DRUKUJ

 

Bary Hotter i trzecia wieża - odcinek 3

Publikacja:

 09-03-01

Autor:

 alkami
Informuję, że tekst jest pisany wyłącznie w celach rozrywkowych, bez zwracania uwagi na zasady interpunkcji, ortografii, sztuki pisarskiej, a miejscami wręcz celowo je gwałcąc.

Dlatego też wszelkie komentarze, że są jakieś orty, czy coś mijają z celem, bo tekst jest pisany dla jaj, by udowodnić grafomanom, którzy twierdzą, że nie nikt nie umie pisać tak jak oni i dlatego ich się krytykuje. Owszem może, a nawet gorzej, czego dowodem jest poniższy tekst.

Jest to pastisz fantastyczny. Autor (czyli ja :) ma nadzieje, że czytelnik będzie się bawił podczas lektury, tak samo dobrze jak on podczas pisania.

-Pisanie o sobie w trzeciej osobie to bardzo niepokojący symptom wiesz?:)
-Dialog z samym sobą również :)


Oceniać proszę sam zamysł, a nie błędy, które są czasem (a niekiedy wynikają z braków warsztatowych - zręczny wybieg nie ?:) popełniane celowo. A zresztą „róbta co chceta”, obyście tylko mieli z tego zabawę.

Tekst jest tworzony w odcinkach, spontanicznie, bez harmonogramu publikowania kolejnych odcinków (jak weny staje to autor pisze), czy terminu zakończenia.

Jeśli nie możecie się doczekać najnowszych odcinków, to zapraszam na forum kwartalnika qfant.pl gdzie ukazują się od razu po napisaniu, lecz nie koniecznie w ostatecznej formie.

Adres tematu na forum: http://www.qfant.pl/forum/viewtopic.php?t=229

Zapraszam do lektury.

------------------------------------

Barry Hotter, znów był w siodle. Jego szkapa przeskoczyła zręcznie nad truchłem elfa i pogrążając się w rozmyślaniach nad spadającym kursem siana na giełdzie i podreptała w kierunku północno wschodnim.

Tymczasem ich śladem podążał stwór, a w zasadzie dwa stwory trzymające się za ręce i podśpiewujące pod nosem na znaną ludową melodię. W ich ustach piosenka tańczyła echem po lesie jak beznogi baletmistrz usiłujący zrobić szpagat w powietrzu. Były to raczej pojękiwania goblinów, bo do tej rasy należały oba karzełki.

"Nie spoczniemy, nim wejdziemy, nim skradniemy, posiądziemy" – Okoliczne nietoperze spadały z drzew, gwiazdy gasły, a lokalne zespoły czaszki kopanej przegrywały mecze. Obaj więcej słów nie znali, wiec powtarzali te same, niczym mantrę.

Po kolejnych trzydziestu pięciu repetach, grubszy zaczął się nudzić.

- Jar, daj już spokój, to już nie jest zabawne. Porozmawiajmy, może o planie przejęcia skarbu.

- Lek, braciszku nie martw się, damy radę. Gdy mag uśnie, podkradniem się i zawalim mu skarb - wyskrzeczał buńczucznie drugi.

- A czy tak wypada? Toż to kradzież. Co powie mama?

- Ty mamuśki do tego nie mieszaj! Całe noce przez ciebie płacze, bo nie umiesz zapanować nad stadem.

- Nie mam instrumentu odpowiedniego do władania. Ciągle się stawiają, a już najbardziej Don i jego wataha. Ciągle im mówię: nie, nie, nie i tak już czternaście razy. To twoja wina, jak kierowałeś watahą, to było ich trollom wydać, a nie się bawić w szpiegowanie czy znachorzy nie biorą dodatkowych prosiaków.

- To nie takie proste, czasu zbrakło, musiałem uciekać. Za słabo trzymałem na smyczy Andego

Lek przystanął. Ujął się pod boki i pokiwał głową.

- Mówiłem ci, nie ufaj krasnoludom, to ty nie, nie. Ciągle się chełpiłeś: „Przewagę intelignecji, mam nad nimi. Wykorzystam do przejęcia jego watahy Obronnej, a potem Andiego do trolli dam na parę latek, za sprzedawanie na lewo pastwiska i schadzki z driadami.”

- Bo miałem przewagę, ale Andy za szybko ewoluował i szpiegów miał swoich. - Jar obficie gestykulował, podskakując w nerwach jak piłka.

- A drzewiec też miał szpiegów? - Le nie dawał za wygraną.

- Drzewiec Rom i jego drzewostan, te marionetki ogrzybiałego Enta. Kto wiedział, ze tam mózg jest. Znasz powiedzenie, wysoki jak brzoza, głupi jak koza.

Le złapał brata, za rękę i szarpnąwszy zmusił do dalszego marszu.

- Ty sam ja koza jesteś! Musimy odzyskać skarb, to jedyna szansa.

- Ty się o to nie boj. Ty lepiej ćwicz pieśń, bo znów cała horda się z ciebie śmiać będzie.

Data:

 2009-02-05

Podpis:

 Piotr Mrok

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=51751

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl