DRUKUJ

 

"Zaczarowana" - recenzja filmu

Publikacja:

 08-04-27

Autor:

 Kallisto
Z bajki wprost w rzeczywistość


"Przecież gdzieś można życ długo i szczęśliwie" to zdanie jest głównym przesłaniem filmu "Zaczarowana". Film opowiada o zagubionej w realnym świecie baśniowej księżniczce Giselle, która szuka swego księcia i marzy o "miłosnym pocałunku", któremu - jak mówi - nikt sie nie oprze. Wspaniały film dla całej rodziny i nie tylko:)
11. lutego bieżącego roku miałam okazję obejrzeć ten optymistyczny film w jednym z wrocławskich Multikin ulokowanym w Arkadach. Autorem dzieła jest Kevin Lima, urodzony w 1962 roku w Ameryce. Kształcił się w szkole filmowej w Kalifornii. Oprócz "Zaczarowanej" stworzył również filmy: "102 Dalmatyńczyki" oraz "Legenda Tarzana". Bywał również animatorem bajek, producentem (np. "Eloise w hotelu Plaza") oraz podkładał głos postaciom (np. w filmie "Zaczarowana" jako sygnalizator w Nowym Yorku). Przez krótki czas pracował w studio Disney'a. Ma żonę, która również jest animatorem bajek.
Film ten cechuje wybitna, starannie dobrana obsada. Aktorzy wykazali się świetnym wyczuciem przy "wczuwaniu" się w otrzymane role. Swą sympatyczną naiwnością i miłością do otoczenia olśniewała Amy Adams, w tytułowej roli księżniczki Giselle. Oczywiście każda księżniczka musi mieć swego księcia na białym koniu. Tym razem tę zaszczytną rolę otrzymał James Mardsen, wcielając się w nieco niezdarnego, ale dobrotliwego księcia Edwarda. Patrick Dempsey oraz Rachel Covey stworzyli świetnie zgraną rodzinę jako Robert i Morgan, a w realnym świecie towarzyszyła im Indina Menzel w roli Nancy, czyli narzeczonej Roberta. Wszystko wspaniale, jednak czymże byłaby baśń bez "czarnego charakteru", który będzie utrzymywał widzów w napięciu swym niegodnym postępowaniem? I własnie tutaj miejsce dla siebie znalazł Timothy Spall jako Nathaniel i być może nie byłby on taki okrutny (zważając na jego nagłą zmianę w scenie finałowej), gdyby nie zła królowa Narrisa, którą świetnie przedstawiła Susan Sarandon, a w której podkochiwał się Nathaniel. Pani Susan, mam jedynie nadzieję, że w realnym życiu nie jest pani aż tak mściwą i okrutną osobą:)
Na ostateczny sukces dzieła złożyło się oczywiście wiele więcej elementów, niż jedynie reżyser oraz aktorzy. Elementy te wykonane zostały przez światowej klasy specjalistów z dziedziny filmowej. Film nie powstałby bez scenariusza napisanego przez Billa Kelly'ego oraz zdjęc, którymi zajął się Don Burgess. Montażem zaś zajeli się Gregory Perler oraz Stephen A. Rotter, a barwna scenografia stała się dziełem Johna Kasardam Georga DeTilla Jr., a także Stuarta Wurtzel'a. Postacie (szczególnie te, wywodzące się z bajki) olśniewały swymi barwnymi, iście baśniowymi (choć nic w tym dziwnego) kostiumami, które były dziełem Mony May. Jednak tym co dodawało dziełu uroku i czaru była scieżka dźwiękowa, która w polskiej wersji językowej wykonali Jarosław Weber, Ewelina Flinta oraz Zosia Nowakowska, która była również autorką polskiego dubingu Giselle. Słowa czarowały swą prostotą oraz pokusiłabym się o stwierdzenie, iż zachęcały wesołą naiwnością. Muzyka świetnie dopasowana do postaci oraz sytuacji, opowiadając o wielkiej miłości, bezkresnemu szczęściu i radości oraz miłosnym pocałunku, przenosiła wszystkich w bajkowy swiat, któremu nie oprze się nikt, nawet dorosli:)
Jednym z niezwykle ważnych elementów był również polski dubing postaci. Głosy na początku delikatnie drażniły, jednak po krótkim czasie przestaje się zauważac niewielkie rozdźwięki. Urzeka szczególnie słodki głos księżniczki Gisell, której użyczyła go Zosia Nowakowska (dodam iż jest to jedna z wokalistek Piotra Rubika). Powagi Robertowi dodał głos Artur Żmijewski, a dziecinnego uroku małej Morgan - Wiktorii Gąsiewkiej. Jedną z filmowych Lejdis, czyli Anne Dereszowską mogliśmy usłyszeć jako Nancy. Niezdarnemu księciu głos "podłożył" Damian Aleksander, a zakompleksionemu Nathanielowi - Andrzej Grabowski. Natomiast, gdy scene opanowała królowa Narissa grozy dodawał głos Grażyny Barszczewskiej. Narracja na przestrzeni całego filmu należała do Danuty Szaflarskiej, która od początku wprowadzała w bajkowy świat, dodając tonacją swego głosu oraz interpretacją tekstu, wiele tajemnoczości i basniowego zacięcia.
Wartka akcja filmu trzemała w napięciu i zaskoczyła nawet kilkoma nałymi odwrotami akcji, jednak całokształt nie był zbyt zaskakujący. Dowcipne zakończenie utrzymało film na wysokim poziomie, a klasy (choć i nieco banalności) dodała mu całkowita przemiana "czarnego charakteru" Nathaniela w dobrotliwą postac, stojącą po stronie prawości.
Ogołnie rzecz biorąc filmu tego nie można z pewnościa zaliczyć do filmu akcji, zważając równiez na jego animowany początek, który, jak myślę, zachwycał młodszą część widzów. Polecam dzieło jako film familijny; jest dobrym pomysłem na rodzinna niedzielę, która będzie dobrą zabawą dla wszystkich jej członków, zarówno dzieci, rodziców, jak i nawet babci i dziadków. Film jest również świetnym sposobem na rozluźnienie atmosfery na pierwszej randce. Skutecznie nadaje również spotkaniu romantycznego charakteru. Pomijając niewielkie zgrzyty dzieło można uznać za udane. Polecam wszystkim, którzy lubią optymistyczną muzyke, wybierają się na randkę lub poprostu nie wiedzą co zrobić z wolnym czasem:)

Data:

 03.2008

Podpis:

 Kallisto

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=45030

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl