DRUKUJ

 

Detektywi: Nałóg - Rozdział 1

Publikacja:

 15-09-24

Autor:

 XYZ123
Do drzwi domu, który był jednocześnie biurem agencji detektywistycznej, Bartosza Lipy zadzwonił dzwonek. Dwudziestosiedmioletni mężczyzna niechętnie wstał z łóżka, na którym się wylegiwał i ociężałym krokiem poczłapał do drzwi. W drzwiach zastał chudą kobietę w średnim wieku.
- Pan Bartosz Lipa? - Zapytała niepewnym głosem.
- Tak, zgadza się. - Odpowiedział mężczyzna i gestem zaprosił kobietę do środka.
Zaprowadził ją do salonu, gdzie stało drewniane biurko z fotelami ustawionymi na przeciw siebie. Bartosz usiadł na fotelu po jednej stronie biurka a kobietę zaprosił przeciwległy fotel.
- W czym mogę pomóc? - Zapytał.
- Nazywam się Maria Kos... - Zaczęła niepewnie kobieta – Chodzi o mojego siostrzeńca... Właściwie to nie ja powinnam się do pana zgłaszać tylko moja siostra... Ale tak wyszło...
- Dobrze, ale o co właściwie chodzi? - Zapytał uprzejmie Bartosz.
- Chodzi o to że mój siostrzeniec od tygodnia nie daje już znaku życia... Zawsze odwiedzał mnie codziennie z moją pięcioletnią siostrzenicą... Do mnie przychodzili odrobić lekcje i czasami obiad zjedli... A teraz nie widać ani jego.
- Może zaczęli odrabiać lekcje w domu... Właściwie szkoła dopiero co się zaczęła...
- Pan nic nie rozumie. - Przerwała kobieta – Oni nie mają warunków do nauki w domu. Ojciec alkoholik, a matka, moja siostra całkowicie mu się poddała. Oboje nie pracują i żyją z zasiłku. Na szczęście Przemuś, mój siostrzeniec, miał na tyle rozumu w głowie że skupił się na nauce a także dbał o swoją młodszą siostrę Jagódkę. Zawsze przed szkołą odprowadzał ją do przedszkola i po szkole ją odbierał. Potem przychodzili do mnie. Przemuś odrabiał lekcje i uczył się a Jagódka się bawiła, potem wracali do siebie do domu. Mi udało się jedynie przekonać siostrę, aby chodziła na wywiadówkę do syna kiedy trzeba i żeby pilnowała, by jej dzieci nie chodziły brudne i głodne. A teraz, jak już wspomniałam, od tygodnia nie mam znaku życia ani od Przemka ani od Jagody...
- Rozumiem. Próbowała się pani dowiadywać coś w tej sprawie? Od siostry może?
Próbowałam. Oczywiście że próbowałam. Dzwoniłam do siostry i pytałam się dlaczego dzieci przestały mnie odwiedzać, to zbyła mnie słowami, że dzieci mają swoje własne sprawy i własny dom do nauki i zabawy, nie potrzebują do tego jakiejś ciotki. Po tej rozmowie wybrałam się nawet do mieszkania siostry, ale nikt mi nie otworzył, chociaż przez drzwi słyszałam, że ktoś był w środku. Przemek natomiast od czterech dni nie odbiera telefonu, chociaż zawsze odbierał, kiedy do niego dzwoniłam. Albo przynajmniej oddzwaniał po jakimś czasie, jak nie mógł odebrać połączenia... A teraz głucha cisza...
- Może siostra, kierowana wyrzutami sumienia, zdecydowała, że że teraz sama zajmie się własnymi dziećmi... I nie za bardzo wiedziała jak panią o tym poinformować.
- Może... Nie wiem. Jednak bardzo bym prosiła, żeby sprawdził, co dzieje się w tym domu. Zapłacę każdą cenę.
- Dobrze, spokojnie. Zajmiemy się tym. Ma pani może zdjęcie siostrzeńca?
- Tak mam je tu przy sobie. - Kobieta wyjęła z torebki zdjęcie zaginionego nastolatka i położyła je na biurku przed detektywem.
- Dziękuję bardzo. - Odparł mężczyzna – Poproszę jeszcze dane pani siostry, bo rozumiem że nosi ona nazwisko swojego męża, oraz jej adres zamieszkania. A także prosiłbym pani dane adresowe i numer telefonu. Moi współpracownicy odezwą się do pani jak najszybciej.
Po dokonaniu formalności, Bartek odprowadził swoją klientkę do drzwi i pożegnał się z nią. Potem wrócił na fotel za biurkiem, wyciągną z kieszeni telefon komórkowy i wystukał numer.
- Halo?! - Ze słuchawki dobiegł zirytowany głos jakiegoś mężczyzny.
Michał? - Odezwał się Bartek – Dzwoń po Monikę i przyjeżdżajcie. Za pół godziny chcę was widzieć. Mamy sprawę.
- Teraz?! Zajęty jestem.
- Nie pierdol... Zbieraj się i przyjeżdżaj. Już!
- Wyobraź sobie, że właśnie to robię. – Powiedział zjadliwie Michał – I nie mam zamiaru przerywać przyjemności. Będę jak skończę. Pa! - Po tych słowach rozłączył się.
Bartek tylko ciężko westchną, pokręcił głową i również się rozłączył.

*

Stojąc przed drzwiami do domu Bartosza Lipy, szesnastoletnia Asia przejechała dłonią po swoich długich, falowanych, jasnoblond włosach. Wahała się. Ale co miała zrobić? Rodzice jej zaginionej koleżanki Magdy, zdecydowali się pójść tylko na policję. A co policja zrobiła? Nic! Magda zaginęła w piątek wieczorem, a mundurowi jedynie co zrobili w tej sprawie, to pojawili się łaskawie w poniedziałek w szkole, zadali kilka pytań, coś tam pogadali i sobie poszli. Pewnie uznali, że dziewczyna uciekła z domu i po kilku dniach wróci. Gówno prawda! Magda nie miała najmniejszego powodu aby to robić. Musiało się stać coś złego... Takie przeczucie miała Asia, a w ciągu swojego szesnastoletniego życia nastolatka nauczyła się ufać własnej intuicji. W końcu zdecydowała się zadzwonić do drzwi. Otworzył jej młody, postawny, czarnowłosy mężczyzna z irokezem na głowie, wygolony po bokach.
- Tak? - Zapytał uśmiechając się szeroko – W czym mogę pomóc?
- Pppan Bartosz Lipa? - Zająknęła się dziewczyna.
- Nie. Pan Bartosz Lipa to mój pracodawca. Zaprowadzę panią do niego. - Cały czas się uśmiechając, mężczyzna skłonił się teatralnie, po czym odwrócił się i poprowadził Asię do salonu.
W salonie, za biurkiem siedział również młody i również postawny, lekko grubawy, bardzo krótko ścięty, ciemnowłosy mężczyzna. Z drugiej strony biurka siedziała odwrócona do wchodzących tyłem, kobieta o krótkich, rudych włosach.
- Bartek... Masz klientkę! - Zawołał wesoło mężczyzna wchodząc do pokoju.
Na dźwięk jego głosu siedzący przy biurku podnieśli się z foteli. Kobieta odwróciła się i skinęła głową. Również była młoda.
-My z Moniką poczekamy w drugim pokoju. - Powiedział irokez i razem z kobietą wyszli z salonu.
Dzień dobry – odezwała się nieśmiało Asia, kiedy za wychodzącymi zamknęły się drzwi. - Pan Bartosz Lipa, tak?
- Dzień dobry – odpowiedział Bartek i wskazał nastolatce fotel, po czym sam znów usiadł. – Czym mogę służyć?
- Nazywam się Joanna Kot i chciałam zgłosić zaginięcie swojej przyjaciółki Magdaleny Rurki...
Chwileczkę – przerwał mężczyzna – A co z rodzicami twojej koleżanki? Czemu oni się tu nie zjawili, tylko Ty?
- Rodzice Magdy zgłosili jej zaginięcie na policję. A wiadomo jak policja działa. Nie zrobią nic, dopóki nie znajdą jej ciała. A pewnie i wtedy nie będą wstanie znaleźć nawet jej mordercy. Z resztą trzeba działać od razu, jak jest jeszcze choć cień szansy na to, że Magda żyje.
- Spokojnie. Trochę zaufania do służb mundurowych. Jeżeli twoja koleżanka żyje, miejmy nadzieję że tak jest, to policja ją odnajdzie i odprowadzi całą i bezpieczną do domu. Bez obaw. A ile masz lat młoda damo?
- Szesnaście... Ale co to ma za znaczenie? - Burknęła dziewczyna.
- A takie to ma znaczenie... - Odpowiedział detektyw – Że z reguły nie przyjmuję zleceń od nieletnich... Chyba że sprawa dotyczy ich rodziny. Co do sprawy Magdy, to zlecenie mogę przyjąć tylko od jej rodziców, jeżeli w ogóle zdecydują się przyjść do mnie, lub od kogoś z jej rodziny. Przykro mi. Mój współpracownik odprowadzi cię do drzwi. Michał!
Dziewczyna wstała z miejsca prawie przewracając fotel.
- Nie trzeba! Sama trafię do wyjścia! - Rzekła zirytowana i wyszła trzaskając drzwiami.
Zaciekawieni hałasem Michał i Monika weszli do salonu.
- O co poszło? - Postanowił zaspokoić swoją ciekawość Michał.
Musiałem odrzucić zlecenie. - Odpowiedział Bartek.
- Zwariowałeś?! Odmówiłeś pomocy takiej dziewczynie?! Mogłeś przyjąć i dać to zlecenie mi , a samemu zająć się sprawą jakiegoś zaginionego gówniarza. Tym bardziej, że dziewczyna miała czym zapłacić, nie koniecznie pieniędzmi. - Marzycielski uśmieszek pojawił się na ustach Michała.
Bartek natomiast wstał wolno z siedzenia, powolnym krokiem podszedł do irokeza i groźnie spojrzał mu w oczy.
- Ona jest nie letnia... - Rzekł również powoli i wyraźnie – Jak dobrze wiesz nie przyjmuje się zleceń od nieletnich. A jeżeli dowiem się, że zbliżyłeś się do niej chociaż na krok... Wywalę cię na zbity ryj.
Monika postanowiła interweniować.
- Spokojnie chłopcy – rzekła wkraczając między nich. – Omówmy lepiej szczegóły przyjętego zlecenia.
I tak też zrobili.

Data:

 24.09.2015

Podpis:

 XYZ123

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=78709

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl