![]() |
|||||||||
Kryszta³owy pa³ac I |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
2 W pomieszczeniu oblanym z³ocistymi promieniami s³oñca zasiada³o kilka osób. Byli to cz³onkowie rodziny Ophichi, jednego z piêciu ksi±¿êcych klanów Ombili. Ophiuchi zajmowali jedn± z piêciu czê¶ci pañstwa. Dzielnice Gaudium . By³a ona po³o¿ona na po³udniu Ombili i graniczy³a z dzielnic± Caliga , która by³a siedzib± rodziny Atrox. S±siedzi Ophiuchi byli g³ównym klanem pañstwa . Z niego wybierany by³ Wielki ksi±¿ê, który by³ najwa¿niejsz± osoba w pañstwie . Podlegali mu po pozostali w³adcy dzielnic jednak nie w ka¿dej sprawie. W razie wojny Wielki ksi±¿ê przejmowa³ w³adze nad wojskami z ka¿dej dzielnicy. Dzielnice mia³y tak¿e wspóln± politykê zagraniczn±, któr± kierowa³ Wielki ksi±¿ê przy pomocy rady sk³adaj±cej siê z pozosta³ych w³adców dzielnic. Wielki ksi±¿ê tak¿e reprezentowa³ Ombilie na arenie miêdzynarodowej. Na tym jednak koñczy³y siê jego uprawnienia. Dzielnice mia³y w³asny skarb, w³asnych urzêdników, w³asne wojsko oraz w³asne prawo. Niestety ten podzia³ pañstwa niós³ ze sob± katastrofalne skutki dla Ombili. Klany ci±gle rywalizowa³y miêdzy sob± co czêsto prowadzi³o do wojen domowych. Sk³ócony kraj stawa³ siê coraz s³abszy a to sprawia³o, ¿e by³ doskona³ym celem dla potê¿niejszych s±siadów. Pozosta³e krainy jednak nie atakowa³y Ombili poniewa¿ wola³y czekaæ a¿ wykoñcz± j± w³adcy dzielnic. Obawiali siê tak¿e, ¿e w obliczu ataku dzielnice po³±cz± swe si³y i zdo³aj± odeprzeæ atak wroga. Nale¿y przyznaæ, ¿e pomimo wszystko ka¿da dzielnica mia³a doskonale wyszkolone wojska. By³o to spowodowane tym ¿e prowadzili rywalizacje. Prawie ka¿da ich sprzeczka prowadzi³a do potyczki. Tak tam przywykli do rozwi±zywaniu problemów.Byli oni g³upcami, którzy nie rozumieli, ¿e ich wspólne rz±dy prowadza jedynie do upadku pañstwa. Wystarczy jeszcze kilkana¶cie lat takich rz±dów a Ombilia zostanie po¿arta przez w³asne dzieci. Jedyn± osob±, która rozumia³a powagê sytuacji by³a ksiê¿niczka Nayla g³owa rodziny Ophiuchich. Próbowa³a prowadziæ ugodow± politykê z pozosta³ymi dzielnicami. Nie by³o to jednak proste poniewa¿ mia³a przeciwników w swojej dzielnicy. Najwiêkszym z nich by³ jej ojciec Filus. Rz±dzi³ on Gadium przez czterdzie¶ci lat, lecz gdy skoñczy³ siedemdziesi±t lat musia³ ust±piæ na rzecz swojej dwudziestopiêcioletniej córki. W normalnych warunkach by³o to niemo¿liwe poniewa¿ w³adc± dzielnicy móg³ byæ tylko mê¿czyzna. A Filius mia³ jedynie dwie córki Nayle i nie¿yj±ca Iseme. Nim jednak ust±pi³ uczyni³ wszystko aby zmieniæ prawo. Zaszanta¿owa³ parê osób a pozosta³ych przekupi³. Wiêkszo¶æ rady zag³osowa³a za tym aby w szczególnych wypadkach w³adze dzier¿y³y kobiety.Dziêki temu móg³ nadal rz±dziæ za po¶rednictwem swojej córki. Nie przewidzia³ jednak, ¿e jego ambitna córka bêdzie mieæ zupe³nie inne pogl±dy ni¿ jej ojciec. Nayle nie s³ucha³a go w ¿adnej sprawie i robi³a wszystko po swojemu. Zupe³nie odbieg³a od polityki, któr± prowadzi³ jej ojciec. Sprawi³o to, ¿e ksiê¿niczka mia³a nie tylko wrogów wewn±trz dzielnicy ale tak¿e na zewn±trz. Pozosta³ym w³adc± dzielnicy nie podoba³a siê próba zmiany wzajemnych stosunków. Najwiêkszy problem mia³ z tym Wielki ksi±¿ê, który obawia³ siê ¿e Nayla z³±czy wszystkie dzielnice i ze chce zostaæ królow± Ombili. Nie mia³ zamiaru straciæ swojej pozycji dlatego próbowa³ wywo³aæ wojnê miêdzy Calige a Gadium. Chcia³ przez to pokazaæ pozosta³ym dzielnicom, ¿e Nayla wcale nie ma pokojowych stosunków. Miejscem sporu mia³o byæ wolne miasto Waos, które le¿a³o na granicy obu dzielnic. Od wielu lat ka¿da z dzielnic ro¶ci³a sobie do niego prawo. Wielki ksi±¿ê postanowi³ wykonaæ swój ruch i zaj±æ miasto. Wywo³a³o to oburzenie w Gadium. Klan Opiuchi by³ rozw¶cieczony. Chcieli zaatakowaæ Calige i odbiæ miasto. W tym celu spotka³a siê rada Gadium. -Zebrali¶my siê tutaj aby... - zaczê³a Nayla, lecz przerwa³ jej jeden z cz³onków rady. - Daruj sobie wstêpy ksiê¿niczko. Wszyscy wiemy po co siê tu zebrali¶my Nayla rzuci³a mu mordercze spojrzenie. Cz³owiekiem, który jej przerwa³ by³ jej kuzyn Zans. Nienawidzi³ jej za to ¿e przejê³a w³adze. Gdyby nie zmiana prawa to on jak syn brata Filusa zosta³by ksiêciem Gadium. Ojciec czêsto jej powtarza³, ¿e wola³by Zansa jako ksiêcia ni¿ przynosz±c± mu wstyd córkê. Gdyby wiedzia³ jak bêdzie postêpowaæ wybra³by Zansa na swego nastêpce. Nie by³o to zbyt mi³e, lecz Nayla nie przejmowa³a siê tym. Mia³a zbyt wiele na g³owie aby s³uchaæ zrzêdzeñ starego ojca - Nikt ci nie udzieli³ g³osu margrabio Zans - warknê³a ksiê¿niczka Zans u¶miechn± siê szyderczo. - Wybacz mi moja pani, ale emocje wziê³y niestety górê nad moimi dobrymi manierami. Nayla zignorowa³a go i zaczê³a mówiæ od pocz±tku. - Naszym zadaniem jest rozwi±zanie problemu Waos. - przerwa³a i spojrza³a na zgromadzonych. Wpatrywali siê na ni± wyczekuj±co. Zapewne oczekiwali, ¿e wyg³osi mowê pe³n± gró¼b pod adresem Calige. Oczekiwali tak¿e, ¿e rozka¿e natychmiast zakatowaæ wojska Wielkiego ksiêcia. Nie mia³a jednak takiego zamiaru. - Co planujesz ksiê¿niczko ?- spyta³ Oksyn Ophiuchi. By³ jej najlepszym sprzymierzeñcem. Zawsze j± popiera³. Nie wa¿ne co postanowi³a w ka¿dej sytuacji bezgranicznie jej ufa³. - Na pewno nie zrobimy tego czego oczekuje od nas ten parszywiec Wielki ksi±¿ê Erys - odpar³a - Nie damy z³apaæ siê w jego intrygê. - Do czego zmierzasz ? - spyta³a Prin Ophiuchi Nayla zawaha³a siê przez chwile - Nie zaatakujemy Calige - Co?! Tak jak siê spodziewa³a wiêkszo¶æ by³a oburzona. - Erys tylko czeka na to aby go zakatowaæ bo wie, ¿e gdy to zrobimy stracimy powa¿nie w¶ród innych dzielnic. Nie mam zamiaru do tego dopu¶ciæ nie po to pracowa³am tak ciê¿ko przez ostatnie trzy lat. Nie pozwolê na stracenie zaufania innych dzielnic. - Chcesz oddaæ Waos tylko dlatego, ¿e zale¿y ci na pozosta³ych czê¶ciach pañstwa i ich pseudo przyja¼nij? - spyta³ z kpin± Zans. - Nie licz ksiê¿niczko, ¿e pozostali w³adcy bêd± ci wiecznie sprzyjaæ. Gdy tylko stwierdz±, ¿e nie jeste¶ im potrzebna odwróc± siê od ciebie. To typowe dla w³adz dzielnic. Dbaj± tylko o siebie i nie traktuj± Ombili jako jednego pañstwa.- doda³ Reswel Ophiuchi - My te¿ tak postêpowali¶my dopóki ty nie przejê³a¶ w³adzy ksiê¿niczko - rzek³ z krzywym u¶miechem Zans. Nayla go nie s³ucha³a. -Zrobimy wszystko by potrzymaæ dobre stosunki z Feundo i Bonum zyskamy tak¿e przychylno¶æ Dignas. Wielki ksi±¿ê zostanie wkrótce osamotniony w swej polityce i bêdzie musia³ przyznaæ, ¿e poniós³ pora¿kê. Wtedy bêdziemy mogli stworzyæ potê¿ne pañstwo. - Masz piêkne plany, ale czy mo¿na je urzeczywistniæ? - Wierze, ¿e jest to mo¿liwe Igneusie i wy te¿ powinni¶cie w to wierzyæ. - Twoja decyzja nie spodoba siê naszemu klanowi a tak¿e pozosta³ym mieszkañcom Gadium - stwierdzi³ Igeneus Ophiuchi - Jestem przywódczyni± dzielnicy i do mnie nale¿y decyzja o rozpoczêciu wojny z posta³y dzielnicami. Bêd± musieli zaakceptowaæ moje postanowienie. - Nic wiêc nie zrobimy z t± spraw± ? - Tego nie powiedzia³am. Wy¶le delegacje, która uda siê do Calige i przeprowadzi negocjacje z Erysem. - Nie chce nic mówiæ ale .... - Skoro nie chcesz to lepiej nic nie mów Zans - warknê³a Nayla Zgromadzeni zachichotali a Zans obla³ siê rumieñcem. - Kogo proponujecie wys³aæ do Calige? - spyta³a ksiê¿niczka - Kogo¶ z rady jako przedstawiciela klanu. To zapewni bezpieczeñstwo delegacji. - zasugerowa³ Onyks - Proponuje Zansa - powiedzia³a nagle Nayla. Wszyscy byli oszo³omieni t± decyzj±, a najbardziej sam Zans. - Eee... Mówisz powa¿nie? - spyta³a Prim - Tak.- odpar³a - Zans zawsze chcia³ siê wykazaæ, wiêc postanowi³am mu w tym pomóc. Nie macie ¿adnych zastrze¿eñ ? - Nie- oparli jednog³o¶nie. - A ty mój drogi kuzynie masz co¶ przeciwko temu? - spyta³a ze z³o¶liwym u¶miechem - Nie kochana kuzynko - odpowiedzia³ z udawan± rado¶ci± - Wykonam twoje polecenie z przyjemno¶ci± - Ma tak± nadzieje Zans - Moim zdanie do Calige powinien udaæ siê kapitan Arraki Ress - powiedzia³ Onyks - To odpowiedzialny cz³owiek i na pewno zrobi wszystko by negocjacje przebieg³y po waszej my¶li ksiê¿niczko. Arraki to osoba ci ca³kowicie oddana. Zans parskn± ¶miechem. - Co ciê tak bawi ? - spyta³a ze z³o¶ci± Nayla. - Nic. Tak tylko siê ¶mieje. Podobno ¶miech to zdrowie- odpar³ niewinnie. Wszyscy wiedzieli dlaczego Zans siê ¶mieje. Kapitan Arraki Ress mia³ zostaæ mê¿em Nayle. Byli ju¿ narzeczeñstwem gdy jej ojciec postanowi³ ustanowiæ j± swoja nastêpczyni±. Nie mia³a wyboru musia³a spe³niæ obowi±zek wobec dzielnic. Nie mog³a wyj¶æ za m±¿ bo tak postanowi³a rada. Wszystko po to aby w³adza zosta³a w rêkach Ophiuchi. Kapitan Ress zosta³ wiec odsuniêty. Nayla znios³a to dzielnie , nie okaza³a swojej rozpaczy i wszystko st³umi³a wewn±trz siebie. Nie mo¿na jednak powiedzieæ tego samego o Arrakim, który prze¿y³ to bardzo bole¶nie. Popad³ w alkoholizm i ca³kowicie odci±³ siê od ludzi. Ca³ymi dniami siedzia³ w domu i upija³ siê winem. Jego zrozpaczona matka uda³a siê do Nayle aby ta pomog³a jej synowi. Nayla zgodzi³a siê niechêtnie. Ba³a siê spotkania z ukochanym. Nie chcia³a znowu cierpieæ, ale wiedzia³a, ¿e tylko ona mo¿e mu pomóc. Uda³a siê wiêc do jego domu i przeprowadzi³a z nim d³uga rozmowê. Pod jej wp³ywem Arraki wróci³ do swoich obowi±zków i zacz±³ normalnie ¿yæ. Sta³ siê wkrótce jednym z najlepszy ¿o³nierzy i zyska³ awans na kapitana. Zosta³ tak¿e najwierniejszym cz³owiekiem Nayle . Traktowa³ j± jednak z dystansem. By³a dla niego tylko w³adczyni± dzielnicy. Nayla wiedzia³a, ze tak by³o dla nich lepiej, lecz cierpia³ gdy musia³a siê z nim widywaæ dlatego ogranicza³a ich spotkania do minimum. - To doskona³y pomys³ Onyks - powiedzia³a z spokojem Nayla. - Aarraki i Zanas bêd± naszymi przedstawicielami. Wyrusz± jutro z ma³ym oddzia³em. Osobi¶ci poinformuje kapitana Ressa. Macie jeszcze jakie¶ sprawy do poruszenia? Milczeli, wiêc Nayla uzna³a, ¿e nie maj± innych problemów. - Zamykam nasze posiedzenie- powiedzia³ i wsta³a od sto³u. Pozostali ruszyli w jej ¶lad. Wkrótce w sali nie by³o nikogo oprócz Nayle, która wpatrywa³a siê w zachodz±ce s³oñce. Dzieñ dobiega³ koñca. Nayla westchnê³a. By³a wyczerpana a czeka³o j± jeszcze sporo pracy. - Wzywa³a¶ mnie? - us³ysza³a nagle Odwróci³a siê i ujrza³a Arrakiego. Nie widzieli siê od roku. Nayla jak cha³a co¶ z nim za³atwiæ robi³a to zawsze za czyim¶ po¶rednictwem. Choæ min± rok to on nadal wygl±da³ tak samo. Wysoki, umiê¶niony z dziko zielonymi oczami i krótkimi czarnymi w³osami. - Witaj Arraki - przywita³a go z promiennym u¶miechem. On nie odwzajemni³ u¶miechu. Jego wzrok uciek³ w inna stronê. - No có¿ - zaczê³a niepewnie Nayla - Chcê aby¶ wyruszy³ do Caligi i zaj±³ siê spraw± Waos. Jutro dostaniesz wszystkie dane zwi±zane z t± spraw±. Chcê równie¿ aby¶ mia³ na oku Zansa. Bêdzie ci towarzyszy³. - Wysy³asz Zansa? - Wiem, wiem palnê³am g³upstwo, ale ten idiota tak mnie zdenerwowa³, ¿e musia³am siê go pozbyæ. - Mnie tez chcesz siê pozbyæ? - spyta³ nagle. Ich oczy siê spotka³y. S³owa te skrzywdzi³y Nayle. Arrik dobrze o tym wiedzia³. S³owa, które wypowiedzia³ nie mia³y byæ wypowiedziane. Postawi³ ich w niezrêcznej sytuacji. Niestety emocje wziê³y górê nad rozumem. Wszystko przez to ¿e nie widzia³ jej od rok. Kiedy j± zobaczy³ jej d³ugie rude w³osy i b³êkitne oczy jej alabastrow± cerê i s³odki u¶miech nie móg³ zapomnieæ, ¿e j± kocha. - Przepraszam nie chcia³em - wyszepta³ - Nic nie szkodzi kapitanie - odpar³a ch³odno Chcia³a zbudowaæ miêdzy nimi dystans. Ne chcia³a by dosz³o do jakich¶ nieporozumieñ - Gdy dotrzecie do Erysa upewnij siê ¿eby Zans nie bra³ udzia³u w negocjacjach. We¼ ze sob± kogo¶ kto bêdzie ci towarzyszy³ zamiast niego. - Kogo proponujesz ksiê¿niczko? - Kalie Dorado. Jest moj± g³ówn± doradczyni± w sprawach Calige. Na pewno bêdzie wiedzieæ jak to rozegraæ na nasz± korzy¶æ. - Co¶ jeszcze? - Radze ci uwa¿aæ kapitanie na Wielkiego ksiêcia. Erysa to niebezpieczny cz³owiek. Wykorzysta wszystkiego aby nas pogr±¿yæ. - Wezmê sobie to do serca - To wszystko co mia³am ci do powiedzenia. Mo¿esz odej¶æ. Arraki skierowa³ siê w stronê drzwi. chwyci³ ju¿ za klamkê gdy us³ysza³: - Kapitanie Ress nie daj siê zabiæ. Twoja ¶mieræ by³aby wielk± szkod± dla wojska. Arraki u¶miechn± siê do siebie otworzy³ drzwi i wyszed³. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powy¿szy tekst zosta³
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |