DRUKUJ

 

A kiedy przyjdzie na ciebie czas

Publikacja:

 03-06-08

Autor:

 AngelGab
Winda znów nie działała. Zmęczony przystanął na półpiętrze. Zaczynał ciężko oddychać.
- Trzeba chyba zadbać o kondycję - pomyślał i aż roześmiał się. Nie jakoś cicho, sam do siebie, ale głośnym radosnym śmiechem. Ileż to razy próbował różnych diet czy ćwiczeń wyszczuplających. Chodził nawet na siłownię, ale raczej nieregularnie. W każdym razie - jedynym wyraźnym efektem tych działań było zwiększenie wagi ciała o kilka kilogramów.
Co prawda mógł zmienić w ciągu chwili każdy aspekt swego wyglądu zewnętrznego, ale od kilkunastu lat jakoś nie miał na to ochoty. Zaczął chyba żyć jak normalny człowiek.
Ostatnia myśl wzbudziła w nim kolejny atak wesołości. Tym razem jednak zachichotał cichutko pod nosem. Nie chciał by znowu odpowiedziało mu echo pustych ścian.
- Jak normalny człowiek.... - powtórzył. Ale przecież nie był człowiekiem.
Ta myśl wydała mu się nagle wielce odkrywcza. Coraz częściej łapał się na tym, że zapominał kim naprawdę jest. Coraz rzadziej korzystał też ze swych nadnaturalnych mocy.
- A co mi tam.. - pomyślał i przeniósł się kilka pięter wyżej. Dawno już nie wykorzystywał daru teleportacji ale z zadowoleniem stwierdził, że nic nie stracił ze swej dawnej gracji.

***

Stał przed dużymi, masywnymi drzwiami do mieszkania swej podopiecznej. W tej starej kamienicy, która nadawała się raczej do rozbiórki niż zamieszkania wszystko było nienaturalnie duże i masywne. Drzwi, okna, poręcze. Nawet ta cholerna, niedziałająca winda była niemal dwukrotnie większa od normalnej..
Kiedyś musiała to być piękna, bogata żydowska kamienica. Pełna życia... no właśnie.. życia. Tego elementu najbardziej brakowało Archaniołowi w całym tym budynku.
Ciągle zatopiony we własnych myślach przekręcił klucz w zamku.

***

- To ja pani Jadwigo. Gabriel - krzyknął już po przekroczeniu progu. W sumie wiedział, że nawet nie musi tego czynić, bo i tak nikt inny nie odwiedzał starej kobiety. Czynił to jednak zawsze. Głównie po to, by samemu sobie poprawić humor. I aby rozbić otaczającą go w mieszkaniu ciszę.
W powietrzy czuł zapach psów. A właściwie smród ich siersci, jedzenia i odchodów.
Stara kobieta zwana przez wszystkich "Psiarą" trzymała zawsze kilkanaście psów. Znajdowała błąkające się po osiedlu kundle i przyprowadzała je do swojego mieszkania. Z niewielkich śodków próbowała je jakoś wyżywić, ale kończyło się to zawsze tym, że już w połowie miesiaca sama grzebała wśród osiedlowych śmietników, w poszukiwaniu nadających się do zjedzenia resztek.
Teraz psów już nie było. Stara kobieta była ciężko chora. Umierała.
Gabriel przypomniał sobie, jak bardzo płakała, kiedy zabierał psy z jej mieszkania. Obiecał jej, że zabierze je do swojego domu i otoczy troskliwą opieką. Uwierzyła mu. Zresztą - nikomu innemu nie mogła już wierzyć. Nie potrafiła chyba.
Anioł przez chwilę poczuł na policzku palący rumieniec. Złamał obietnicę. Jeszcze tego samego dnia, kiedy zabrał psy, odprowadził je wszystkie do schroniska. Po części uznał, ze tam lepiej zaopiekują się zwierzętami. Po części natomiast chciał się pozbyć problemu.
Niekiedy miał wrażenie, że kobieta wiedziała o tym. Może coś w jej gasnącym spojrzeniu mówiło mu o tym. W każdym razie nigdy wprost nie poruszyła tego tematu, za co był jej dozgonnie wdzięczny
Powoli wszedł do sypialni.

***

- Witaj Jadwigo - powiedział cichym głosem. Staruszka leżała na łóżku i niemal się nie poruszała. Jedynie lekka mgiełka pary wydobywająca się z jej ust zdradzała oznaki życia.
Gabriel dopiero teraz spostrzegł, jak zimno jest w pokoju. W pierwszym odruchu chciał rozpalić w piecu, ale po chwili doszedł do wniosku, że i tak nie będzie to miało znaczenia.
Dzisiaj bowiem przyszedł się pożegnać. Czas kobiety powoli się dopełniał. Co prawda Anioł mógł użyczyć swej uzdrawiającej energii, ale uznał, że lepiej nie zmieniać zbytnio biegu rzeczy. I tak już kilkanaście dni temu minął jej czas.
Gabriel utrzymywał ją przy życiu tylko po to, by wysłuchać snutych przez nią opowieści. ...dzieciństwo, pierwsza miłość, czasy wojny, zmarły mąż.... - z pozoru historia banalna. Historia jakich wiele. Ale właśnie takie opowieści Gabriel cenił najbardziej. Z nich mógł bowiem wydobyć najwięcej informacji o tych, których Pan wyznaczył mu do ochrony.
Ludzie ciągle stanowili dla niego tajemnicę. Jednak powoli, przez tysiące lat, przez tysiące takich snutych opowieści dowiadywał się coraz więcej. I coraz bardziej ich kochał.
Stara kobieta już skończyła swoją opowieść. Jej czas minął. Obecnie Gabriel mógł już zrobić tylko jedno. I chociaż jego serce przepełniał ogromny smutek, ani przez chwilę się nie zawahał.

***

Zbliżył się do łóżka. Pogładził ciepłą dłonią głowę kobiety. Spojrzała na niego przytomnym wzrokiem i lekko się uśmiechnęła. Odwzajemnił ten uśmiech. Następnie ujął obiema dłońmi jej twarz i pochylił się, jak gdyby chciał jeszcze pocałować jej pomarszczone wargi.
Jednak nie zdążył już tego zrobić. Nagłym, wyćwiczonym ruchem skręcił jej kark. Nawet nie poczuła bólu. W chwili, kiedy płuca opuszczał ostatni oddech położył jej bezwładną głowę na poduszce.
Potem zapanowała cisza.

***

Gabriel zamknął cicho drzwi. Znowu był na klatce schodowej. I znowu uderzyła w niego ta atmosfera braku życia. Tym silniejsza, że stary budynek stracił kolejnego ze swych mieszkańców. Gabriel zapragnął nagle opuścić jak najszybciej ten dom. Ale wiedział, że nie może. Musiał wysłuchać przecież ostatnich wersów jeszcze kilku ludzkich opowieści.

Zapraszam do przeczytania pozostałych opowiadań o Archaniele i do ich oceny.

Data:

 październik 2001

Podpis:

 Gabriel

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=59

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl