DRUKUJ

 

Mechanika niebios

Publikacja:

 11-10-14

Autor:

 Arth4niel
to mogła być naprawdę piękna historia miłosna

Piotr, dwadzieścia trzy lata, kawaler, pisarz, niepoprawny romantyk, szedł uliczką pod prąd tłumu ludzi o pustych, końskich spojrzeniach. W rytmie miejskiego tanga minął się z Agnieszką, lat dwadzieścia jeden, studentką drugiego roku medycyny, poetką z zamiłowania. To mogła być naprawdę piękna historia miłosna, lecz ich spojrzenia nawet się nie spotkały - jemu właśnie zadzwonił telefon; ona upuściła klucze do mieszkania.
W multiwersum nieskończonych prawdopodobieństw jest jednak świat, w którym Piotr wpadł na Agnieszkę, ona uśmiechnęła się, nawiązali kontakt wzrokowy, aż w końcu z ich ust padły te nieśmiałe słowa:
- Jestem Piotrek...
- Agnieszka...
No i żyli długo i szczęśliwie.
Na którejś z wielu warstw rzeczywistości.


relacja z dnia jutrzejszego

Widziałem dziś dziewczynę, która uśmiechała się błękitem.
I młodzieńca z pomarańczowym błyskiem w oku.
Od staruszki w przejściu biła zieleń.
A chłopiec na boisku promieniował czerwienią. Nie wiem, co to znaczy, ale chyba zostanie politykiem.
Mężczyzna w autobusie mówił fioletem. Opowiadał jakiś dowcip. Nawet go nie słuchałem.
Wróciłem do domu. Matka popielata, ojciec żółtawy.
Rzuciłem się na łóżko i ledwo przymknąłem oczy, nadpłynęły sny.
Moje sny są pełne czerni.
Mam nadzieję, że nikt inny nie śni moich snów.
One są tylko dla mnie.


za kotarą

Kotara. Za dnia całun błękitu, nocą - łachman ciemności.
Ja... czasem obserwuję niebo poprzetykane fałszywymi gwiazdami, z nadzieją, że uda mi się przejrzeć oszustwo Boga. Ale widzę tylko wielkie gadzie oko, papierowego węża pożerającego własny ogon, oraz pusty tron niebios.
Jest jeszcze brama raju. Do niej wciąż dobijają się naiwni.
Jeszcze nie zrozumieli.


taniec materii

Anna wychodzi na balkon, trzymając oburącz kubek gorącego kakao. Zamyślona, opiera się o balustradę i upija łyk słodko-gorzkiego napoju. Wtem pęka niebo, wszechświat wali się na głowy zdumionych ludzi. Sekundę później, ciemność pożera planetę; implozja pochłania kolejne galaktyki, aż w końcu wszelka materia gromadzi się pod postacią groszku dryfującego pośród skondensowanego mroku. Nieszczęsne istoty, które tak brutalnie odarto z życia, łkają bezgłośnie, błagając okrutnego boga o kolejną szansę. Bóg, będący jedynie maszyną obdarzoną zdolnością chłodnej kalkulacji, spełnia ich prośbę klaśnięciem jednej ręki. Wszechświat rozszerza się do granic niemożliwości. Wszyscy rodzą się ponownie i ponownie umierają, wciąż popełniając te same błędy.
Anna wychodzi na balkon swego mieszkania, ściskając w dłoniach kubek gorącego kakao. Opiera się o balustradę, pociąga łyk napoju i uśmiecha się pod nosem.
To wszystko zdarzyło się już wcześniej, nieskończoną ilość razy.
Po chwili umiera, by znów odrodzić się i umrzeć.
W tych samych okolicznościach.
Bez chwili wytchnienia.


pamiętajcie o nas

Żyjemy, oddychamy, śmiejemy się, płaczemy, marzymy, krzyczymy, piszczymy, wrzeszczymy, wspominamy, rozmawiamy, jemy, pijemy, kłamiemy, walczymy, gramy, zabijamy, wędrujemy, rozmyślamy, tworzymy, niszczymy, ćwiczymy, sprzątamy, naprawiamy, pracujemy, zdobywamy wiedzę, płacimy podatki, oglądamy telewizję, słuchamy muzyki, czytamy książki, gazety, piszemy listy, snujemy plany, obserwujemy gwiazdy, wyznajemy miłość, wychowujemy dzieci.

Powtórka z rozrywki.

Wytwór gasnącego umysłu?


Bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy uwięzieni w ósmej części Simsów.

Data:

 2010

Podpis:

 Michał J.

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=70023

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl