DRUKUJ

 

Jak zostać skinem? Poradnik dla gimbazy

Publikacja:

 15-11-11

Autor:

 Vercotti
Każdy skinhead powinien być rozpoznawalny z dużej odległości. Powinieneś więc ogolić sobie głowę. Jeśli sprawia ci to trudność, bo kiedy robisz to samodzielnie, krew za bardzo zalewa ci plecy i twarz, to poproś jakiegoś starszego skinheada o pomoc. Ludzie w tym środowisku znani są z uczynności i wybuchów spontanicznej, bezinteresownej pomocy.

Czacha musi być elegancko błyszcząca, żeby odróżniać się od innych łysych nie-skinheadów, którzy swoją łysinę traktują bez należytej jej czci. Efekt ten możesz uzyskać smarując ją jakimś nabłyszczaczem, żeby dobrze odbijała promienie słoneczne i świeciła się jak atrybuty Burka. Sprawdzi się tutaj tłuszcz z gęsi, który ma także działanie lecznicze (przyda ci się na te bruzdy, które sam porobiłeś przy pierwszych próbach golenia się na łyso). Dodatkowo, wykorzystanie tego surowca ma znaczenie symboliczne, gdyż tego szlachetnego ptaka łączy się ze św. Marcinem, którego święto przypada 11 listopada, a więc na dzień, kiedy ty będziesz tłukł na ulicy jakiegoś lewaka lub pedzia. Jeśli jednak nie masz pod ręką tego luksusowego towaru, poproś mamę o jakiś olejek. Kochający rodzic powinien ci przyjść z pomocą, wspierając zainteresowania swojego dziecka, które w końcu oderwało się od komputera i chce wyjść na powietrze, żeby pobiegać się z kolegami.

Kiedy twoja głowa wygląda już jak jajco, koniecznie poćwicz kilka strasznych min, które zaprezentujesz światu. Bogaty materiał minowy znajdziesz w filmach z Arnoldem Schwarzeneggerem, lub Sylwestrem Stallone (Stallionem?). Szukaj scen, kiedy ci wybitni aktorzy podejmują jakiś wysiłek. Jeśli jesteś wytrwały możesz poobserwować mistrzów zagadkowej miny czyli niemowlęta z zatwardzeniem, robiące kupę w pieluchę, jednak czekanie na odpowiedni moment może być szalenie wyczerpujące, a efekty niekoniecznie zadowalające, gdyż dzieci, w czasie tej czynności, wyglądają czasami jak aniołki.

Kiedy już poćwiczysz miny koniecznie musisz nabyć brunatną koszulę, spodnie bojówki i glany (zestaw obowiązkowy, który możesz powoli zamieniać na markowy garnitur, w miarę wspinania się po szczeblach kariery w polityce). Jeżeli swoje skinheadztwo zacząłeś rozwijać zimą proponuję zakupić również okrycie głowy, bo brak włosów w czasie siarczystego mrozu może skończyć się w szpitalu. Na początku zaniechaj jednak kupowania niemieckiego hełmu z drugiej wojny światowej bo ogrzewacz z niego żaden, a odłamków szrapnela, lecących w twoją stronę, raczej bym się nie spodziewał.
Czapki nie będziesz nosił stale, bo po latach bijatyk, kiedy już przyjmiesz odpowiednią ilość ciosów w głowę, wykształci ci się w głowie warstwa chroniąca przed chłodem, jednak póki co, nie powinieneś ryzykować. Musisz też pamiętać, że coś za coś. Warstwa, która w przyszłości będzie cię chroniła przed zimnem, to zrogowaciała tkanka mózgowa. Będzie ci ciepło ale będziesz miał problemy z zapamiętywaniem, więc możesz spóźniać się na spotkania ze dwa dni i nieoczekiwanie lać w gacie w towarzystwie, ale to mała cena za bycie najprawdziwszym z prawdziwych, najdzielniejszym z najdzielniejszych i najchrześcijańskim z najchrześcijańskich.

Wielu młodych adeptów sztuki skinheadowania, przechodzi fascynację kulturą naszych zachodnich sąsiadów. Z jednej strony to chwalebne, lecz niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Chodzenie w szortach na szelkach, w śmiesznym kapeluszu może działać kojąco, kiedy robi się to w domu, ale nigdy, pod żadnym pozorem, nie wolno wychodzić tak do ludzi. Jest też śpiew, który pozwoli twojej wrażliwej duszy wznieść się tam, gdzie szybują wrony. Pamiętaj jednak, że jeżeli zatracisz się w jodłowaniu możesz tym doprowadzić psa sąsiadów do szaleństwa, a u najbliższych odruch wysłania cię do lekarza od głowy. Najlepiej nie ryzykować, a niemieckości najlepiej oddać hołd w inny sposób, np. czytając prace Leibniza, nic z nich nie zrozumiesz, tak jak z lekcji historii w szkole, ale natłok mądrych słów pozwoli ci zapomnieć o potrzebach duszy, których zaspokajanie budzi podejrzenia rodziny co do twojej kondycji umysłowej.

Teraz już tylko wyjść na miasto i z groźnymi minami (zawsze w grupie!) rozpocząć marsz Minionków.

Data:

 07.04.2012

Podpis:

 Sebastian B.

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=78875

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl