![]() |
|||||||||
Ona |
|||||||||
![]() |
|||||||||
|
|||||||||
Była wielka. Wielka i wspaniała. Tak wielkiej nie widziałem chyba nigdy, choć przecleż było ich tak wiele. I była moja, absolutnie i jednoznacznie moja. Narodziła się w moim wnętrzu, w najgłębszych, niezbadanych czeluściach mojej osoby i natychmiast zaczęła swą wędrówkę. Przechodziła przez tajemne obszary, których nikt nigdy nie widział. Rosła, dojrzewała i posuwała się wciąż naprzód, spokojnie, bez pośpiechu, ze świadomością, że stanowi część czegoś wielkiego, niepojętego dla niej. Jej czas nadszedł właśnie teraz, albowiem doszła do miejsca, w którym droga kończy się definitywnie. Jedyne, co pozostaje to narodzić się. I teraz patrzę na nią pełen podziwu, pochylony w swoistym ukłonie nad śnieżnobiałą muszlą klozetową. Na jej dnie leży ta, która ze mnie wyszła. Rzucam jej ostatnie pożegnalne spojrzenie. Już za moment pociągnę za spłuczkę i nowa podróż zacznie się dla niej - podróż ku morzu. To ostatnie sekundy. Zaraz zniknie, nie ujrzę jej więcej. Tak musi być, wiem to dobrze. Lecz zawsze będę ją pamiętał, bo była wielka. Wielka i wspaniała. Moja kupa. |
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
|
|||||||||
Powyższy tekst został
opublikowany w serwisie opowiadania.pl. |