DRUKUJ

 

PRAWDA SPŁYWAJĄCA Z AMBONY

Publikacja:

 14-12-30

Autor:

 Z@BIEL@CZEK
Andrzej po raz kolejny sprawdził końcówkę przewodu cysterny włożoną do otworu kościelnego pieca. Wiedział, że wszystko było w porządku, ale tylko w ten sposób mógł zaakcentować, że mu się spieszyło. Popatrzył na niebo zasnute ciężkimi, ołowianymi chmurami, które straszyło deszczem. Czekał na księdza. Proboszczowi, w przeciwieństwie do niego, zbytnio się nie spieszyło. Mimo iż cysterna stała pod kościołem od dobrych piętnastu minut, a „sługa boży” poruszył firanką na plebanii zaraz po jego przyjeździe, nikt do niego nie wyszedł.
Może ten buc potrzebuje specjalnego zaproszenia? - pomyślał właściciel pobliskiej stacji paliw.
Kiedy miał już iść na plebanię, wyszedł z niej spasiony z dobrobytu mężczyzna. Powolnym krokiem przyczłapał pod kościół.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - przywitał księdza Andrzej.
- Na wieki wieków. Amen.
- To ile lejemy, proszę księdza?
- A po ile ma pan opał, panie Andrzeju?
- Po dwa złote dziewięćdziesiąt groszy.
Proboszcz zrobił minę, jakby ktoś nadepnął go obcasem na bosą stopę.
- Nic taniej?
- Przecież to i tak bardzo tanio. To specjalna cena dla parafii. Na stacji sprzedaję po trzy złote.
Ksiądz nie wydawał się być usatysfakcjonowany usłyszaną odpowiedzią.
- Moim zdaniem to drogo.
- Chyba ksiądz żartuje. Tak niskiej ceny za opał nie było od lat. A wszystko przez Putina, że mu się zachciało uderzać na Ukrainę. Baryłka ropy poszła w dół, a doszły mnie słuchy, że jeszcze może spaść.
- Oby - wyraził pobożne życzenie „sługa boży”.
- To ile mam zatankować?
Proboszcz liczył coś w myśli, zanim udzielił odpowiedzi.
- Niech będzie dwa tysiące litrów.
Andrzej ustawił wspomnianą sumę na liczniku i włączył pompowanie oleju. Już piętnaście minut temu mógł ustawić na chybił trafił chociaż tysiąc litrów. Wróciłby do domu znacznie wcześniej, ale znał dobrze księdza Jana Dusigrosza i wiedział, że ten mógłby wtedy zażyczyć sobie tylko osiemset. Kto wtedy zapłaciłby mu za dodatkowe dwieście litrów? Już kiedyś miał podobną sytuację z poprzednikiem obecnego proboszcza. Początkowo ksiądz zarzekał się, że jak tylko parafianie uregulują należności za ogrzewanie, również natychmiast ureguluje zobowiązanie za „nadprogramowe litry”. Parafianie chyba tamtego roku nie wpłacili na ogrzewanie kościoła, bo nigdy nie zobaczył pieniędzy za „nadmiar” oleju opałowego, który wlał do zbiornika pieca. Pół roku później, gdy właściciel stacji paliw upomniał się o swoje, ksiądz machnął ręką, jakby te kilkaset złotych było kwotą, o której nie warto nawet wspominać.
- Może pan przecież wnieść datek na kościół, nie?
Od tamtego czasu Andrzej był strasznie ostrożny w robieniu interesów ze „sługami bożymi”.
- Starczy tyle na cały okres grzewczy?
- Miejmy taką nadzieję. Wszystko zależy od zimy.
- W tym roku zimy ma nie być - zaśmiał się Andrzej.
- Zawsze tak mówią, a jest.
- Ale co to za zima. Kiedyś to były zimy. Trzydzieści stopni mrozu i śnieg po pas. A teraz jak wyskoczy dziesięć stopni i spadnie pięć centymetrów śniegu to słyszymy w telewizji, że zima znowu zaskoczyła drogowców.
- Oby zbyt mroźnej zimy nie było - odparł ksiądz - bo będę zmuszony dokupić jeszcze paliwa.
- Ja tam z tego powodu narzekał nie będę.
I na tym temat do rozmowy się urwał.
- Jest taka sprawa, panie Andrzeju - zaczął po dłuższej chwili ksiądz. - Będę potrzebował faktury na olej opałowy za piętnaście tysięcy.
Co to ma znaczyć? - pomyślał Andrzej. Lejesz, cwaniaczku za niecałe sześć tysięcy, a fakturę chcesz na piętnaście. O co w tym biega?
- Na co księdzu faktura? - zapytał.
- Ja też się muszę rozliczać przed biskupem - odpowiedział zmieszany Jan Dusigrosz.
- Da się to załatwić?
- Da. Wszystko się da załatwić. Skoro jest księdzu potrzebna taka faktura, to taką wystawię.
- Potrzebna - ucieszył się proboszcz. - Jest mi potrzebna.
***
Niedzielna msza dobiegała końca. W kościele nie było zbyt ciepło.
Klecha chyba oszczędza na ogrzewaniu, zaśmiał się w myślach Andrzej.
- Ogłoszenia parafialne - powiedział ksiądz Jan Dusigrosz, stojący na ambonie. - W tym roku wydaliśmy na ogrzewanie już piętnaście tysięcy złotych. Jak ktoś nie wierzy, mogę okazać się stosowną fakturą. Mam ją na plebanii.
Andrzejowi natychmiast zrobiło się gorąco.
Musisz okazać się fakturą biskupowi, ty łachmyto? Zobaczymy, jak zareagują ludzie, gdy im powiem prawdę.
Chwilę później uświadomił sobie z bólem, że nic nie może z tym zrobić, ani nikomu pisnąć o tym słowa, bo ksiądz go podpierdoli za wystawienie lewej faktury.
A to szczwana menda!
***
Gdy Andrzej wyszedł na zewnątrz, spojrzał w niebo. Zaczynał padać śnieg.
Wychodzący z kościoła ludzie rozmawiali pomiędzy sobą, że na najbliższe dni nadawali spore mrozy.
I bardzo dobrze, ucieszył się Andrzej. Oby zima była długa i mroźna. Wtedy będziesz potrzebował więcej opału, zakłamany skurwielu. Ciekawe czy wówczas również poprosisz mnie o lewą fakturę?

Data:

 27 XII 2014

Podpis:

 Z@BIEL@CZEK

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=77759

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl