DRUKUJ

 

ja/nie/ja

Publikacja:

 08-10-22

Autor:

 jaskidwa77
Otwieram oczy. Wokół panuje ciemność, nie widzę nawet własnych rąk. Czy mam ręce? Dziwne pytanie jak na kogoś, kto przed chwilą się urodził. Oczy powoli przyzwyczajają się do mroku i zaczynam dostrzegać ciemny kształt nad którym stoję. Stanie to dziwna czynność i czuję się trochę dziwnie. W końcu nigdy wcześniej tego nie robiłem. Jej oczy błyszczą w świetle księżyca. Są dziwnie matowe i... martwe? Dociera do mnie znaczenie nowego pojęcia. Dziwne jak szybko się uczę, puste słowa nabierają znaczenia, wyłania się ich obraz i sens. Mam taką ciężką głowę, choć nigdy wcześniej jej nie miałem wiem, że to ona. Coraz wyraźniej widzę zarys ciała, dziwnie zimnego i niewinnego, teraz wiem, to tylko mała dziewczynka, delikatna i krucha. A mógł to być ktokolwiek, w końcu nie ja wybierałem. Ważne, że spełniła swoje zadanie.
Przesuwam nogę do przodu, tak jakbym robił to od zawsze, potem drugą i od nowa, mam jeszcze problemy z równowagą, ale to minie. Jestem w pokoju, dużym i ciemnym, naprzeciw okna dostrzegam drzwi i znów zaczynam wędrówkę. Teraz już widzę nogi, mam je, czuję i mogę przemieszczać się dzięki nim. Ciało to śmieszna rzecz, wystarczy jeden błąd i rozsypuje się jak stos ziaren. Dziwne, że ta zbieranina atomów może chodzić, myśleć i chyba nawet czuć... Żałosne, jak bardzo dziewczynka wierzyła w swoją moc, przecież nie mogła się obronić. To nie jej wina, gdyby nie przypadek nikt by tutaj nie trafił. Ale stało się. Dotykam chropowatych drzwi i uchylam je, okazuje się że mam też ręce. Dodatkowe obciążenie, ale chyba przydatne. Zawsze mogę je oderwać, tylko jak pozbędę się drugiej? Kulę się gdy w pomieszczeniu rozlega się głośny, skrzeczący dźwięk, ogłusza mnie i przeraża. Rozglądam się i powoli dociera do mnie, że moje ciało wydaje serię gwałtownych pisków, tych, które przed chwilą wywoływały strach. Lecz teraz już się nie boję, to bardzo miłe, kolejna zadziwiająca rzecz. Śmiech.
Podążam za światłem na końcu korytarza, ale słyszę szelest i ciche miauczenie, to oni, widocznie wydostali się razem ze mną, przyda mi się pomoc by zrozumieć. W końcu jestem tu pierwszy raz, łącznicy zawsze dużo mówili, ale widzieć to, czuć... Teraz wiem już, że tu są, kłaniają się, a ja, nagi, stoję u szczytu schodów spoglądając na moich pobratymców i czuję siłę, którą mnie napełniają. Energia pozwala mi opuścić to miejsce, bezpieczna przystań już stoi otworem. Miękka i ciepła masa, w której zasypiam wraz z mymi braćmi pozwoli mi zebrać odwagę, by kroczyć drogą światła. Uwalniam się od mroku, z którego powstałem.



Świt. Słońce wzbija się nad płaszczyzną zieleni, powoli odsłaniając dziwne rośliny. Wznoszę się nad światem, rozkoszując się przestrzenią, czuję opływające mnie powietrze i karmię się nim. Oddycham, choć moje płuca nie potrzebują oddechu, czuję, choć przecież jestem bezcielesny. Zniżam się do wierzchołków drzew by poczuć miękki dotyk ich liści. Za mną podążają moi bracia, ich ziemskie powłoki są równie kruche jak moja. Daję znak i stajemy na ziemi, rosa perli się na naszych stopach gdy kroczymy w stronę człowieka. Wydaje się dziwnie silny, a jednocześnie mały, w czym tkwi siła ich dominacji? Mężczyzna zbliża się, krzyczy coś wymachując rękami. Spoglądam na brata, on także zdumiony wpatruje się w to zwierzę. Wyciągam rękę i człowiek kurczy się, wysycha, ciągle wypowiadając słowa, coraz szybciej i głośniej. Dźwięk jego głosu drażni moje uszy, przekręcam dłoń i jego serce staje, a my pławimy się w jego krwi, by zebrać siły na dalszą wędrówkę. Wzbijamy się w górę i znów ponad lasem czujemy dotyk ciepłych promieni. Słońce jarzy się czerwoną poświatą gdy wolni podążamy w jego stronę.

Data:

 -

Podpis:

 GRASSHOOPER

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=48401

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl