Zaufać przeznaczeniu - Rozdział 1 Nowa przyjaciółk |
|||||||||
|
|||||||||
ROZDZIAŁ 1. Nowa przyjaciółka Minęło kolejne upalne lato. Powoli zbliżała się jesień. Chociaż w powietrzu można było jeszcze wyczuć powiew letniego wiatru, to drzewa już przybierały jesienne barwy. Liście kolorowe oznajmiały, że nadchodzi jesień, a wraz z nią moje kolejne urodziny. Dokładnie za dwa tygodnie skończę czternaście lat. Przez wakacje trochę urosłam i moje ciało nabrało kształtów bardziej kobiecych. Na chłopców patrzyłam już inaczej, a i oni zauważyłam też spoglądają na mnie z większą niż kiedyś ciekawością. Już prawie miesiąc jak skończyły się wakacje i zaczął nowy rok szkolny. Chodzę już do drugiej klasy gimnazjum. Do prywatnego gimnazjum, tego samego, do którego chodziła moja siostra. Cieszy się dobrą opinią, ma wysoki poziom nauczania. Chodzą tam wszystkie dzieci elity miejskiej. Gimnazjum mieści się w dużym budynku. Oprócz gimnazjum znajduje się tu również prywatne liceum o bardzo dobrej renomie do której chodzi moja siostra. Wakacje przeleciały jak szybki odrzutowiec i pozostały po nich już tylko wspomnienia. Teraz zacznie się znów nauka, nauka i jeszcze raz nauka, już mój tato tego dopilnuje. Przecież jego córki muszą być najlepsze w całej szkole. Wiecznie z ambicjami pan „biznesmenik”. Moja przyjaciółka Kamila opowiadała mi wczoraj podczas długiej przerwy jak cudownie spędziła wakacje u wujka Leona w górach. Robiła pikniki, chodziła po górach, podziwiała piękne krajobrazy. Ja opowiadałam jej o moim pobycie z rodziną na wyspie Bali, gdzie w luksusowym hotelu spędziliśmy upalny lipiec. To wybrzeże to turystyczny raj. To najbogatsza wyspa Indonezji, uwielbiana przez turystów. Luksusowe hotele słyną z rozpieszczania swoich gości. Pływałam w basenie i jadłam pyszne wyszukane potrawy. Wieczorami rodzice stroili się i wychodzili na dancingi, gdzie przy muzyce tańczyli do białego rana. Widziałam jaka mama jest szczęśliwa, że jest tutaj. Zawsze lubiła błyszczeć i być w centrum zainteresowania. To miejsce było wprost stworzone dla niej. Codziennie ubierała się w inną suknię na wieczory, a całe popołudnie wylegiwała się na materacu. Zwiedzaliśmy cudowne miejsca, robiliśmy mnóstwo zdjęć. Przejechałam się na słoniu, świetne przeżycie. Chodziłam po tropikalnej dżungli. Spędziłam naprawdę wspaniałe wakacje, ale też tęskniłam za domem, okolicą, za moim sekretnym miejscem - jeziorem, w którym pływam zawsze nago, może dlatego, że jest schowane między drzewami i nikt tam nie chodzi. Czuję się wtedy wolna. Często tam chodzę, zwłaszcza wtedy kiedy w moim życiu wydarzy się coś ważnego, jak jestem bardzo smutna lub bardzo szczęśliwa. To miejsce jest magiczne, lubię tam chodzić. Z rozmyślania wyrwał mnie odgłos dzwonka do drzwi. Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół zobaczyć kto przyszedł. - Julio, kochanie jak się masz ? – zapytała ciocia Klara. - Dobrze ciociu – odpowiedziałam. - Są rodzice ? - Nie ma – odparłam – poszli do sąsiadów na bankiet. Jestem sama. - A gdzie jest twoja siostra ? – zapytała ciocia. - U koleżanki na urodzinach – odpowiedziałam. - W takim razie wpadnę innym razem. Powiedz, że byłam, zresztą zadzwonię do twojej mamy jutro. To trzymaj się. - Cześć ciociu – odparłam i odprowadziłam ciocię do drzwi. Ciocia Patrycja młodsza siostra mojej mamy odkąd rozwiodła się z wujkiem Filipem, przeprowadziła się do naszej miejscowości i zamieszkała w ogromnym domu na skraju lasu. Z wykształcenia jest księgową i prowadzi własne biuro rachunkowe. Wyszłam do ogrodu. Usiadłam przy stoliku i nalałam sobie soku brzoskwiniowego. - Hej siostra – usłyszałam głos Laury zbliżającej się do mnie. Poczułam od niej alkohol. Była wstawiona i śmiała się. - Już po imprezie ? – spytałam nieco zdziwiona, że wróciła tak szybko. Rodziców przecież i tak nie ma, a Laura nie należała do grzecznych córek. Często z imprez u koleżanek wracała bardzo późno. - Tak – było odjazdowo. W następnym tygodniu robi imprezę inna moja koleżanka. Na pewno będzie równie czadowo. - Piłaś ! – stwierdziłam. - O ho ho, mamusiu – powiedziała i zaczęła się głośno śmiać. - Jesteś pijana. Przecież wiesz, że rodzice…. - Nie mędrkuj i nie pouczaj starszej siostry. Byłam na imprezie, a nie w kościele. A rodzice i tak się nie dowiedzą, no bo od kogo ? Prawda? – powiedziała i spojrzała na mnie takim wzrokiem, że się przestraszyłam. - Lauro ! Telefon do ciebie – zawołała Aniela, nasza gospodyni, wychodząc do ogrodu ze słuchawką w ręku. Laura skierowała się w jej stronę. Na dworze było już ciemno, siedziałam na tarasie przy stole, lampy ogrodowe rozjaśniały cały ogród. Było ciepło mimo, że już minęły te letnie noce. Laura jest starsza ode mnie o dwa lata. W tym roku zaczęła naukę w liceum. Ja też będę chodziła do tego samego prywatnego liceum. Wiem to, właśnie tam poślą mnie rodzice, gdzież by indziej mógł posłać mnie ojciec jak nie tam. Chociaż ja nie chciałabym tam chodzić i przebywać wśród snobów, których jedynym problemem jest to, że jeszcze nie kupili sobie najnowszego modelu komórki. Posiedziałam jeszcze chwilę w ogrodzie, popatrzyłam na piękne drzewka i krzewy. To robota mojej mamy. Sama zajmuje się ogrodem, uwielbia to robić i ma bardzo dobry gust. Wybiera same piękne rośliny. Oczywiście nie musi tego robić. Mógłby zając się tym ogrodnik, ale chce. Mówi, że to ją odpręża i relaksuje. Zna się na tym. Nasz ogród jest jednym z piękniejszych w okolicy. Laura chodziła wzdłuż basenu i rozmawiała przez telefon ciągle chichocząc. Pewnie rozmawia z którąś ze swoich koleżanek i już plotkują na temat imprezy, która dopiero co się skończyła. Weszłam do środka i poszłam na górę do swojego pokoju. Postanowiłam wziąć prysznic i położyć się do łóżka. Zdjęłam czerwoną sukienkę w kwiaty, nałożyłam szlafrok i poszłam do łazienki. Zdążyłam tylko zamknąć za sobą drzwi, gdy do łazienki wpadła z impetem Laura i przyglądała mi się. Stałam przed nią w samych majtkach. - Co ty tu robisz ? – spytałam oburzona tym, że weszła bez pukania - mogłabyś chociaż zapukać. - Daruj sobie te uwagi siostrzyczko – powiedziała z sarkazmem. - Po co tu przyszłaś ? Widzisz przecież, że łazienka jest zajęta. Chciałam się umyć – odpowiedziałam. - Nie chcesz się dowiedzieć kto był na urodzinach Majki ? – spytała. - Wcale mnie to nie obchodzi – odpowiedziałam i chciałam, żeby dała mi spokój, lecz ona nie miała takiego zamiaru. - Opowiem ci, słuchaj – powiedziała i oparła się o drzwi łazienki. - Wyjdź, chcę się wykapać! – krzyknęłam. Ona jednak wcale nie miała takiego zamiaru. - Myj się, ja będę opowiadać – odparła jak gdyby nigdy nic. - Chcę zostać sama! – odpowiedziałam wściekła. - Dobra już, dobra siostruniu. Wychodzę – odrzekła i otworzyła drzwi. - Poczekam w twoim pokoju – dorzuciła jeszcze opuszczając łazienkę. Wiedziałam, że nie ma sensu upierać się, żeby poszła do siebie i dała mi spokój. Byłam skazana wysłuchać jej relacji z urodzin koleżanki. Gdy weszłam do pokoju siedziała w moim ulubionym ratanowym fotelu. - Mówię ci jak było ekstra – zaczęła. – Było dużo chłopców, grała muzyka, paliliśmy trawkę, piliśmy zimne piwo oraz mocne odjazdowe drinki. - Przecież wiesz, że rodzice zabraniają pić alkohol, nie wspomnę o narkotykach – powiedziałam oburzona. - Nie przesadzaj Julka, nie udawaj takiej świętej. Sama też na pewno próbowałaś i alkoholu i narkotyków – stwierdziła. - Jesteś wstrętna – powiedziałam. Nigdy nie próbowałam tego. - Dobra, dobra. Tylko nie waż się powiedzieć o tym rodzicom. - Był też Romek, cały czas razem tańczyliśmy, przytulaliśmy się, całowaliśmy. Zaprosił mnie na dyskotekę w sobotę do baru „Ambrozja”. Siedziała w moim pokoju dobrą godzinę i opowiadała jaka to ona jest piękna i seksowna. W kwietniu skończyła szesnaście lat. Uważa się za dorosłą. Przyjaźni się z podejrzanymi typami, organizują razem zabawy, na których jest alkohol a nawet narkotyki. Przechwala się, że chłopcy zwracają na nią uwagę, że ona im się podoba. Jest szatynką o zielonych oczach i bladej cerze. Wysoka i szczupła. Zaokrąglona dość dobrze tam, gdzie trzeba. Położyłam się do łóżka i zasnęłam. Jutro kolejny dzień szkoły. Rano obudził mnie sygnał budzika w telefonie. Jak co dzień o godz. 7.oo. Miałam trzy kwadranse na wyszykowanie się do szkoły, gdzie codziennie woził nas ojca kierowca granatowym BMW. Umyłam się, ubrałam w żółtą sukienkę i zeszłam na śniadanie. W kuchni nie było jeszcze rodziców, ani Laury. Po kuchni krzątała się tylko Aniela. Była starszą kobietą. Lubiła dbać o siebie. Przynajmniej raz w miesiącu chodziła do fryzjera. Włosy miała krótkie, lubiła je farbować w różnych odcieniach blond. Szczupła i raczej niewysoka. Pracowała u nas od dawna, jak z Laurą byłyśmy jeszcze bardzo malutkie. Jest bardzo sympatyczną kobietą i wszyscy w domu bardzo ją lubimy i traktujemy jak członka rodziny. Nigdy nie wyszła za mąż. Chociaż w swoim życiu była bardzo zakochana, lecz niestety ona i jej ukochany nie mogli być razem, gdyż rodzina jej wybranka nie uznawała mezaliansu, a on nie potrafił sprzeciwić się rodzinie i na przekór wszystkim i wszystkiemu uciec wraz z ukochaną daleko budować swoje szczęście. Był tchórzem, w dodatku za bardzo zależało mu na fortunie jaką miał odziedziczyć po swoich rodzicach. Aniela natomiast pochodziła z biednej rodziny. Matka jej była krawcową, ojciec szewcem. Aniela kochała swojego ukochanego wielką miłością i nie potrafiła nigdy związać się z żadnym innym mężczyzną. Jej luby pojął za żonę odpowiednią dla siebie partię przygotowaną wcześniej przez rodziców. Czasami tylko Aniela usłyszy w telewizji lub przeczyta w gazecie o nowych sukcesach jego rodzinnej firmy, którą prowadzi ze swoimi synami. - Dzień dobry Anielo – przywitałam się. - Dzień dobry Jula – odpowiedziała. - Podać śniadanie ? – spytała - Nie jestem głodna – odparłam. Nigdy rano nie lubiłam jeść. - Coś trzeba zjeść, śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia – odpowiedziała Aniela Zawsze mówiła to, kiedy nie jadłam śniadań. – Zrobiłam naleśniki z jagodami i pieczone bułeczki – zachęcała. - W porządku. Poproszę jednego naleśnika. Bułeczki wezmę do szkoły. - Już podaję – rzekła i po chwili postawiła przede mną talerz z jeszcze ciepłym naleśnikiem. Sięgnęłam po sok ananasowy, gdy do kuchni wpadła Laura. - Jestem strasznie głodna. Anielo, może mi podać pani śniadanie? Aniela postawiła na stole dodatkowe nakrycie dla Laury, która pochłaniała naleśniki jeden po drugim. - Czy tato pojechał już do pracy? – spytałam, będąc raczej pewna, że tak. Wstawał zawsze bardzo wcześnie i o godz. 7.00 był już w swoim biurze. - Tak. Wyszedł jak zwykle kwadrans przed siódmą – odpowiedziała Aniela. - A mama ? – zapytałam. - Pewnie jest w swoim pokoju. Nie widziałam jej jeszcze dzisiaj. I jak na zawołanie w drzwiach kuchni stanęła mama. Była w szlafroku, widać było na jej twarzy zmęczenie. Pewnie po wczorajszym przyjęciu u znajomych. - Cześć córki – przywitała się z nami. - Witaj mamo – odparłam. - Cześć – odpowiedziała Laura. - Witaj Anielo. Proszę dobrą mocną kawę. - Zjesz śniadanie Dominiko?– zapytała Aniela moją mamę. - Zrobiłam naleśniki z jagodami i upiekłam bułeczki. - Dziękuję. Wypiję tylko kawę – odpowiedziała moja mama. - Jak było wczoraj na przyjęciu ? – spytałam. O której wróciliście? - Późno, była może trzecia nad ranem. Bawiliśmy się świetnie. Były tańce w ogrodzie. Super. – odparła mama. Uwielbiała wszelkie przyjęcia, bankiety, imprezy, gdzie jest muzyka, są tańce i dobre towarzystwo. Lubiła błyszczeć w towarzystwie. Jest bardzo piękną kobietą. Ma długie włosy w kolorze kasztana. Szczupła o pięknych piwnych oczach. Średniego wzrostu. Ja oczy mam właśnie po niej. Mama wie, że podoba się mężczyznom i lubi ich kokietować, a ojciec jest bardzo zazdrosny. Nie jeden już raz z tego powodu robił mamie awantury tylko dlatego, że uśmiechnęła się zalotnie do innego mężczyzny lub z nim zatańczyła. Przy czym ojciec mój sam bardzo lubi przebywać wśród innych kobiet. Nie ukrywam, że mój tata jest również bardzo przystojnym mężczyzną. Nadszedł już czas żeby pojechać do szkoły. Wypiłam sok do końca. Zapakowałam sobie dwie bułeczki do torby i pożegnałam się z mamą. - Cześć mamo – jedziemy do szkoły. - Naturalnie, pa – powiedziała mama. – Do zobaczenia po południu. Wsiadłyśmy do samochodu i Tomasz zawiózł nas do szkoły. - Po lekcjach będę tu na was czekał. – odparł Tomasz. Był młodym mężczyzną, lekko po trzydziestce. Pracował dla mojego ojca, był kierowcą. Miał rodzinę. Żonę i dwoje małych dzieci w wieku przedszkolnym. Był całkiem przystojnym mężczyzną. Wysokim brunetem o miłym usposobieniu. U ojca zarabiał dość, żeby utrzymać rodzinę. Tym bardziej, że był jedynym żywicielem rodziny. Jego żona nie pracowała. Moje gimnazjum mieściło się w tym samym budynku co liceum Laury. Były oddzielne wejścia do szkoły i szatnie. Stołówka była wspólna dla uczniów obydwu szkół. Poszłam do swojej klasy. Po drodze spotkałam Kamilę. - Hej !– odezwałyśmy się niemal jednocześnie. - Dzisiaj do naszej szkoły ma przyjść nowa uczennica – oświadczyła Kamila. - Skąd to wiesz? – spytałam. - Powiedziała mi Daria, podsłuchała rano przed budynkiem szkoły, jak mówiły dziewczyny z pierwszej klasy liceum. Podobno do ich klasy ma dołączyć nowy chłopak. – mówiła Kamila. – Daria podsłuchała, jak mówiły, że ma młodszą siostrę i że będzie chodziła ona do gimnazjum do klasy IIA, a to przecież nasza klasa. - Czy to na pewno prawda? – zapytałam. - Dowiemy się o tym za chwilę, jak rozpoczną się lekcje – odparła Kamila. Poszłyśmy do klasy, bo za chwilę miały rozpocząć się lekcje. Zajęłyśmy miejsce w ławce. Siedziałyśmy razem w trzeciej ławce od okna. Po chwili do klasy weszła nasza wychowawczyni Pani Bożenka razem z jakąś dziewczyną. - Dzień dobry – przywitała się wchodząc. - Dzień dobry – odpowiedziała cała klasa wstając z ławek. - Chciałam wam przedstawić nową koleżankę. Ma na imię Paulina i od dziś będzie uczennicą naszej klasy. Proszę, żebyście przyjęli ją ciepło. Myślę, że się polubicie. – powiedziała do całej klasy, po czym zwróciła się do nowej uczennicy. – Tutaj jest wolne miejsce. Proszę zajmij je – powiedziała i wskazała wolne krzesło w pierwszej ławce, obok Zuzy. - Usiądźcie – zwróciła się do wszystkich. Rozpoczynamy lekcję. Najpierw sprawdzę obecność. Usiadła na krześle i otworzyła dziennik. Po chwili zaczęła wyczytywać nazwiska. Była naszą wychowawczynią i nauczycielką biologii. Na długiej przerwie poszłyśmy z Kamilą i innymi dziewczynami do stołówki na obiad. Stoliki były czteroosobowe. Ja siedziałam z Kamilą i Darią, więc jedno miejsce pozostawało wolne. Kilka stolików dalej siedziała moja siostra z koleżankami. Widziałam, jak cały czas chichoczą i spoglądają w stronę stolika, przy którym siedzieli chłopcy z ich klasy. Był tam Marcin, Konrad, Przemek i jakiś nowy chłopak, którego wcześniej nie widziałam. Zaczęłyśmy jeść obiad, gdy do naszego stolika podeszła Paulina i zapytała, czy może się do nas dosiąść. Zgodziłyśmy się. - Jestem tu nowa – powiedziała Paulina. – Jeszcze nie poznałam wszystkich. Przyjechaliśmy do Emilianowa dwa dni temu. Wcześniej mieszkaliśmy w Kaliszewie. Mój tato przeniósł tu swoje interesy więc musieliśmy się tu przenieść wszyscy. - A gdzie zamieszkaliście ? – spytała Kamila. - W dużym piętrowym domu, który kupili rodzice od starszego państwa wyjeżdżającego na stałe za granicę do dzieci. - Mieszkamy na ulicy Miodowej- dodała Paulina. - Julka jestem – przedstawiłam się. - Kamila – powiedziała moja przyjaciółka - Daria ! - Bardzo mi miło – odrzekła Paulina. Wszystkie jadłyśmy obiad. Dziś były gołąbki, które tak uwielbiam. - Przywiózł mnie do szkoły tato. Przyjechałam razem z bratem, który jest ode mnie starszy o dwa lata i będzie chodził tutaj do liceum do I klasy. - Ja mam starszą siostrę, która również jest w I klasie liceum. Ma na imię Laura. - To bardzo fajnie. Mój brat ma na imię Krystian – odpowiedziała Paulina i rozejrzała się po stołówce. - O! Jest tam – rzekła. – Siedzi z jakimiś chłopakami. - Gdzie ? – spytałyśmy wszystkie. - To ten w błękitnej koszuli. – odpowiedziała Paulina dyskretnie pokazując nam swojego brata. Siedział przy stoliku z chłopakami z klasy mojej siostry, to ten nowy, na którego spoglądały Laura z koleżankami. Był bardzo przystojny. Miał krótkie czarne włosy i był raczej wysoki. Akurat w momencie, kiedy lustrowałam go wzrokiem, obrócił się w naszą stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się do mnie. Nie wiedziałam co robić i zawstydzona odwróciłam się. Po lekcjach pożegnałam się z koleżankami i poszłam do samochodu, gdzie czekał już Tomasz. Po paru minutach przyszła też i Laura i samochód ruszył. Nie wiem dlaczego, ale przez całą drogę do domu myślałam o Krystianie. Siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam o bracie Pauliny, gdy do pokoju wpadła moja siostra. - Wiesz, jaki super chłopak doszedł dziś do naszej klasy. Wszystkim dziewczynom się podoba. Przez wszystkie przerwy rozmawiałyśmy tylko o nim. Na imię ma Krystian. – mówiła to wszystko jednym tchem. - Wiem – odpowiedziałam spokojnie. Laurę zamurowało, to co usłyszała. - A skąd ? Znasz go ? – spytała bardzo zdziwiona - Jego siostrę. Będzie chodziła do mojej klasy. - To on ma siostrę ? - Tak. Ma na imię Paulina. - Ale heca! – odparła. – Ładna ? – zaraz zapytała. - Tak – odpowiedziałam. – I bardzo miła. - Ale żebyś wiedziała, jaki on jest boski – oświadczyła moja siostra. Ja o tym dobrze wiedziałam, ale nic już nie mówiłam. Zanim weszła do mojego pokoju właśnie o nim myślałam. Przy kolacji tato powiedział do mamy – Dzisiaj na zebraniu zarządu przedstawiono nam nowego współpracownika Teofila Boruckiego. Dopiero przedwczoraj wraz ze swoją rodziną przyjechał do naszego miasta. Zamieszkał w wielkiej rezydencji na ul. Miodowej. Ma żonę i dwoje dzieci. A wiesz jaki zbieg okoliczności, te jego dzieci są w takim samym wieku jak nasze. Syn w wieku Laury, a córka w wieku Julci. - Czyżby tato mówił o Paulinie i Krystianie? – myślałam w duchu. – Na pewno tak. - I będą chodzić do tych samych szkół co nasze dzieci – odparł ojciec. – To porządny facet ten Teofil. Ma doświadczenie w biznesie. Nie jakiś tam młody leszcz. Myślę, że będzie nam się razem dobrze współpracowało. Mamy też szansę zaprzyjaźnić się. Z okazji przyjazdu tutaj państwo Boruccy wyprawiają przyjęcie w przyszłą sobotę. Oczywiście jesteśmy wszyscy zaproszeni – odparł zadowolony ojciec i dolał sobie koniaku. - Cieszę się – odparła mama – i mam nadzieję, że to są naprawdę w porządku ludzie. - Na pewno. Poznasz ich w przyszłą sobotę. - Dziewczynki ? – zwrócił się do nas. Czy do waszej szkoły przyszli nowi uczniowie? – zapytał. - Chodzi tobie o dzieci tych nowych ludzi ? – spytałam - Dokładnie. Mają chodzić do waszej szkoły. - Już chodzą, od dziś. – odparłam. – Właśnie dziś przyszli pierwszy dzień. Do mojej klasy będzie chodziła Paulina, a do Laury jej starszy brat Krystian. Zgadza się ? – teraz spojrzałam na Laurę, do której skierowane było to pytanie. - Owszem – odpowiedziała i dodała. – Idę do swojego pokoju. Muszę jeszcze zadzwonić do koleżanki. - Ja również pójdę już do pokoju. Dobranoc- powiedziałam i wstałam od stołu. - Dobranoc córeczko. Wchodząc na górę po schodach widziałam, jak rodzice wstają od stołu i siadają na kanapie. Tato podawał mamie lampkę koniaku. Następnego dnia pojechałyśmy do szkoły. Zauważyłam, że Laura założyła sukienkę, którą niedawno kupiła. Na stołówce widziałam, jak Laura z koleżankami spogląda wciąż na Krystiana. Ja również spojrzałam w jego stronę. Dziś miał na sobie modne grafitowe spodnie bojówki i kremowy golf. Po obiedzie poszłyśmy znów na lekcje. Pamiętam jednak, że on na mnie patrzył i się delikatnie uśmiechał. Po lekcjach już w szatni podeszła do nas Paulina i powiedziała. - Chciałabym was zaprosić w przyszłą sobotę na przyjęcie, które urządzają moi rodzice – mówiła do mnie i Kamili. – Chcą w ten sposób zapoznać się z mieszkańcami miasta, którzy liczą się w społeczności i mają ustalone pozycje. Na liście zaproszonych gości są też wasi rodzice. Przyjdźcie, gorąco zapraszam. - Ok., przyjdziemy na pewno. Dzięki! |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |