![]() |
|||||||||
Chciałem być - Rozdział 7...Ruda i Boogie |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Restauracja „Dwa Osiem" była miejscem, które udawało coś więcej, niż było w rzeczywistości. Światła przyciemnione, bar z lustrzanym tłem i kanapy z ekoskóry, która kleiła się do ud. Janek siedział przy stoliku naprzeciw Rudej – dziewczyny, która miała może trzydzieści sześć lat, ale ubierała się jak dwadzieścia sześć, malowała jak szesnaście, a jej bluzka „Prada" świeciła jak choinka w grudniu. Ruda bawiła się słomką w kolorowym drinku, który bardziej wyglądał na napój gazowany z plastiku niż koktajl z karty. Janek udawał, że czyta coś w telefonie, choć w rzeczywistości przeglądał memy. Przez chwilę żadne z nich nie powiedziało ani słowa. — Nawet po pracy nie dają ci spokoju? — zapytała w końcu Ruda próbując zerknąć na ekran jego telefonu. — Czasem nie jest łatwo — odpowiedział z przesadnym westchnieniem — ale jak hajs się zgadza, to nie narzekam. — A czym się dokładnie tam zajmujesz? Janek odchrząknął i odsunął piwo na bok, jakby to miało nadać jego wypowiedzi więcej powagi. — Głównie to chyba hajsem. Rynki kapitałowe, waluty, forex... Ruda potakiwała z uwagą, a może tylko z grzeczności. — Fundusze hedgingowe, instrumenty pochodne, benchmarki... Na moment się zawiesił, patrząc, jak dziewczyna nadal kiwa głową, choć pewnie zgubiła się już przy pierwszym słowie. — Kryptowaluty, hemoglobina... taka sytuacja. — Jesteś w tym dobry? — Nie wiem. Chyba jestem — rzucił, sam nie do końca przekonany. Nagle odezwał się telefon Rudej. Zabrzmiało Riders on the Storm i Janek nieco zaskoczony mimowolnie spojrzał na wyświetlacz. — Jimy? — Nie, Anka. Zaraz wrócę — odparła i zniknęła w kierunku toalet. Janek został sam przy stoliku. Piwo zdążyło się spocić, telefon rozładować, a nadzieja na to, że coś z tego będzie — wyparować. Po kilku minutach sam wstał i ruszył do łazienki. Toaleta była mała, kafelki trochę odchodziły przy listwach. Stojąc przy pisuarze, Janek usłyszał znajomy głos z drugiej strony ściany. Ruda nie próbowała nawet szeptać. — Wiesz, koleś może nie wygląda jak Brad Pitt, ale raczej zarabia dobry hajs. Jak tobie wystarcza, że Mariusz zaprosi cię od czasu do czasu na pierogi do mlecznego, to twoja sprawa. Ja zamierzam dziś balować... Jej śmiech był głośny i dość bezczelny. — ...tylko ubrał się w taką na maksa obciachową koszulę. Masakra. Janek zamknął rozporek i podszedł do umywalki. Spojrzał w lustro. Kraciasta koszula, która jeszcze rano wydawała się „casual", teraz wyglądała jak mundur technika sieci komputerowej. Westchnął. Wytarł ręce i wyszedł. Nie wrócił już do stolika... W mieszkaniu matki panowała cisza. Na dźwięk dzwonka do drzwi otworzył Boogie — starszy, ale wysportowany facet z siwymi włosami i lekkim, ironicznym spojrzeniem. Dresy miał świeże, jakby dopiero co skończył poranny jogging... o dwudziestej trzeciej. Janek stanął w progu, zrezygnowany. — Sorry, zapomniałem kluczy. Mógłbyś poprosić Bożennę? — Położyła się spać. Chyba źle się poczuła. — Cholera. — Zawahał się. — Mógłbyś... Boogie patrzył na niego tak, że Janek już wiedział, że powinien się tłumaczyć. — Wiem, że dalej ci wiszę, ale muszę zapłacić za taksę... Boogie podszedł do kurtki wiszącej na haczyku i bez słowa zaczął przeszukiwać kieszenie. — Ile chcesz? Janek złapał się za brzuch teatralnym gestem. — Przepraszam cię, ale chyba bardzo muszę do toalety. Mógłbyś to ogarnąć? Szare Volvo. Boogie tylko westchnął i wyszedł. Tymczasem w „Dwa Osiem" Ruda wciąż siedziała przy stoliku, coraz bardziej nerwowo zerkając na ekran telefonu. W końcu podszedł do niej kelner z prostą miną i talerzem pierogów. — Pierogi raz dla pani. Podać śmietanę? |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |