![]() |
|||||||||
Wczasy rodzinne |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Grzegorz Lewkowicz „Rodzinne wczasy” Kiedy się letni sezon zaczyna, i ciepło robi na dworze, wtedy kochana nasza rodzina, chce nas odwiedzać nad morzem. Mówią, że jadą do nas z tęsknoty, że chcą umacniać korzenie. A my wierzymy w takie głupoty, rodzinny bajer jest w cenie. Choć pensjonaty oraz hotele, chętnie użyczą gościny, nasze mieszkania są jednak celem, bliższej i dalszej rodziny. Że od przybytku nie boli głowa, dwóch braci dał mi mój tata, oraz trzy siostry jak u Czechowa, co tęsknią każdego lata. Nie mam fortuny i raczej skromnie, życie nad morzem mi płynie, a pięć pokoleń lgnie latem do mnie, jak tu odmówić rodzinie. Dziadek z babunią jadą dlatego, bo tęsknią za wnuczętami. A dużo czasu mają wolnego, więc goszczą się miesiącami. Kuzynka dziadka z południa kraju, też bywa każdego roku. Z mężem odwiedza nas zawsze w maju, bo latem nie lubi tłoku. Moje rodzeństwo z dziećmi przyjedzie, w czerwcu, bo wcześniej nie może. Znowu spać będą jak w beczce śledzie, ale tak bywa nad morzem. W domu się ciasno robić zaczyna, posłanie mam na balkonie, a wkrótce jeszcze żony rodzina, przyjeżdża w dość licznym gronie. W lipcu dołączy z rodziną wujek, aby nawdychać się jodu. W śląskich kopalniach od lat pracuje i rąbie na dołku z przodu. Stryj ze stryjenką na dwa tygodnie, przyjechać mają ochotę. Chcą duży pokój aby wygodnie, dzielić go z psem oraz kotem. Polska gościnność z mlekiem wyssana, wysoko stawia poprzeczki, więc wcześnie wstaję by kupić z rana, nabiał i świeże bułeczki. Jak już rodzinka z łóżeczek wstanie, na boczku jajeczka smażę, A potem robię drugie śniadanie, by mogli zabrać na plażę. W termosach kawkę oraz herbatkę, koniecznie z dodatkiem rumu, bo główki bolą rodzinkę latem, to chyba z morskiego szumu. Trzeba leżaki dać oraz koce, dla drogich gości wygody. A dzieciom soczki oraz owoce i parę złotych na lody. W końcu usypiam w pracy biurowej, zmęczony i niedospany, lecz mnie telefon budzi teściowej... - przyjeżdżam, zięciu kochany! Z pracy urywam się na godzinkę, by zrobić jeszcze zakupy. Muszę nakarmić głodną rodzinkę, jak zwali się do chałupy. Wieczorem będzie suta kolacja i kilka butelek wina. Ja się położę spać po wakacjach, niech wypoczywa rodzina. Chciałbym się zaszyć w mazurskie lasy i pluskać w czystym jeziorze, lecz wszyscy mówią, po co ci wczasy?... - przecież ty mieszkasz nad morzem! |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |