DRUKUJ

 

r. 6 Uprowadzenie

Publikacja:

 20-07-18

Autor:

 mesue
Uprowadzenie
Kiedy wróciłem z zamku na skałce Lea siedziała skupiona nad laptopem, ale nie pisała. Widziałem jak wstaje i idzie do łazienki. Kiedy odwróciła się spojrzałem w jej oczy i zobaczyłem w nich ból. Podszedłem i delikatnie objąłem ją ramieniem.
- Jeśli wspomnienia są tak ciężkie to może nie pisz. Może i Wielki Mistrz odstąpi od tego.
- Nie Michale. On postanowił, że przejdę ścieżkę życia jeszcze raz. Zobaczę rzeczy, których nie widziałam, albo od których uciekałam. Niektóre ponaprawiam, a poza tym wiesz, że walka jeszcze nie zakończona. Mistrz ma swój plan.
- Pomogę ci.
- Dobrze. Zatem niech nić tkaczka tka.
- Pisz, a ja cicho posiedzę przy tobie.
Po wakacjach u dziadków wróciłam do domu. Rok szkolny rozpoczęłam jak zwykle pierwszego września. Życie moje Michale toczyło się dalej. Tylko rodzice moi byli już inni. Bardziej mnie pilnowali, bo wcześniej nie miałam tylu zakazów. Ograniczyli mi moją wolność. Nie mogłam już tak jak kiedyś chodzić sama do koleżanek. Zawsze ktoś mnie odprowadzał i zabierał, albo mama, albo tata, a czasami starszy brat Damian Nie byłam z tego zadowolona, ale nie miałam wyjścia i musiałam zaakceptować taki stan rzeczy. Byłam przecież dzieckiem. Ich restrykcje wobec mnie nie uchroniły przed złymi wydarzeniami w moim życiu, tylko je złagodziły.
Pewnego październikowego dnia musiałam wracać ze szkoły sama. Tata tego dnia był w delegacji, a mama nie mogła wyjść wcześniej z pracy. Miał mnie zabrać Damian, ale nie przyszedł, więc zabrałam swoje zeszyty i wracałam z koleżankami do domu. Zatrzymałyśmy się przy małej cukierni, gdzie Magda i Kasia chciały kupić lizaki. Zaczekałam na zewnątrz. Usiadłam na murku i wtedy podeszli do mnie - mężczyzna i kobieta.
- Powiedz nam dziewczynko, czy ten budynek w głębi to szkoła? – zapytała kobieta
- Nie – odpowiedziałam.
- A chcesz batonika?- zapytała
- Nie mogę jeść słodyczy!
- Nie? Dlaczego?
- Mama mi nie pozwala.
- A gdzie twoja mama?
- W sklepie. Idę do mamy.
- Zaczekaj! – rozkazał mężczyzna mocno ściskając mi rękę. Tylko nie krzycz, bo ci przyłożę, tak, że upadniesz. Jak będziesz cicho to nic ci się nie stanie.
Kobieta popychała mnie w kierunku auta. Nie mogłam krzyczeć ze strachu. Głos mój uwiązł w gardle. Starałam się z całych sił myślami przywołać kogokolwiek, ale na próżno. Kobieta przytknęła mi chusteczkę do nosa. Zemdlałam. Gdy obudziłam się leżałam na łóżku przykryta kocem. Kręciło mi się w głowie. Nie mogłam wstać. Poleżałam jeszcze chwilę i kiedy już poczułam się lepiej usiadłam. Byłam w małym pokoju, gdzie oprócz łóżka stała tylko komoda. Rozejrzałam się. Nad komodą zobaczyłam okno i ruszyłam w tym kierunku. Chciałam je otworzyć, ale nie dałam rady. Za oknem był tylko las. Wystraszyłam się.
- Gdzie ja jestem? Rodzice będę mnie szukać – pomyślałam.
Usłyszałam zgrzyt zamka. Prędko pobiegłam do łózka i udawałam, że śpię. Do pokoju weszli dwaj mężczyźni.
-Śpi?
- Tak. Nie za mocno ją uśpiłeś? To jeszcze dziecko. Ma być cała i zdrowa. Jutro ją zabiorą. Nie zaczepiaj. Niech śpi jeszcze.
- A tak naprawdę, to co to za dziecko, że taka ważna jest dla naszych. Mamy obchodzić się z nią delikatnie, nie uszkodzić. Jej wartość jest wyższa niż złoto? To może sprzedamy ją komuś innemu i weźmiemy za nią sporą sumkę szmalu. Rozejdziemy się każdy w swoją stronę i będziemy żyć dostatnio.
- Chyba Dawidzie żartujesz. Jeśli byś zrobił taki krok jutro nie byłoby ciebie na świecie. Wiesz, że król ma siódmy zmysł i dowie się o wszystkim,. Popatrzy tylko na ciebie i będzie wszystko wiedział. Przed jego okiem nie uciekniesz nigdzie i niczego nie ukryjesz.
- Widziałeś go?
- Nie.
- Ja też nie. Może on nie istnieje.
- Nie gadaj głupstw. Zostawmy małą. Niech jeszcze pośpi. Później przyniesiemy jej obiad.
- Dobrze Dawidzie.
Przynieśli mi obiad. Postawili stolik przede mną i kazali jeść. Nie miałam apetytu.
- Jeśli nie będziesz jeść, to cię nakarmimy na siłę, jak kaczkę przez rurkę.
Na siłę wzięłam kęs białego mięsa. Obiad był smaczny, a ja poczułam głód, więc spałaszowałam wszystko.
- O! Tak już lepiej. Na krześle zostawiliśmy ci sukienkę. Masz ją nałożyć. Za godzinę przyjdziemy po ciebie.
- Rodzice już mnie szukają. Niedobrzy z was ludzie.
- Kto powiedział, że mamy być dobrzy. Nie znajdą nas.
- Mój tata mnie znajdzie.
- Na pewno nie. Tego domu właściwie nie widać. Jest dobrze ukryty w lesie.
- On mnie znajdzie.
- A kim jest twój tata?
- Moim tatą. Po co pytasz o takie rzeczy?
- Mała, bo ci dam klapsa, jak będziesz wymądrzać się.
- Idziemy Dawidzie. Masz nałożyć sukienkę i czekać, aż po ciebie przyjdziemy.
Wyszli. Rozejrzałam się po pokoju. Ucieczka stąd była niemożliwa. Podeszłam do okna jeszcze raz, pociągnęłam za klamkę, ale i tym razem nie otworzyło się. Próbowałam kilka razy i nic.
- No to jestem uwięziona na dobre.
Rozpłakałam się. Bałam się tego jutra. Nie wiedziałam gdzie mają zamiar mnie przewieźć i dlaczego. Nic nie wiedziałam. Kiedy wrócili byłam jeszcze nie gotowa.
- Dlaczego jeszcze nie w sukience?
- Nie miałam na to ochoty.
- Płakałaś?
- Nie.
- Płakałaś. Wkładaj sukienkę. Poczekamy za drzwiami.
Poddałam się. Dziwnie poczułam się w sukience, tak jakby ona wchodziła we mnie. – wrastała. Zapukałam do drzwi, żeby weszli.
- No teraz pięknie panna wygląda. I nie grymaś. Idziemy do wielkiej sali.
- Po co?
- Zobaczysz.
Sala nie była taka wielka, jak mówili, ale za to piękna. Włączyli wideofon. Na ekranie pojawił się mężczyzna.
- Dzień dobry Saro!
- Nie nazywam się Sara.
- Od dzisiaj tak się nazywasz. Będziesz miała nowych rodziców i zamieszkasz w ich domu.
- Nie potrzebuję nowych. Moi są bardzo dobrzy. Kochają mnie, a ja ich. Zbyteczni mi są inni.
- Już do nich nie wrócisz.
- To się jeszcze okaże.
- Nie znajdą ciebie i lepiej będzie dla ciebie jak się z tym pogodzisz.
Na moment zamilkłam.
- Zawsze będę wierzyć, że rodzice mnie znajdą. Już mnie pewnie szukają.
- Jutro będziesz mogła spotkać się ze mną. Ktoś na ciebie czeka już od dawna i ja zaprowadzę ciebie do niego. Będzie ciebie wychowywał jak własną córkę, bo może jesteś jego dzieckiem.
- Nigdy nie będę jego dzieckiem.
- Będziesz. Przygotuj się do teleportacji.
- Do czego?
- Nie ważne.
- A gdzie jadę?
- Daleko.
- Chodzę do szkoły, jak mnie usprawiedliwisz?
- Wcale tego nie zrobię. Będziesz uczyła się w innym miejscu.
- Więzisz mnie. Siedzę w małym pokoju i to zupełnie sama. Duszno tam i źle się czuję.
- Pozwolę ci na krótki spacer przed snem.
- Sama nie pójdę do lasu.
- No tak to nie. Idziesz w asyście. Za dobrze by było. Mogłabyś chcieć uciec, a to nie byłoby dobre. Odpowiadam za twoje bezpieczeństwo i to, że dotrzesz na miejsce na czas. Nie rób tylko głupstw. Do zobaczenia Saro!
- Już mówiłam, że nie nazywam się Sara.
Wyłączył się.
- Chcesz na spacer?
- Nie. Nigdzie z wami nie idę.
I w tym momencie przypomniałam swój sen, który kiedyś mi się przyśnił. Przez chwilę znieruchomiałam. Nie obstawałam dalej przy tym, że zostanę w domu tylko grzecznie wyszłam na ganek.
- No to idziemy. Nabierzesz rumieńców i będziesz lepiej spać.
Nie odezwałam się już do nich. Nienawidziłam ich. Byli moimi wrogami i nie miałam ochoty na dalszą z nimi rozmowę. Mój głos wewnętrzny podpowiedział mi, żebym przestała dąsać się i zaczęła cieszyć się lasem. Zaczęłam więc pląsać wokół drzew, dotykać małe fioletowe kwiatki. Pobiegłam na polanę, gdzie pasły się sarny i chciałam je dotknąć, ale one uciekły, gdy tylko się do nich zbliżyłam. Tańczyłam w mojej sukience, a wiatr targał moje włosy. Przez chwile poczułam się błogo, ale mój dobry nastrój przerwał jeden z mężczyzn.
- Wracamy, bo za daleko odeszliśmy od domu. I coś mi się widzi, że ktoś czai się za tamtym wzgórzem.
- To dobrze. Mela chyba już przygotowała kolację.
Kiedy wracaliśmy zobaczyłam małego zielonego ptaszka. To on wcześniej śnił mi się w nocy. Sfrunął mi na ramię i wtedy zrozumiałam o co chodziło w moim śnie. Zaczęłam mówić do ptaszka myślami. Pokazałam mu las, dom, wszystko, gdzie mnie więzią. Ptak jakby rozumiał. Był na moim ramieniu tyle ile trwała moja myśl, a kiedy skończyłam odfrunął.

Data:

 15.07.2020

Podpis:

 MESUE

http://www.opowiadania.pl/main.php?id=showitem&item=81380

 

Powyższy tekst został opublikowany w serwisie opowiadania.pl.
Prawa autorskie do treści należą do ich twórcy. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Szczegóły na stronie opowiadania.pl