![]() |
|||||||||
zmienność ( drugi miesiąc w Paryżu) |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
* postawiłem kołnierz jak jeden gość w reklamie leku na grypę zagrzmiała i sypnęła kurzem pomieszanym z deszczem i wiatrem znikąd jeszcze długo po tym jak zamknąłem główne drzwi toczyła się po ulicy miedzy murami pozbawiona zdecydowania jak wygłodniały pies przed kilkoma miskami żarcia wreszcie kiedy szła przez ogród wcześniej bez pytania otwierając furtkę milczałem bez protestu na szybie rozbiły się krople - zmarzłeś… - orzekło ciało przytulone do moich pleców. dryfowałem w gorączkę gdy tymczasem zamiotła liście ze schodów na ganku pociągnęła słońce za sznurek uśmiechnęła się ukradkiem i przeszła obok jeszcze się tu nie nauczyłem ubierać |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |