DRUKUJ

 

Głuchy wrzask

Publikacja:

 11-12-17

Autor:

 Delay
piata rano

odsrodkowy bol nabiera mocy, pali i domaga sie wyjscia

kto się kiedykolwiek poczul spelniony w relacjach z drugim czlowiekiem?

kto potrafil schowac demona, ktory ryczy i wyje bezglosnie, kiedy raz kolejny zakladasz maske bezbarwnego zainteresowania lub udawanych konwersacji?

jak głeboko można byc samemu?

X nie mógl usnac, ale nie potrafil tez myslec. calkowicie oddawal sie wlasnie uczuciu, ktore go spalalo juz od dluzszego czasu. jesli pokaze im kim jestem i co mysle, strace tych, na ktorych mi zalezy i pozyskam uznanie wsrod ludzi, ktorych nie chce znac. wtlocza mnie w ramy swoich swiatow i bede w pewnym sensie bezwolny.
a przeciez po to zyjemy, zeby wykraczac siebie i swoje nawyki, zeby moc stawac sie lepszymi niz jestesmy. wyrozumialosc, cierpliwosc, cieplo - jak moc dawac komus, kto nie bedzie chcial brac ze wzgledu na twoje opakowanie? jak je, bez wzgledu na opakowanie, otrzymac od kogos takiego?

problemy klebily sie z kazdym kolejnym dniem i stawaly sie nie do zniesienia ani zaakceptowania. ten bunt wzbieral powoli, lecz nieuchronnie - X nie wiedzial, kiedy nastąpi kulminacja, eksplozja i bał się tego momentu.

co mnie sprowokuje? co mnie ostatecznie wytraci z rownowagi? co wtedy zrobie?
czy przegram ostatecznie?



te rozwazania automatycznie przywolaly tlumiony strach przed nieuchronnoscia. nie moge tak zyc, bo to zycie to droga jednokierunkowa, wybrukowana przez wszystko to, z czym walczę. X spotykal na swej drodze ludzi szczesliwych i nie rozumial ich - jak oni to robia? jak pokonali demona lub przynajmniej udomowili go na tyle, że nie sabotuje ich swiadomosci? szczegolnie w tym momencie przychodzila na mysl Ona. X nie mial nic procz mieszanki domyslow i przeswiadczen na temat Jej szczescia.

probowal szczescia z dziewczynami juz wczesniej, lecz zawsze konczylo sie to niepowodzeniem, czego sam nie rozumial. nie narzekal na urode wlasna (szczegolnie widzac powodzenie innych samcow), nie popelnial wobec dziewczyn klasycznie glupich bledow (zgrywanie chojraka itp.). zdawal sobie jednak sprawe gdzie na tej mapie moze lezec przyczyna jego porazki - sztucznosc, nadgorliwosc i przede wszystkim zabieranie drugiej stronie przestrzeni, co raczej odstraszalo. mimo tej wiedzy, nie znalazl jednak zlotego srodka na udany podryw i jego samotnosc ciagnela sie juz nieznosnie zbyt dlugo.

problem ma przyczyny, skutki i za kazdym razem wyciagane wnioski - niestety, najlepsza nauka to nauka na bledach. Nic nie jest tak skuteczne - ale i tak bolesne. X potrafil wiec juz oswoic swoj lek przed odrzuceniem (jako podrywacz, kolega, mezczyzna) na tyle zeby moc swobodnie rozmawiac z dziewczyna. i wtedy pojawila sie Ona: usmiechnieta, promieniejaca optymizmem dziewczyna, z otwartym sercem i umyslem - i przy tym ladna, o niezwyklej urodzie. nie zakochal sie, co dawniej byloby jego naturalna reakcja, lecz powoli rozwijal znajomosc. kiedy zorientowal sie ze na plaszczyznie damsko-meskiej niewiele osiagnie, postanowil zglebic tajemnice jej szczescia. emocji w tym dodawal fakt, ze jej przeszlosc byla uslana cierpieniem braku prawdziwej rodziny.

Jak to sie stalo ze sie nie poddala?

im bardziej rozmawial z nia pod tym katem, rozumial, ze jej zycie bylo dazeniem do ludzi, ucieczka do ludzi. to wsrod nich odnalazla swoja obecna milosc - i dazenie to bylo tym mocniejsze im bardziej samotna byla w mlodosci. X tymczasem nie narzekal na samotnosc w mlodosci, byc moze to sprawilo, ze bardziej zaczal samotnosc doceniac - bardziej niz towarzystwo innych. a moze wynikalo to z glupiej checi bycia lepszym niz inni? trudno dociec poczatku tego rozumowania, a juz tym bardziej bledu w nim tkwiacego.

a moze po prostu ten rodzaj szczescia nie mogl byc mu dany?

faktem jest, że samotniczy tryb zycia zmienil go tak bardzo, ze tylko chwilami potrafil poczuc sie jak wtedy, gdy odejscie od ludzi bylo jedynie rownorzednym wyborem, a nie sposobem zycia, przynoszacym bol i utrudniajacym komunikacje z otoczeniem.



calkiem niedawno X uznal, ze sposobem na pokonanie sytuacji jest rzucenie wszystkiego na jedna karte - poddanie sie calkowitej potrzebie szukania i znalezienia. im bardziej jednak probowal wyjsc do ludzi, tym wieksza niemoc komunikacji odczuwal a przez to i okazywal, maskujac te nieporadnosc z roznym skutkiem. niemoc zwiazana z niechecia. demon w srodku byl mocniejszy, X byl slabszy.





ten stan samotnosci, w ktorym juz na niczym ci nie zalezy, chcesz tylko malych przyjemnosci i boisz sie wiekszych od siebie. stan, w ktorym nikt tak naprawde sie nie liczy tylko ty sam. jesli istnieje pieklo, to tak wlasnie ono wyglada. X miedzy piata a szosta uswiadomil sobie, ze tkwi w piekle.

szczesliwie, byl to stan odwracalny. warunek byl jednak zawsze taki sam: nie wyjde z piekla sam. nie dlatego, bo nie jestem w stanie - gdybym tak zrobil, utracilbym wiare w ludzi i w ich mozliwosc pomocy, gloryfikowalbym siebie i stworzyl nowe, wlasne pieklo. X juz to przerabial i tak wlasnie trafil z powrotem w samotnosc, ktorej nie umial ukoic lub opanowac. rozdzierajaca, krzyczaca samotnosc, ktora boi sie zginac w tlumie, boi sie stac jego czescia.



kiedys w takich chwilach pomagala mu wiara, ale wiare tracil w miare obserwacji ludzi i relacji miedzy nimi. zawsze bylo tam minimum miejsca na wiare - minimum na tyle nieistotne, ze mozna bylo tlumaczyc je przypadkiem lub zrzadzeniem losu. czy mozna bylo przyjac na wiare caly system religijno-moralny w oparciu o obserwacje przypadku lub zrzadzenia losu? niektorym to wystarczalo aby mowic o cudach - jemu nie. Religia w swietle relacji miedzyludzkich przestawala byc przeslaniem nadziei, a stawala sie zbiorem poboznych zyczen danego kregu kulturowego, ktore weryfikowala nieuchronna rzeczywistosc.

znow nieuchronnosc. X zdal sobie sprawe, ze nieuchronnosc jest wedlug niego silniejsza niz Bog. czy tak bylo? czy milosc jest slabsza od tego co nieuchronne? X westchnal na takie postawienie sprawy: a czymże jest milosc? nawet dzisiejsi zakochani wiedza, ze uczucie mija i wiedza ze o trwalosci zwiazku swiadczy cos wiecej. sami walcza z nieuchronnoscia. no dobrze, ale czy to oznacza, ze milosc jest slabsza od nieuchronnosci?

X nie potrafil odpowiedziec. milosc wygra wszystko, w koncu to takze akt woli. nie zmienia to jednak faktu, ze milosc jest kolejnym poboznym zyczeniem. a wiec kazda dobra pobudke do dzialania mozemy nazwac miloscia, jako wyraz wszystkiego co w nas dobre. to tylko slowo, nie dajace sie zdefiniowac, slowo na to, co uznamy za dobre. tylko w tym kontekscie religia ma sens jako taki, tylko dlatego wciaz o nia sie dba.

ale nieuchronnosc jest obiektywna prawda, od ktorej nie da sie uciec. ta podroz konczy sie wlasnie tu. kochasz i zmieniasz swoja nieuchronnosc, lub poddajesz sie jej i wrogiem staje sie bol braku milosci.

w obu przypadkach nie mozesz byc szczesliwy. male przyjemnosci wyja w strone prawdziwego szczescia, a prawdziwe szczescie nie potrafi sie cieszyc z malych przyjemnosci. nieuchronnosc nakazuje wybor.


ale najgorsza w tym wszystkim jest niemoznosc podzielenia sie ta informacja z kims innym. X mial swiadomosc, ze robiac tak, nie znalazlby pomocy, lecz sciagnal kogos w ten dol razem ze soba.

czy mozna byc bardziej samotnym?



szosta pietnascie

X dochadzac do konca tego rozumowania odczul dziwna ulge. rozszarpujacy bol sprzed godziny troche ustapil, dajac miejsce zdrowemu spokojowi. wiedzial, ze bol wroci, ale teraz cos go ukoilo: koniec koncow potrafil jeszcze zrozumiec swoj niepokoj i jego przyczyny. potrafil dostrzec siebie z boku jako osobe targana i to dodalo mu sil, zupelnie jakby ogladal siebie bezwolnie szarpanego przez bande osilkow, po czasie i z tasmy. nadal nie wiedzial jak mialby sie przed nimi bronic, gdyby byl drugi raz w tej sytuacji, ale to, co zobaczyl napawalo go determinacja do walki. tego potrzebowal.


wciaz jeszcze istnialy na tym swiecie sytuacje, w ktorych moglby dzialac i wygrywac
wielkie dla innych, male dla niego sytuacje, przynoszace mu udzial w wielkim szczesciu
istnialo poswiecenie, warte wygrania z demonem

X postanowil sobie, ze iskrze życia, której pozwalal uciekac, nie zmarnuje raz kolejny

Data:

 17 12 2011

Podpis:

 Delay

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=70694

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl