![]() |
|||||||||
Gniazdo Orła |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Część 3: „Akcja ratunkowa” Postanowiliśmy postawić na prosty plan. Wszystko omówiliśmy w ciągu godziny. Gdy tylko wybiła druga nad ranem wymknąłem się po cichu ze swojego pokoju przez okno. Pobiegłem prosto do garażu Zbyszka, przed którym już na mnie czekał. Wzięliśmy z niego drabinę i latarkę. Oboje ubraliśmy się na czarno: spodnie, bluzki a nawet czapki. Plan był prosty: pozostać jak najdłużej niewidzialnym. Gotowi podeszliśmy do „Gniazda Orła”. Przez prawię połowę poprzedniego dnia obserwowałem ich dom, dzięki czemu zobaczyłem, że pokój Marianny znajduje się na pierwszym piętrze. Dlatego musieliśmy wziąć drabinę. Oparliśmy ją o ścianę i zacząłem się po woli wspinać. Zbyszek stał na czatach – miał wydać dźwięk orła przedniego „Kijj, kijj” jeśli zauważyłby coś podejrzanego. Gdy byłem już przy jej oknie zapukałem, a wówczas moje serce zaczęło coraz szybciej kołatać. Nie było jednak odzewu, więc zapukałem jeszcze raz. Po chwili zauważyłem, jak zapala nocną lampkę i podchodzi do okna. Rozsunęła się zasłona i zobaczyłem ją po raz kolejny. Nie wiem jak to możliwe, ale wydawała mi się jeszcze piękniejsza. Jej mina mówiła sama za siebie: była kompletnie zaskoczona. Pewnie myślała, że jej się coś śni. Dopiero po kilku sekundach otworzyła mi okno. - Co ty robisz ? I kim w ogóle u licha jesteś ?! – Zapytała od razu. - Mam na imię Tomek i mieszkam naprzeciwko. Marianna spojrzała się za siebie, potem podbiegła do drzwi i przekręciła w nich zamek, następnie włączyła radio. Dopiero po tym znów podeszła do mnie. - Wejdź szybko i powiedz, po co przyszedłeś. I to o takiej dziwnej porze. Najszybciej jak umiałem wgramoliłem się do środka pokoju. Wówczas zobaczyłem, że miała na sobie sięgającą do ud białą koszulę. Trochę odpasłem i zacząłem mówić: - Przyszedłem tu żeby ci powiedzieć, że jakbyś miała jakiś problem, lub potrzebowała pomocy, to wiedz, że … Wtedy usłyszeliśmy trzask jakiś drzwi na dole. - Tak potrzebuje pomocy. Ale nie teraz. On tu pewnie zaraz przyjdzie. - Marianno ! – Usłyszeliśmy głos z dołu – Ścisz radio ! Marianna odgarnęła kosmyk swoich kręconych włosów, który przed chwilą opadł jej na policzek i powiedziała: - Wszystko Ci powiem jutro na wieczorku zapoznawczym, ale teraz musisz już iść. - Marianno ! – Znów odezwał się basisty głos – Co ty tam wyrabiasz ?! W tej chwili dało się słyszeć, jak skrzypią schody pod naciskiem jego ciała. To był znak, że tu idzie. Dziewczyna wówczas odwróciła się jeszcze raz w stronę drzwi, jakby upewniając się, czy aby na pewno przekręciła zamek w drzwiach. Następnie bez żadnych uprzedzeń po prostu mnie chwyciła swoimi palcami za twarz i pocałowała. Poczułem dziwnie przyjemne mrowienie. Jej usta muskały moje usta w tak niesamowity sposób. To było cudowne doznanie, które trwało kilka sekund, ale dla mnie zdawało się trwać wieczność. Przerwała z chwilą, gdy mężczyzna próbował otworzyć jej drzwi. - Idź już ! Nieco jeszcze oszołomiony zacząłem wchodzić znów na drabinę. Nie mogłem nic powiedzieć na pożegnanie, bo zupełnie mnie zamurowało po tym pocałunku. - Pa! Do jutra – Powiedziała i nie czekając na odpowiedź zamknęła okno i zasunęła zasłonę. Usłyszałem jak otwiera mu drzwi i pierwsze pytanie: - Dlaczego się zamykasz ? - Pewnie nie wiesz, ale czasem budzą mnie koszmary. Wówczas włączam radio i zamykam drzwi, żeby poczuć się bezpiecznie. W tej chwili z dołu wydobył się krzyk jakby zranionego orła. Zbyszek zupełnie nie przyłożył się do tego zadania. Wiedziałem wówczas, że muszę jak najszybciej zejść na dół. - No wreszcie – Powiedział Zbyszek, gdy byłem już na dole – Usłyszałem jak nadjeżdża jakiś samochód. Musimy się zmywać. Wtedy zauważyliśmy snop światła, który dochodził od strony ulicy. To był znak, że ktoś już tu idzie. Szybko wzięliśmy drabinę i zaczęliśmy uciekać w stronę garaży. Na szczęście mój przyjaciel miał spory refleks i szybko wyjął kluczyki do swojego garażu z kieszeni w spodniach. Otwarł i nie oglądając się szybko się do niego schowaliśmy. Biegliśmy całą drogę, więc od razu usiedliśmy na podłodze, aby odpocząć. Po chwili usłyszeliśmy jakiś głos: - Widzisz coś? - Nie nic, widocznie nikogo tam nie było. - Wiesz, że musimy sprawdzać za każdym razem dokładnie wszystkie możliwości. - Wiem, chodź jeszcze tam za garaże. Po tych słowach ucichło. Ja ze Zbyszkiem siedzieliśmy jeszcze tak w garażu przez jakieś piętnaście minut zanim wyszliśmy. Zamykając garaż zaczął się pytać: - No i jak się sprawa przedstawia ? Jest zakładnikiem ? - Nie jestem pewien. Powiedziała, że wszystko wyjaśni na wieczorku zapoznawczym, ale wszystko wskazuje na to że tak. Na pewno jest tutaj coś nie tak, bo stwierdziła, że potrzebuje pomocy. Musimy teraz poczekać do 20:00. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do swoich domów. Ja znów wszedłem przez okno, które zostawiłem w pół otwarte. Wiedziałem, że potrzebny jest mi odpoczynek przed dniem, który miał zaraz się zacząć, jednak po położeniu się do łóżka nie mogłem zasnąć. Jeszcze przez długo myślałem o ciepłym pocałunku Marianny, o jej palcach na mojej twarzy. To wyglądało tak, jakby chciała zabrać ten pocałunek ze sobą. Dopiero po jakiś dwóch godzinach zasnąłem. -------- C.D.N. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |