniej dziewczyny. W pewnej chwili, do jednej z nich, podszedł młody mężczyzna. -Zdaje się, że powinniśmy już wracać Veo. Themrod mówił, abyśmy wrócili przed zachodem słońca, więc i tak już jesteśmy spóźnieni. – powiedział młodzian -Czemu Ty zawsze chcesz mi rozkazywać? – odpowiedziała zbulwersowanym głosem dziewczyna, po chwili dodając ironicznie. – Jestem już duża, więc mogę chyba sama decydować o sobie?! -Zgodziłbym się z Tobą, jednakże teraz jesteś pod moją opieką i masz mnie słuchać. – odpowiedział niemalże despotycznie, po chwili dodając. –A za picie piwa, rozliczę się z Tobą później. A teraz musimy już się zbierać. Po pożegnaniu się ze wszystkimi zebranymi, młodzi ludzie wyszli na werandę. Chłopak przystanął na chwilę, spojrzał w gwiaździste niebo, po czym zjechał wzrokiem na schodzącą ze schodów na podwórko Veę. Dopiero teraz w srebrzystym świetle księżyca można było zauważyć urodę dziewczyny, która była niewidoczna w zaciemnionej karczmie. Dziewczyna była dość wysoka, o jakieś pół głowy przewyższała swoje rówieśniczki. Miała szczupłą sylwetkę, a jej jasne-blond włosy opadały jej do ramion. Jej twarz była dziecięca, wzbogacona jednak o iście przeszywający wzrok, który zapewne mógł kruszyć męskie serca lepiej niż jakakolwiek stal. Oczy jej były zielone, niczym oczy kota. Otoczone długimi rzęsami, uwydatniającymi jej piękno. Usta były różano-czerwone, a uszka lekko spiczaste, prawie jak u elfki. Do jej wyglądu nie pasowały tylko czerwone rumieńce, jakie pokazały się od zimna, a może od alkoholu, na jej jasnej cerze. Była jeszcze dość młoda, nie miała jeszcze wyraźnie rozwiniętego biustu. Miała zapewne niecałe 17 lat. Chłopak, zapatrzył się trochę, prawdopodobnie w uroki dziewczyny. -Długo mam jeszcze czekać? – odezwała się złośliwie. –Najpierw każesz mi wychodzić, a później trzeba na Ciebie czekać! Co ja z Tobą mam. Heeeh. -Przepraszam zagapiłem się troszkę w niebo. –odparł młodzian. – Już siodłam konia i wracamy do domu. Chłopak szybko wyprowadził konia ze stajni, założył siodło i pomógł wsiąść dziewczynie, po czym sam znalazł się na grzbiecie zwierzęcia. Pomachali jeszcze stojącym na werandzie gościom i ruszyli w drogę. -Nigdy nie lubię jeździć przez ten las. Jest taki okropny. Wydaję się jakby w nim straszyło. Jest w nim bardzo ciemno. Po co w ogóle istnieje ciemność? – zagadnęła Vea -Ja również mam takie wrażenie. Ale czego można wymagać od lasu Borest, gdzie zginęła bez śladu niejedna wyprawa. A co do ciemności to, tylko dzięki temu ze istnieje ciemność, możemy dostrzec istnienie światła. – odpowiedział chłopak -Ale w razie czego, to Ty mnie obronisz Elearze? -Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć. Las naprawdę nie był sympatyczny. Wzdłuż drogi rosły rozłożyste pozbawione liści, uschłe drzewa. Księżycowe światło padało jedynie na samą drogę. A las zdawał się zlewać w jedną nieprzeniknioną czarną masę. Ponadto, gęsta mgła, mocno ograniczała widoczność. A zgubienie się w lesie, w nocy, oznaczało najprawdopodobniej niechybną śmierć. W pewnym momencie dziewczynie zaczęło doskwierać przenikliwe zimno. -Zimno mi! – powiedziała kapryśnie dziewczyna, jakby winę za to ponosił jedynie Elear -Mówiłem Ci, żebyś nie ubierała się tak cienko na jesieni. Ale Ty zawsze chcesz być mądrzejsza. – odpowiedział jeździec -A co ja poradzę, że teraz taka moda? Ja, po prostu, lubię się podobać innym. Chyba nie masz mi tego za złe? -Nie, nie mam. Chłopak zaczął, w tym momencie zdejmować swój błękitny płaszcz, przewidując kolejne pytanie dziewczyny. -To jak dasz mi swój płaszczyk, ażebym nie marzła? – zapytała -To jest normalnie wykorzystywanie mojej dobroci. –odpowiedział Dziewczyna obróciła się ku chłopakowi. Przykryła się płaszczem, zasłaniając wydekoltowane piersi. Po czym spojrzała chłopakowi, głęboko w niebieskie oczy. -Jesteś chyba dla mnie za dobry. Nie powinieneś chyba jako rycerz być aż tak ustępliwy. -Ale piersi to Ci jeszcze nie urosły. -żachnął się chłopak. Nie lubił, gdy ktoś krytykował go jako rycerza. Ponadto był jeszcze giermkiem. A każdą uwagę Vei, kontrował wypowiedzią na temat wielkości jej biustu. -Grrr. Ja uważam, że nie jest zły i taki wystarczy. A z Ciebie to i tak taki rycerz jak i ze mnie. -odpowiedziała dziewczyna, wypinając przy tym język. Po czym dodała. –Ale naprawdę, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Tyle dla mnie robisz, jesteś taki dobry. -Robię tylko to co powinienem Veo. -odpowiedział jej dobrotliwie młodzian -Jak ja Ci powinnam dziękować. Kiedy ja Ci się odwdzięczę Elearze. –Po tych słowach dziewczyna nie wytrzymała i po jej policzkach zaczęły spływać przezroczyste, niewinne łzy. -Nie płacz, bo Ci to szkodzi na urodę. –odparł na to chłopak, ścierając jej łzy z policzka. -Ja Cię kocham. Ja Cię, po prostu kocham, braciszku. Elear nie odpowiedział nic na te słowa. Na jego twarzy zarysował się tylko uśmiech. Nie wiadomo tylko czy dlatego, że był dumny z wyznania Vei, czy dlatego, że widział już światła osady Hellad. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |