DRUKUJ

 

Rozdział 1 - Lily Luna

Publikacja:

 08-09-11

Autor:

 xMarcelinax
Drzwi powozu otworzyły się. Przed nimi stał Alberth. Wyciągnął rękę w stronę Elizabeth, by pomóc jej wysiąść.
-Sama dam sobie radę-powiedziała zgryźliwie w stronę chłopca.
Czując się urażony, odszedł od niej i pomaszerował w stronę jej rodziców, prawiąc komplementy jej matce. "Idiota" pomyślała z irytacją o Alberth'cie. Doszli do zamku. Elizabeth uwielbiała ten ogród naokoło niego. Kochała wprost kwiaty. Teraz przechodzili obok sadzawki, na około której, rosły śnieżnobiałe brzozy. Westchnęła z zachwytu, jak to miała w zwyczaju.
-Ta Elizabeth-dało się słyszeć głos jej matki.-Jest taka niedecydowana. To w końcu jeszcze dziecko. Ale musi pomyśleć o małżeństwie przecież.
"Ja jej zaraz pomyśle. Dziecko? To po prostu niedoczekanie".
Weszli do pałacu, Elizabeth była przyzwyczajona do jego widoku.
-Witajcie kochani!-rozległ się głos królowej.-Elizabeth, jak Ty ślicznie wyglądasz!
Dziewczyna zarumieniła się. Nigdy nie usłyszała komplementu od królowej. Z tego zakłopotania wyrwała ją Lily Luna, która właśnie z wielkim pośpiechem biegła w jej kierunku.
-Kochanie jak ślicznie wyglądasz!-krzyczała z daleka Lily.
-Miło Cię widzieć Lily-powiedziała Elizabeth uradowana widokiem przyjaciółki.
-To my już idziemy-powiedziała Lily do zgromadzonych, oznajmiając im, że opuszczają ich towarzystwo.
Wyszły do ogrodu. Elizabeth otworzyła parasolkę, by słońce zbytnio jej nie grzało.
-Dziękuję, że mnie z tam tond zabrałaś-powiedziała po chwili do rudowłosej dziewczyny.
Tamta zaśmiała się.
-Przecież wiem, jaka jest Twoja matka-mówiła.-Nadal pamiętam te listy.
Elizabeth posępniała.
-Wczoraj znalazłam następne od tego Francuza.
Lily Luna wytrzeszczyła na nią oczy.
-Trzeba coś z tym zrobić-powiedziała słabym głosem.-Twój ojciec nie zasługuje na takie traktowanie!
Elizabeth zaczęła nerwowo szukać czegoś w torbie.
-Wiem Lily, wiem-mówiła.-Mam tu jeden z tych listów.
I wyjmując kawałek pergaminu z torebki zaczęła czytać.

Kochana Kathrin!
Tak bardzo za Tobą tęsknię.
Ciągle wspominam tamte upalne dni w Paryżu.
Dlaczego nie możemy być razem? Przecież obiecałaś
mi, że porzucisz męża, i zabierzesz z sobą córkę do mnie, do Paryża.
I co? Minął już rok, a Ty Kochanie tylko
piszesz do mnie listy dwa razy w tygodniu.
Zrozum, że znów chcę Cię dotknąć.
Poczuć smak Twoich ust. Moje serce wyrywa się,
tam, do Ciebie do Londynu.
Nie pozwól bym kochał Cię tylko w snach.
Gdy czułe Twe imię brzęczy w moich uszach,
a oczy krążą we łzach.
Kathrin, również Cię kocham ale...


-I tutaj list się kończy-powiedziała Elizabeth unosząc oczy.-Nie mogłam znaleźć drugiej części.
Lily stała jak osłupiała.
-Ona chciała Cię zabrać z Londynu.
Elizabeth spojrzała na przyjaciółkę.
-Wiem Lily Luno, wiem-powiedziała słabo.-Ale ja bym nie pojechała nigdzie bez Ciebie.
Córka królowej spoglądała na nią z wdzięcznością szepcząc ciche "Dziękuję".
-Nie wygłupiaj się-powiedziała rozbawiona Elizabeth.-Czuję się tak, jak byś była moją siostrą.
Lily miała łzy w oczach. Przytuliły się szczęśliwe, że mogą teraz tu stać i rozmawiać.
-Elizabeth...-zaczęła nieśmiało.-Nie powiedziałam jeszcze nikomu o tym.
Po tych słowach pokazała Elizabeth srebrny pierścionek na palcu.
-Kochanie!-krzyknęła zszokowana dziewczyna.-Kiedy?
Lily Luna zaczęła się śmiać.
-Wczoraj, przy tej sadzawce.
Elizabeth smutnym wzrokiem ogarnęła sadzawkę.
-Ty masz życie-westchnęła.
Lily poklepała ją lekko.
-Wiem. Moi bracia to idioci-parsknęła.
Wybuchły śmiechem. W dobrych humorach, szły ścieżką pośród drzew, nie wiedząc, że ktoś je podsłuchuje...

Data:

 27 marca 2008 19:48

Podpis:

 Moullin

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=47495

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl