DRUKUJ

 

Zaufać przeznaczeniu - Rozdział 2 Przyjęcie

Publikacja:

 08-01-09

Autor:

 sylwka
2. PRZYJĘCIE

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Wciąż myślałam o jutrzejszym przyjęciu u Pauliny. Byłam podekscytowana. Na samą myśl o spotkaniu z Krystianem serce biło mi mocniej. Nie mogłam opanować tego uczucia. Cały ten tydzień ukradkiem spoglądaliśmy na siebie podczas obiadów na szkolnej stołówce. Coś musiało zaiskrzyć, tak po prostu. Intrygował mnie, musiałam, chciałam na niego patrzeć. On też spoglądał na mnie każdego dnia, gdy tylko usiadłam do swojego stolika. Oczywiście nic nikomu nie mówiłam, nawet Kamili mojej przyjaciółce, a już na pewno nie jego siostrze. Na razie nie chciałam o tym mówić nikomu.
Sen zmorzył mnie dopiero nad ranem. Śniło mi się, że idę trzymając się z Krystianem za rękę brzegiem mojego jeziorka, w którym uwielbiam się kąpać. Potem zatrzymujemy się, ja zrzucam ubranie i wskakuję do wody. On patrzy na mnie i podziwia moje młode ciało. Wołam go i już po chwili jest przy mnie w wodzie nagi jak ja i taki cudowny. Ma piękne młode sprężyste ciało. Zaczynamy się całować………
Nagle obudziło mnie głośne pukanie do pokoju. To tato dobijał się. Wszedł i zaczął mnie budzić.
- Julka wstawaj! Wiesz która godzina?
- Która? – spytałam zaspana.
- Już prawie dwunasta. Co ci jest? – zapytał z ojcowską troską trochę zniżając głos.
- Nic. Może chciałam odespać cały tydzień rannego wstawania do szkoły. W końcu mi się należy w wolny dzień.
- Dobrze już. Ubierz się i zejdź na dół. Mama z Laurą zaraz będą jechały na zakupy. Jeśli chcesz z nimi jechać to się pośpiesz.
- Zaraz będę gotowa – odpowiedziałam.
Gdy ojciec wyszedł natychmiast poszłam do łazienki umyć się, a po kwadransie byłam już na dole w jadalni. Zjadłam zapiekanki z pieczarkami i wypiłam owocową herbatę.
- Pani Anielo, gdzie są wszyscy ? – spytałam.
- Ojciec twój czyta gazetę w salonie, a mama z Laurą są w ogrodzie.
Wyszłam na taras i ujrzałam mamę z siostrą. Wylegiwały się na leżakach przy basenie.
- O idzie śpioch! – krzyknęła Laura.
- Czemu tak długo spałaś ? – spytała, gdy podeszłam bliżej.
- Bo tak mi się chciało – odparłam zgryźliwie.
- Źle się czujesz? – spytała mama.
- Mamo wszystko jest ok. – odparłam. Co to nie można dłużej sobie pospać w wolny od szkoły dzień. Późno zasnęłam.
- W porządku – powiedziała mama. Dobrze, że nic ci nie jest. Czy jedziesz z nami do miasta na zakupy? – zapytała. Chcemy kupić sobie coś na dzisiejsze przyjęcie u Boruckich.
- Oczywiście. Z przyjemnością.
- Zaraz będziemy się zbierać – zakomunikowała mama.
- Dobrze, będę gotowa.
Pół godziny później wszystkie trzy siedziałyśmy w wygodnym volvo i jechałyśmy na podbój sklepów. Kierowca zatrzymał samochód przy głównej ulicy handlowej. Tu sklepy są bardzo elegancko urządzone, a ceny w każdym z nich pozwalają na zakupy nielicznym. Najpierw był sklep kosmetyczny, potem z biżuterią. W końcu nadszedł czas na butik z pięknymi sukniami. Mama wybrała sobie bordową spódnicę z tafty rozszerzaną na dole i gorset w tym samym kolorze zdobiony koronkami. Laura mimo początkowego sprzeciwu mamy kupiła sobie bardzo odważną kreację. Obcisłą sukienkę koloru czerwonego. Sukienka ta ledwo zakrywała jej pośladki, a dekolt był tak duży, że zakrywał tylko niewielką część jej biustu. Laura była bardzo zadowolona z tej sukienki, ale mamę ledwo co przekonała na jej zakup. Dla mnie rzuciła pełne wyższości spojrzenia, które mówiło „na tym balu ja będę najpiękniejsza, wszyscy chłopcy tylko na mnie będą patrzec”.
Ja wybrałam sobie sukienkę w kolorze srebrnym, na cienkich ramiączkach, do kolan. Dopasowana do ciała, z nie dużym dekoltem. Został nam jeszcze sklep z butami, gdzie każda kupiła buty odpowiednie do kreacji.
W domu zjawiłyśmy się po czterech godzinach. Było już po 17.00. Tato chodził po pokoju zdenerwowany i krzyczał na mamę, że tak długo byłyśmy na zakupach.
- O godzinie 19.00 zaczyna się przyjęcie – mówił podniesionym głosem.
- Zdążymy Hubercie - przekonywała mama.
- Nie musiałaś zakupów zostawiać na ostatni dzień. Mogłaś zrobić je np. wczoraj.
- Zaraz będę gotowa. Wezmę tylko szybką kąpiel i przebiorę się – mówiła mama.
- Przecież twoja kąpiel będzie trwała godzinę – gorączkował się ojciec.
- Nie przesadzaj. Zdążymy– zapewniła tatę, po czym dodała – Nawet nie zauważyłeś mojej nowej fryzury, ani nie spytałeś co kupiłam na dzisiejsze wyjście.
- Bo zdenerwowałem się, że wróciłyście tak późno, a nie możemy się spóźnić, nie wypada.
- Między nami ostatnio się nie układa. Nie jesteś już taki czuły, jak dawniej – mówiła mama stojąc w salonie naprzeciw taty.
- Proszę Dominiko. Porozmawiamy o tym innym razem. Teraz nie ma na to czasu.
Stałam jeszcze dłuższą chwilę za kwietnikiem, który posłużył mi jako skrytka. Nie mogłam uwierzyć w to, jak ojciec zwracał się do mamy. Jak rozmawiali ze sobą. Nie chciałam iść na to przyjęcie, chciało mi się płakać. Bałam się, że nasza rodzina się rozpada. Chciałam podbiec do ojca i wykrzyczeć mu prosto w twarz, że jest niesprawiedliwy względem mamy.
Zamiast tego poszłam do swojego pokoju szykować się. Włożyłam nową sukienkę oraz buty w czarnym kolorze. Srebrne kolczyki i łańcuszek. Moje długie włosy zostawiłam rozpuszczone tylko lekko je pokręciłam. Ostatni raz zerknęłam w lustro i zbiegłam na dół. Tato już tam był. Chociaż byłam zła na niego, że krzyczał na mamę, to muszę przyznać, że wyglądał bardzo dobrze. Był przystojnym, wysokim mężczyzną dobrze zbudowanym. Jego zawsze kruczoczarne włosy powoli zaczynały łapać delikatną siwiznę. Stał w salonie, miał na sobie grafitowy garnitur z kamizelką i bordowy fular.
- Wyglądasz bardzo ładnie córeczko – zwrócił się do mnie oglądając moją kreację.
- Dziękuję! Ty również wyglądasz bardzo elegancko w tym garniturze.
- A ja drogi tatku? Jak wyglądam? – spytała Laura schodząc ze schodów w swojej obcisłej sukience i w butach na dziesięciocentymetrowych obcasach. Szybko spojrzałam na ojca aby widzieć jego reakcję. Był zaskoczony. Na początku obejrzał Laurę nie jak ojciec tylko jak mężczyzna. Było widać to w jego spojrzeniu. Podobało mu się, jak jest ubrana. Po chwili jednak odpowiedział.
- Uważam Lauro, że ubrałaś się zbyt wulgarnie i wyzywająco.
- Ależ tatku – szybko odparła siostra – tak się teraz chodzi. Zobaczysz moje koleżanki. Będą ubrane podobnie.
- Nie wiem czy powinnaś tak iść – mówił tato znów mierząc Laurę swym wzrokiem
- Tato przecież teraz taka moda. Wszystkie dziewczyny tak chodzą – przekonywała Laura.
- No nie wiem, ale nie ma czasu już na przebieranki. Pojedziesz tak – zadecydował ojciec.
- Super! Dziękuję. – odrzekła rozradowana Laura i znów rzuciła w moją stronę to samo spojrzenie co w sklepie.
Wtem naszym oczom ukazał się piękny widok. Po schodach schodziła mama. W swojej sukni wyglądała jak królowa. Twarz miała rozpromienioną, a jej oczy zalotnie spoglądały na tatę. Chyba już zapomniała o tamtym spięciu.
Ojciec patrzył na nią i podziwiał.
- Kochanie – zwrócił się do mamy – wyglądasz cudownie, przepięknie.
- Dziękuję!
- Czy możemy już jechać ? – spytał tato.
- Tak jedźmy już – odparła mama.
W drodze do samochodu mama powiedziała mi, że pięknie wyglądam.
Tomasz zawiózł nas do posiadłości państwa Boruckich. Była to olbrzymia rezydencja z wielkim ogrodem i basenem. Po obu stronach alejki, którą jechaliśmy były posadzone śliczne czerwone i białe róże.
Do posiadłości zjeżdżali kolejno goście.
Udaliśmy się do głównego wejścia, gdzie stali gospodarze dzisiejszego przyjęcia Państwo Boruccy. Mężczyzna ubrany był w czarny smoking i rozpromieniony witał wszystkich. Żona jego miała prześliczną długą suknię w kolorze błękitnym. Była bardzo ładną kobietą o drobnych rysach twarzy i blond włosach. Jej córka Paulina była do niej podobna.
- Witam państwa Kwiecińskich – zwrócił się do nas pan Borucki, gdy podeszliśmy bliżej.
- Teofil Borucki! Miło mi panią poznać – zwrócił się do mojej mamy i pocałował ją w rękę po czym przywitał się z moim ojcem.
- To moja żona Renata – wskazał na kobietę stojącą obok niego.
- A to nasze panny Laura i Julia – odpowiedział dumnie ojciec.
- Proszę wejdźcie do środka i dobrze się bawcie. – powiedział pan Borucki.
Dom był wspaniały i ogromny. Wielki przedpokój. Po obu stronach były schody z marmuru prowadzące na górę. Przy oknie z lewej strony stał okrągły stół z wielkim wazonem pełnym świeżych kwiatów. Prawa strona łączyła się z salonem, w którym gromadzili się goście.
Ja z Laurą wyszłyśmy do ogrodu, gdzie było już sporo młodzieży. Moja zwariowana siostra zaraz pobiegła w stronę swoich koleżanek, które ujrzała przy stoliku z czerwoną parasolką tuż przy samym basenie. Ja zostałam sama i rozglądałam się w poszukiwaniu Kamili, Darii, Pauliny lub jakiejś innej koleżanki. Młodzieży było dużo. Przeważnie z naszej szkoły z gimnazjum i liceum. Słychać było ich śmiech, głośne rozmowy. Siedzieli przy stolikach lub stali w grupkach i rozmawiali. Stałam i kręciłam głową na boki, głupio trochę się czułam tak stojąc sama jedna. Po chwili usłyszałam, jak ktoś mnie woła. To była Kamila.
- O cześć! Dobrze że jesteś – przywitałam się z Kamilą ucieszona, że w końcu spotkałam kogoś znajomego.
- Super wyglądasz w tej sukience – pochwaliła mój strój Kama.
- Dzięki! Ty także – odpowiedziałam. Kamila miała na sobie krótką sukienkę w kolorze brzoskwini.
- Widziałam twoją siostrę i jej sukienkę. Nie sądzisz, że jest trochę za odważna? – spytała.
- Tak. Ale znasz Laurę. Ona nie da sobie nic wytłumaczyć.
- Nie przejmuj się. Widziałam też jej koleżanki. Wszystkie mają podobne kreacje, które bardziej nadają się…. – tu Kamila zawiesiła głos i dodała tylko - sama dobrze wiesz gdzie.
- Chodź podejdziemy do Darii – zaproponowała moja przyjaciółka.
- Chodźmy!
Szłyśmy w stronę Darii i innych dziewcząt a ja rozglądałam się na boki szukając Krystiana.
- Co ty tak się rozglądasz? – zapytała Kamila widząc jak kręcę głową w różne strony. – Kogo szukasz?
- Nikogo. Tak tylko. – skłamałam.
- Przecież widzę, że usilnie kogoś szukasz. Cały czas spoglądasz na boki.
- Nikogo nie szukam!.
- Julka! Coś ściemniasz. Mnie możesz powiedzieć. Jestem przecież twoją przyjaciółką. Tak czy nie? – ostro zapytała nie spuszczając ze mnie oczu. Komu się zwierzysz jeśli nie mnie.
- Daj już spokój Kama. – nie chciałam przyznać się kogo szukałam.
- Jak chcesz. Nie nalegam. – powiedziała Kamila, ale widać było i czuć w tonie jej głosu, że jest jej trochę przykro, że nie chciałam jej powiedzieć.
Podeszłyśmy do dziewczyn i wspólnie udałyśmy się do stolika z niebieską parasolką.
Nasz stolik stał blisko ogromnego grilla, na którym smażyły się smaczne kawałki mięsa.
Usiadłyśmy na krzesłach. Oprócz mnie i Kamili jeszcze Daria, Kaśka i Magda wszystkie chodzimy do jednej klasy.
- Cześć dziewczyny!– usłyszałyśmy głos Pauliny zbliżającej się do nas. Cieszę się, że przyszłyście. Jestem pewna, że będziecie się dobrze bawić. Tego wam życzę.
- Masz wspaniały dom i ogród.
- Basen też imponujących rozmiarów – dodałam. Chętnie bym w nim popływała kiedyś przy jakiejś innej okazji.
- Dziękuję wam. – Paulina była wyraźnie zadowolona. Przysiadła się do nas i razem w szóstkę przyglądałyśmy się wszystkim zgromadzonym gościom.
Były tu dzieci bankierów, właścicieli dużych sklepów tak jak ja z Laurą, prawników, lekarzy, posłów. Sama elita. Dzieci rozpieszczone do granic możliwości. I chociaż ja też do nich należałąm, to w środku czułam się zupełnie inaczej. Nie pasowałam do nich, nie zachowywałam się jak rozkapryszone dziecko. Moja siostra natomiast i jej przyjaciółki myślą, że cały świat leży u ich stóp.
Do ogrodu wyszedł gospodarz tego przyjęcia pan Borucki. Po chwili pojawili się wszyscy zaproszeni goście. Ojciec Pauliny i Krystiana zaczął przemawiać.
- Chciałbym wszystkich bardzo ciepło przywitać i podziękować za przybycie. Jest to spotkanie integracyjne w celu bliższego spotkania się. Z wieloma z was będę współpracował i nie ukrywam, że mam nadzieję na dobrą współpracę. Tego życzę sobie samemu i wszystkim.
Jak mówił patrzyłam na niego i odnajdywałam w nim Krystiana. Te same oczy, kolor włosów, nawet ruchy te same.
- To moja żona Renata – spojrzał na swoją żonę, która ukłoniła się wszystkim z ciepłym uśmiechem na twarzy. - A to moje dzieci – to mówiąc przedstawił Paulinę i Krystiana. Wszyscy stali blisko siebie. Pani Borucka z prawej strony męża a dzieci po lewej stronie Paulina obok ojca i obok siostry Krystian. Był wysoki, wyższy nawet trochę od swojego ojca, który nie należał do niskich mężczyzn. W garniturze prążkowanym granatowym wyglądał bardzo męsko. Paulina, która była wzrostu mojego była prawie o głowę niższa od swojego brata.
- Teraz już wszystkich zapraszam do fantastycznej zabawy – rzekł pan Borucki i w tym właśnie momencie w górę wzleciały setki kolorowych balonów. Słychać było też odgłos otwieranych butelek z szampanem. Chwilę później niebo zajaśniało barwą przecudownych sztucznych ogni. Wszyscy patrzyli i podziwiali ten kilkuminutowy pokaz. Było wspaniale. Następnie wszyscy przybyli goście zaczęli się bawić. Jedni zostali w ogrodzie, spacerowali, siedzieli przy stolikach i jedli pyszne potrawy z grilla, inni weszli do środka do salonu, gdzie rozmawiali przy szwedzkim stole i tańczyli w rytm muzyki.
Powoli zapadał zmrok i robiło się bardzo nastrojowo. W ogrodzie paliły się lampy, na niebie świecił księżyc i przyglądał się całej tej zabawie, muzyka grała, goście spacerowali wesoło gaworząc i Krystian, gdzieś tu między tymi wszystkimi osobami.
Byłam niespokojna i rozkojarzona. Wypatrywałam go tak zawzięcie, że Kama znów mnie spytała kogo szukam.
- Moja droga teraz się nie wymigasz. Mów szybko kogo tak wypatrujesz.
- Nikogo – odparłam – ale ona nie dawała spokoju.
- Mów kogo szukasz!
- No już dobrze… Krystiana! – odpowiedziałam wiedząc, że teraz się zacznie sto pytań. Kamila była bardzo ciekawską osóbką i zawsze wszystko musiała wiedzieć.
- Naprawdę? Tego Krystiana? Syna gospodarzy dzisiejszego przyjęcia? – zalewała mnie pytaniami.
- Tak, dokładnie tego samego.
- A po co? – pytała dalej.
- Żeby mu powiedzieć, że ma miłych rodziców i że jest super przyjęcie.
- Julka – ciągnęła dalej moja przyjaciółka spoglądając na mnie podejrzliwie – On ci się podoba – stwierdziła w końcu. Trafiła w dziesiątkę.
- Wcale nie – zaprzeczałam.
- Nie oszukasz swojej najlepszej przyjaciółki. Widzę błysk w twoich oczach, kiedy o nim mówisz. Wygadaj się, będzie ci lżej. A komu się wygadasz, jeśli nie najlepszej kumpeli.
- Chyba masz rację – przyznałam, nie mając już siły ukrywać, że on mi się podoba.
- Ok. Zgadłaś. Podoba mi się. Spodobał mi się od chwili, kiedy pierwszy raz go ujrzałam. – czułam, że albo teraz powiem wszystko albo nie będę miała odwagi powiedzieć już nic więcej. - To było w szkolnej stołówce podczas obiadu. Siedział przy stole z kolegami, a ja gapiłam się na niego. Był najprzystojniejszy ze wszystkich chłopaków. W pewnej chwili i on spojrzał na mnie. Chyba się wtedy zaczerwieniłam i poczułam, że serce moje mocniej zabiło.
- No Jula! Widzę, że wzięło cię na poważnie.
- Kama! Dziś w nocy prawie nie zmrużyłam oka. Wciąż o nim myślałam. Podniecenie na myśl o dzisiejszym przyjęciu nie dawało mi spać.
- O la la! Kochana wpadłaś po uszy. Ty po prostu jesteś w nim zakochana. – wypowiedziała zaskoczona Kamila.
- Nie mów tak – próbowałam zaprzeczać.
- Ale to prawda – utwierdzała mnie w tym Kamila.
- Nie!
- Tak! Nie broń się. Nie zaprzeczaj temu uczuciu. Nie tłam go w sobie.
Wiedziałam, że nie jest mi obojętny.
- Chodź poczęstujemy się kawałkiem pysznej karkówki prosto z grilla – zaproponowała Kamila.
- Ja nie jestem głodna. Idź sama. Ja tu posiedzę i zaczekam na ciebie.
- Ok.!
Została sama, siedziałąm przy stoliku i rozmyślałam, gdy wtem ktoś z tyłu zakrył mi oczy. Poczułam bardzo przyjemny zapach. To był zapach męskiej wody toaletowej. Bardzo ładny.
Nie wiedziałam kto to może być.
- Zgadnij kto to? – usłyszałam za sobą. I w tym momencie serce mi zamarło. Myśłałam, że to sen, że mi się zdaje. Ale przecież słyszałam, to był jego głos, głos Krystiana. Serce waliło mi jak oszalałe, bałam się, że wyskoczy mi z piersi. Nic nie mogłam odpowiedzieć.
- No zgadnij kim jestem? – znów usłyszałam jego głos. Nie wytrzymałam, zerwałam się z krzesła i odwróciłam. Nie myliłam się. To był on. Stał przede mną. Taki przystojny i elegancki. Stał, patrzył na mnie i uśmiechał się.
- Cześć! – przywitał się.
- Cześć! – odpowiedziałam, wciąć nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę on.
- Jestem Krystian!
- Wiem. Trudno jest ciebie nie znać. Wszystkie dziewczyny w szkole rozmawiają tylko o tobie.
- Doprawdy? – zapytał zaskoczony.
- Tak. – odparłam – A co, może nie wiedziałeś o tym?
- Nie!
- Nie udawaj!
- Naprawdę. Nie wiedziałem, że jestem głównym punktem zainteresowania. Mówisz, że wszystkie dziewczyny patrzą na mnie?
- Wszystkie.
- Ty tez? – zapytał i spojrzał mi w oczy. Zrobiło mi się gorąco na twarzy. Czułam, że robię się czerwona jak burak. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Ja zobaczyłam ciebie po raz pierwszy na stołówce szkolnej – zdecydowałam się odpowiedzieć.
- Ja też właśnie tam po raz pierwszy cię ujrzałem Julko.
- Skąd znasz moje imię?
- To tajemnica.
- Żartowałem. Od mojej siostry zaczęła chodzić do tej samej klasy co ty.
- Owszem i zaprzyjaźniłyśmy się. Jest bardzo miłą osobą.
- Dzięki.
- Jak się bawisz?
- Super.
Rozmawialiśmy tak sobie nieśmiało, gdy podbiegły jakieś dziewczyny.
- Krystianku słodki, chodź do nas. Gramy w karty. Pograsz z nami.
- Zaraz przyjdę – odparł Krystian patrząc na dziewczyny.
- Chodź teraz. Przygotujemy ci drinka – zachęcały. Jedna mówiąc to otarła się o niego jak dzika kotka, druga przesunęła dłonią po jego torsie, a jeszcze inna klepnęła go w pośladek.
- Czekamy na ciebie. Dołącz do nas szybko nasz księciu. – to powiedziawszy odeszły w kierunku parku. Ubrane były wszystkie podobnie jak moja siostra i zachowywały się skandalicznie. Byłam zmieszana tym co zobaczyłam. Zabolało mnie też to, że zachowywały się tak, jakby mnie w ogóle tu nie było. Udawały, że mnie nie widzą.
- Julko – tym razem to było do mnie – wybacz, że cię opuszczę ale sama słyszałaś, jak do nich nie przyjdę to nie dadzą mi spokoju. Idę pograć w karty. W końcu to są moje koleżanki z jednej klasy. Ja jestem nowy, muszę zintegrowac się z wszystkimi. Obiecuję ci, że jeszcze dziś się spotkamy tu na tym przyjęciu.
Odszedł i zostawił mnie samą.
Pomyślałam sobie, że skoro te dziewczyny są z klasy Krystiana, to musi gdzieś tam być też Laura. Postanowiłam zobaczyć w co oni grają. Najpierw jednak zdecydowałam, że poszukam Kamili. Długo nie musiałam jej szukać. Siedziała tam gdzie ją zostawiłam. Przy basenie i kończyła jeść kawałek karkówki.
- Mówię ci Julka jaka smaczna. Weź sobie kawałek.
- Nie mam apetytu – odparłam. Była to prawda, teraz głowę miałam zajętą czymś zupełnie innym.
- Chodź się przejść. Chyba nie będziesz tu siedziała cały czas – spytałam Kamę, namawiając ją na spacer.
- Ok. Z przyjemnością się przespaceruję.
Poszłyśmy w stronę parku, gdzie była grupka młodych osób. Już z daleka słychać było chichoty dziewczyn i męskie głosy.
Podkradłyśmy się i ukryłyśmy w krzakach. To co zobaczyłyśmy bardzo nas zaskoczyło.
W kole siedziało może z dziesięć osób. Pół na pół. Chłopcy i dziewczęta. Grali w rozbieranego pokera, palili papierosy i popijali wódkę. Wszystkie dziewczyny były już w samej bieliźnie, sukienki porozrzucane w koło. Chłopcy byli w samych spodniach, innym udało się zachować jeszcze koszule. Wśród tych osób była też moja siostra. Siedziała w koronkowej bieliźnie i paliła papierosa. Był też Krystian. Miał zdjętą tylko marynarkę. Pił alkohol, lecz papierosa nie palił. Otoczony był dziewczynami.
- Krystianie przegrałeś – zwróciła się do niego jedna z dziewczyn. Ubrana była w czarny komplet bielizny. – Musisz coś zdjąć.
Krystian zdjął koszulę. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam jego nagi tors. Był opalony i ładnie umięśniony.
W duszy byłam zła na niego, że gra z nimi w takie gry. Poczułam w sobie też coś jakby zazdrość, że jest z tamtymi dziewczynami zamiast ze mną.
- To obłęd – pomyślałam. Przecież ja nie mam do niego żadnych praw. Nie jest nawet moim kolegą, a co dopiero chłopakiem. Dziś dopiero po raz pierwszy ze sobą rozmawialiśmy. A w ogóle czemu miałby zwrócić na mnie uwagę. On taki przystojny chłopak. Mógłby mieć każdą. Szaleją za nim wszystkie dziewczyny.
A jednak nie podobało mi się, że zadaje się z takimi dziewczynami.
- Krystianie pocałuj mnie – mówiła jedna, a potem inna próbowała usiąść mu na kolanach. Laura też próbowała poderwać Krystiana.
- Chodź do mnie Krystianie – mówiła do niego i zaczęła rozpinać stanik. To było okropnie żenujące. Wstyd mi było za nią.
- Kamila chodź stąd – nie mogłam tam być dłużej. Nie miałam ochoty na to patrzeć.
- Przykro mi Julka, że to wszystko widziałaś. Twoja siostra, Krystian no wiesz.
Odchodząc usłyszałam, jak Krystian powiedział do Laury i pozostałych dziewczyn, żeby dały mu spokój i że musi wracać do gości.
Rozmyślałam o zachowaniu siostry i jej koleżanek. Co one wyprawiały? Zachowywały się bardzo wyzywająco, jednoznacznie. Nie szanowały się, pozwalały chłopakom na wszystko.
Krystian też dał się wmanewrować w te ich dziwne gierki, grał z nimi w rozbieranego pokera i o mały włos a zostałby golusieńki na tym przyjęciu.
Była zła i poczułam się głodna. Poszłyśmy z Kamilą coś przekąsić. To znaczy tylko ja, bo ona jadła wcześniej. Wzięłam sobie jeden kawałek karkówki i sok ananasowy. Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłam jeść.
Gdy skończyłam usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Czy zatańczysz ze mną? – to był Krystian. Stał przede mną już kompletnie ubrany.
- Ja? – spytałam zdumiona, że on chce tańczyć właśnie ze mną. Czemu nie z koleżankami od rozbieranego pokera – pomyślałam.
- Czemu nie odpowiadasz? Julka! Zatańczymy? - zapytał drugi raz
- My? – dalej nie wierzyłam własnemu szczęściu.
- Tak! My! – potwierdził patrząc mi w oczy.
- Tak! – wyrwało mi się szybciej niż zdążyłam nawet tak pomyśleć.
- W takim razie chodźmy- powiedział, po czym wziął mnie za rękę i poprowadził na środek placu. Leciały akurat jakieś szybkie piosenki. Mnóstwo osób tańczyło, część siedziała przy stolikach i plotkowała.
Tańczyliśmy trzymając się za ręce i wywijając. Pierwszy raz razem tańczyliśmy, a wydawało się jakbyśmy robili to już od dawna. Zgraliśmy się w tańcu od razu. Szło nam bardzo dobrze.
Krystian bardzo dobrze tańczył. Szaleliśmy w rytm dyskotekowych przebojów. Jedna piosenka za drugą. Zachowywaliśmy się, jakby prócz nas nikogo więcej tu nie było. Śmialiśmy się i tańczyliśmy. Rozgwieżdżone niebo wirowało mi przed oczami. Nic nie słyszałam oprócz naszego śmiechu. Byłam taka szczęśliwa.
Nagle ucichły szybkie piosenki i z głośników popłynęła wolna romantyczna piosenka. Krystian przytrzymał moją rękę i spojrzał mi głęboko w oczy , a potem zapytał.
- Zatańczysz ze mną jeszcze ten taniec?
W głowie szumiało mi ze szczęścia. Myślałam, że śnię.
- Oczywiście Krystianie – odparłam.
On objął mnie całą swoimi silnymi ramionami i mocno przycisnął do siebie, tak że aż dech mi zaparło. Ja zarzuciłam mu ręce na szyję. I tak zwarci ciałami tańczyliśmy. Znów mnie zaślepiło i nikogo ani niczego nie widziałam. Tylko Krystiana uśmiechającego się do mnie. Czułam, jak mocno trzyma mnie w swoich ramionach. Ta piosenka trwała chyba całą wieczność. Nie liczyło się nic. W końcu się skończyła i przestaliśmy tańczyć i wtedy dopiero zobaczyłam, że tylko my zostaliśmy na środku, sami. Wszyscy przyglądali się nam, w szczególności dziewczyny. Na ich twarzach było widać zazdrość, wściekłość, nienawiść. Patrzyły na mnie jakby mnie chciały zabić. Nie wiedziałam co mam robić. Staliśmy tak na środku w milczeniu, lecz po chwili Krystian zaczął ratować sytuację i zaprosił wszystkich do wspólnej zabawy w „jedzie pociąg”.
Do końca przyjęcia czułam na sobie wściekłe spojrzenia wszystkich dziewczyn, na czele z moją siostrą, która przecież myślała, że Krystian tego wieczoru będzie bawił się z nią.
Wracałyśmy do domu po północy. Rodzice jeszcze zostali. W samochodzie nic nie odzywała się do mnie Laura, ale ja wiedziałam, że gdy tylko znajdziemy się w domu zacznie robić mi wymówki.
Nie myliłam się. Jak weszłyśmy do domu to już na schodach dopadła mnie, chwyciła za rękę i całą mnie zlustrowała swoim zimnym wzrokiem.
- Co ty sobie myślisz, smarkulo! – zaczęła krzyczeć.- Co ty sobie idiotko wyobrażasz?
- O co ci chodzi? – spytałam.
- Nie udawaj niewiniątka! – krzyczała i potrząsała mną.
- Puść! To boli.
- Najpierw powiesz mi dlaczego tańczyłaś z Krystianem?
- Bo poprosił mnie o to – odpowiedziałam, nie widząc w tym nic złego.
- Mogłaś mu odmówić.
- Mogłam, ale nie chciałam.
- Nie chciałaś? A to niby dlaczego? – ciągnęła dalej to przesłuchanie na klatce schodowej z miną bardzo groźną.
- Bo nie! – odpowiedziałam mając już dość tego. Byłam zmęczona i marzyłam o łóżku.
- To nie jest odpowiedź! – Laura była wyraźnie poirytowana.
- Zostaw mnie – krzyknęłam i wyrwałam się jej, pobiegłam schodami na górę do swojego pokoju. Myślałam, że zdążę wejść i zamknąć drzwi na klucz. Niestety, wbiegła za mną i popchnęła mnie, aż upadłam na łóżko.
- Podoba ci się co? – spytała drwiąco. – Odpowiadaj!
Milczałam. Nie miałam zamiaru z nią teraz o tym rozmawiać.
- Wyjdź natychmiast z mojego pokoju.
-A jeśli nie wyjdę?
- Wyjdź! W przeciwnym razie wszystko powiem rodzicom. Chce mi się spać, jestem zmęczona.
- Zmęczona, czym? Chyba tańcami z Krystianem. Wywijałaś z nim jak durna. A potem ta wolna piosenka i obściskiwanie.
- Wyjdź z mojego pokoju i zamknij drzwi po drugiej stronie – powiedziałam jej ostro, bo zaczęła już mnie irytować ta głupia rozmowa.
Długo nie mogłam jeszcze dojść do siebie po tej awanturze z siostrą. Jakie ona ma prawo robić mi wyrzuty. Jest po prostu zazdrosna, że Krystian tańczył ze mną, a nie z nią.
Byłam na nią zła.
Chciało mi się spać. Wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę w moim łóżeczku, zamknęłam oczy i widziałam mnie i Krystiana tańczących, przytulających się.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Data:

 2006

Podpis:

 sylwka

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=42634

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl